niedziela, 27 grudnia 2015

"Doktryna szoku. Jak współczesny kapitalizm wykorzystuje klęski żywiołowe i kryzysy społeczne", aut. Naomi Klein, 2007, książka

"Doktryna szoku. Jak współczesny kapitalizm wykorzystuje klęski żywiołowe i kryzysy społeczne", aut. Naomi Klein, 2007, książka

To lektura obowiazkowa dla wszystkich, którym zależy na poznaniu mechanizmow rzadzacych naszym swiatem. Prawda, którą obnaża ksiazka nie jest przyjemna. Książka nie należy do łatwych. Jej lektura z roznych wzgledow  zajela mi prawie 2 m-ce, ale było warto.

Naomi Klein po napisaniu alterglobalistycznej biblii "No logo" (kto nie czytal musi) zarobila wystarczajco dużo kasy, żeby oddac się słodkiemu nic-nie-robieniu. Jednak miast rzucic się na hamak i konsumować owoce swej pracy zajela się studiami, gromadzeniem materiałów do kolejnej książki - "Dokrtyna Szoku". Podtytuł: "Jak współczesny kapitalizm wykorzystuje klęski żywiołowe i kryzysy społeczne" precyzyjnie opisuje zawartość książki. To przerażający i porażający opis swiata rządzonego przez korporacje pod dyktando instytucji typu Bank Światowy, czy Międzynarodowy Fundusz Walutowy. To obraz naszej rzeczywistości wyjęty z ram Z. Beksińskiego - apokaliptyczna wizja, gdzie jednyną regułą jest maksymalizacja zysku za wszelka cene. Nawet za cene wywolania wojny, której nieprzewidywalne skutki mamy dzisiaj ante portas...
Jakis czas temu obejrzałem film pod tym samym tytulem. Formalnie slaby, porazil mnie trescia. Obiecalem sobie, ze musze koniecznie (wreszcie) przeczytać te ksiazke.
Koniec roku nie sprzyjal lekturze. Wykspleatowany do cna praca w fabryce miałem duzy  problem ze znalezieniem odpowiedniego stopnia koncentracji koniecznego do odbioru tej lektury. Mnostwo faktow, przypisow, odniesien, nazwisk i dat. Ponadto jest to ksiazka napisana przez kobiete... Gwaltowne skoki na boki wymagają maksymalnej koncentracji, dużego skupienia, żeby nie stracic watku, nie pogubić w meandrach dowodow, faktow. Cale szczęście, ze znakomita ich większość nie była mi obca, a te dotyczące Polski bliskie i jakby znajome:)
Nie będę się rozwodzil nad koniecznoscia przeczytania "Doktryny..."  Zwlaszcza teraz, kiedy Polska ma nowy, demokratycznie wybrany, jednopartyjny rząd majacy parlamentarna większość, warto przeczytać przed jakimi wyborami stal T. Mazowiecki z ekipa ekonomistow pod wodza L. Balcerowicza. Trzeba znac prawde o kulisach prywatyzacji, twardego kursu reform anno 1989.
Bo zasadnicznym pytaniem jest, czy istnieje trzecia droga?
Jedną drogą jest bycie na marginiesie swiata i zycie w nedzy.
Druga, narzucona korporacyjna rzeczywistosc, gdzie bogaca się nieliczni, reszta tkwi w nedzy.
Trzecia to ta, która chce iść dzisiejsza Polska.
Z książki wynika, ze paru, nielicznym krajom się udało.
Tylko czy NAM pozwolą?
Czy nie jesteśmy zbyt dużym krajem, żeby kapital przymknal oko mowiac: IDŹTA.
Jak bardzo będą bronic swojej wizji, gdzie magiczna reka wolnego rynku załatwia wszystkie problemy?
Jakiej broni użyją, żeby udowodnić, ze M. Friedman miał racje, a J. Keynes to lamus i przeżytek?
Nie jest trudno rzucic na kolana kraj z zadluzeniem bliskim 1 biliona zl.
Wystarczy, ze jedna z agencji ratingowych zacznie obnizac nasza wiarygodność...

2016.01.16
No i stało się. Z politycznych połajanek weszliśmy w faze "prostownia" ekonomicznego.
Dwa dni temu Standard & Poor's obnizyl nasz rating.
Zaczyna się dziać.

