czwartek, 21 lutego 2013

"Huśtawka" reż.Tomasz Lewkowicz, film, PL, 2010, dvd

"Huśtawka" reż.Tomasz Lewkowicz,  film, PL, 2010, dvd

No to sobie po chwili narciarskiej przerwy wkrecilem polski film rekomendowany na forum filmwebu.
Dobrze, ze nie byl zbyt dlugi. Nie bujnelo mna wcale, a przyczna tkwi jak sadze w czarno-bialym swiecie w ktorym buja sie bohater. Takie podzialy kupuje tylko w westernach i to tych spaghetti z wczesnym Clintem Eastwoodem.
Faceci sa zli, paskudni, wstretni. Kieruje nimi chuc. Swiat zaludniony jest Balladynami i Alinami. Jedne tancza na rurze, drugie graja na wiolonczeli. Wybor zaiste nie jest latwy.
(Podobnie jak Skaldowie opowiadam sie za wiolonczelistka lalala)
Wykreowany przez rezysera-wspolscenarzyste swiat jest sztuczny, nieprawdziwy. Nie moze byc wiarygodny facet, w ktorego filmie Porsche Cayenne ma gang silnika wziety z wolnossacego diesla typu Merc 240D, wino podaje sie i pije jak koniak, a po daczy chodzi w szpilkach i wieczorowych kiecach.
I ten zalosny bohater. Brak kontroli nad rozporkiem? To rozumiem, ale brak kontroli nad wlasna glowa? To sie leczy. Powinien wiedziec, jest lekarzem.
Filmidlo - sztuczydlo.

niedziela, 17 lutego 2013

Le Grand Massif 2013 (narciarskie)

 
Le Grand Massif 2013 (narciarskie)
Tak sie krecilem, tak sie ustawialem, ze skutecznie udalo mi sie zaslonic niezla gore, Mont Blanc, cale 4810 metrow n.p.m.
Ponad 250 km tras zjazdowych, wsrod nich sporo o slusznym nachyleniu i znacznej dlugosci w polaczeniu z grawitacja daje mnostwo radosci zwlaszcza, gdy przypnie sie do nog deski i sunie w dol ze stosowna predkoscia. Polecam zwlaszcza rejon Flaine, tam czerwona trase Faust oraz Samoens z czarna Grand Cret. Przyjemnosci z jazdy nie zaklocil fakt, ze juz pierwszego dnia, juz w pierwszych godzinach jazdy (Flaine wlasnie) jakis Francuzik rabnal mi plecaczek, ktory radosnie powiesilem na kolku stojaka do nart. (w Austrii wieszanie/zostawianie plecaka jest powszechne i przez poand 20 lat jezdzenia tamze nikt mi nic nie ukradl) Nie bylo w nim nic cennego, ale ukrasc plecak Polakowi?! A ksiaze Jozef pod Borodino, a Somossiera, Legiony i Wielka Francja?
Nie dosc, ze zlodziej, drobny, to jeszcze nieuk i ignorant!
 

sobota, 2 lutego 2013

"2 dni w Nowym Jorku" (2 Days in New York), reż. Julie Delpy, Belgia+, 2012, dvd

"2 dni w Nowym Jorku" (2 Days in New York), reż. Julie Delpy, Belgia+, 2012, dvd

Nie zadazylem na ten film do kina. Spadl z ekranow dosc szybko. Od objerzenia dwoch filmow z Julie Delpy: "Przed wschodem slonca", "Przed zachodem slonca", informacji o jej niezaleznosci, selektywnosci w doborze rol, anonsie, ze wziela sie za rezyserie, ze jest Woody Allenem w spodnicy, chcialem zobaczyc jej kolejne, takze rezyserskie dokonania.
Nie udalo sie do kina, udalo sie w lokalniej wypozyczalni.
Wzialem dvd, wsiadlem na rower i pojechalem. Bawilem sie niezle.
Film troszke przeszarzowany, ale smieszny, a w komediach o to chodzi, zeby smiesznie bylo.
Zestawienie lekko pokreconych przyjezdnych francuskich krewnych z realiami zycia w NYC to pojscie troszke na skroty. Z tej sytuacji dosc latwo jest wykrzesac kilka prostych gagow. Zadecie inteligencko-artystowsko-mieszczanskie bedace domena wczesnych produkcji Woody Allena (pozniejsze/terazniejsze filmy W.A. sa inne, mysle, ze slabsze) tez jest obecne, a moim zdaniem najfajniesza sekwencja filmu jest sama koncowka z dzikim Vincentem Gallo (gl. rola w "Essential Killing" Skolimowskiego), slodko-gorzkie inteligentne zadumanie nad sensem bytu.

Wczesniejszym filmem Julie Delpy jest "2 dni w Paryzu". Sprawdze, czy ma go moja wypozyczlania.
Moze uda mi sie kolejna sesje na trenazerze spedzic w jej towarzystwie.
To takze komedia. Smiechu nidgdy dosc.

piątek, 1 lutego 2013

Skubas, koncert, Trójka, Studio A. Osieckiej, live 2013.01.27

Skubas - symatyczny facet w centrum w jasnej czapeczce
sprawiajacy wrazenie luzaka; sprawnie sobie poradzil
z problemem technicznym wyniklym w trakcie koncertu;
radio nie znosi takich wpadek, byla nerwowosc, ale dal rade.

 
W niedzielny wieczor spontanicznie zapakowalem sie do samochodu, pojchalem do Trojki na koncert niejakiego Skubasa.
Nigdy wczesniej o nim nie slyszalem do momentu, kiedy zagrali "Linoskoczka", kawalka znanego mi z trojkowej anteny.>>>http://www.youtube.com/watch?v=Nlcy6BLUbQI
Przed koncertem powiedziano nam, ze Skubas gral z Novika i Smolikiem, a trojkowy koncert to promocja jego autorskiej plyty "Wilczełyko". On sam przyznal, ze czuje sie w na scenie trojkowego studia jak w domu, ze Trojka jest jedna z niewielu stacji radiowych promujacych muzyke spoza kregu komercji i plastiku. Po tej jakze milej wymianie uprzejmosci panowie wzieli sie do roboty. Dosc nietypowy sklad: 4 gitary plus perkusja pozwalal domyslac sie, ze bedzie gitarowo...
Bylo takze glosno i na tyle fajnie, ze moge spokojnie zarekomendowac Wam te muzyke. Mocne, troszke garazowe granie plus niezle teksty. Draznilo mnie troche, kiedy Skubas przechodzil na language. Muzycznie bylo OK, ale tekst stawal sie malo czytelny. Maniera naszych artystow? Musza po angielsku, a kiedy to juz robia troche mamlą. Ale nie bede sie czepial. Skubas i jego kapela ktora mozecie zobaczyc na koncercie w Trojce tutaj>>> http://www.polskieradio.pl/9/200/Artykul/758644,Skubas-i-jego-Wilczelyko-zobacz-koncert jest przyjemna alternatywa dla obecnego mainstreamu. Potrafia zabrzmiec poteznie, melodyjnie z fajnym, brudnawym dzwiekiem, mocno podkreconym bas-gitara. W tekstach, jak dla mnie troszke za duzo onomatopeicznych "oooo" i "eeee", ale da sie przezyc.
Bylo fajnie.
Niefajne bylo to, ze po koncercie nie mozna bylo kupic "Wilczegołyka".