Świder, świąteczna sobota 2015.12.25, 9:10, rowerowe

Świder, świąteczna sobota 2015.12.25, 9:10, rowerowe
Mgła nad wodą zawsze przywodzi mi na myśl mickiewiczowska Świteź. Wpatrując się w mleczną biel można zobczyć
różne fajne rzeczy...

środa, 16 grudnia 2015

Magda Piskorczyk, live, Studio Agnieszki Osieckiej, Trójka, niedziela 2015.12.13

Magda Piskorczyk, live, Studio Agnieszki Osieckiej, Trójka, niedziela 2015.12.13

Były dwa powody dla których poszedlem posluchac Magdy Piskorczyk:
Studio A. Osieckiej widziane
ostatniego rzedu. Tyż piknie!
- nigdy jej/o niej nie slyszalem,
- osobą anonsująca jej koncert był Jan Chojnacki, redaktor muzyczny, spec od bluesa; lubie jego audycje, wejścia w blokach innych redaktorow np. W. Manna.
Nie zawiodłem się. Magda Piskorczyk gra muzyke, która (dla mnie) brzmi jak oryginal z delty Missisipi z afrykańskim, etnicznym wtrętem, czyli smakuje i pachnie jak blues afrykański. W czasie koncertu grala na wpiętej do pradu gitarze klasycznej, gitarze basowej oraz perkusji. Ponadto spiewa, zacheca publiczność do zabawy. Nie tańczy, nie stepuje, ale i tak jest niezla.

Magda Piskorczyk w centrum, Aleksandra Siemieniuk
z lewej, na perkusji Bartosz Kazek - skład podstawowy.
Urszula Stosio widoczna na foto obok wpada, żeby wspomagac
podstawowe trio. Tyż piknie!
Trzy Panie na gitarach + samotny facet
na bębnach. Tyż piknie!
Nie mam pojęcia jaki jest klucz doboru artystow do koncertow w Trojce. Nigdy nie slyszalem Magdy Piskorczyk na trójkowej antenie. Oczywiście nie słucham radia 24h/7. Istnieje możliwość, ze grano ja w tych pasmach kiedy nie jestem przy radioodbiorniku, a szkoda. Dzieki koncertowi Trojka zrehabilitowala się w moich uszach.
Koncert jest nagrany. Można go obejrzeć/odsluchac z trojkowego archiwum (tutaj).
Moim zdaniem warto.
Po koncercie kupiłem 2 z 4 możliwych do kupienia plyt, które towarzysza mi kolejny dzień w samochodzie. Slucham sobie i jak zwykle w takich sytuacjach zastanawiam się, jak wiele jest kapel, wokalistów, muzykow i muzyki, ciekawej, innej niż radiowy mainstream, której nigdy nie uslysze.
Nie znam klucza doboru wykonawców koncertujących w Trojce. Może nie warto dociekać skad wziela się tam Magda Piskorczyk, tylko cieszyc się, ze była.
Bo było fajnie.




piątek, 11 grudnia 2015

"Nadejdą lepsze czasy", reż. Hanna Polak, Dania, PL, film, dokument, właśnie na ekranach

"Nadejdą lepsze czasy", reż. Hanna Polak, Dania, PL, film, dokument, właśnie na ekranach

Wielokrotnie slyszalem o filmie "Dzieci z Leningradzkiego" Hanny Polak (o bezprizornych mieszkających w katakumbach moskiewskiego metra). Nigdy go nie widziałem. Takie filmy maja krotki zywot ekranowny. Pojawiaja się na chwile w kinach studyjnych, aby szybko zginac, przepasc i ew. wracac w późnych godzinach nocnych w kanalach TV typu "Kultura", TVP2 "Ogladaj z Andrzejem Fidykiem".
Dlatego, gdy tylko uslyszalem w Trojce wywiad z Hanna Polak bedacy anonosem wejścia jej nowego filmu na nasze ekrany, rzucilem wszystko lacznie z rowerem i pognałem do kina, samochodem.
Było warto. (Chociaż zaparkować w okolicy "Luny" trudno).
Nikt, kto lubi dokument nie wyjdzie rozczarowany.
Mnie się podobal.

Zawsze przy takiej okazji z rozrzewnieniem wspominam czasy, kiedy miast 30 minut durnych reklam, przed filmem leciała propaganda ("Kronika filmowa"), potem dokument wlasnie. Bywalo, ze dokument był lepszy od filmu glownego, bo krecenim filmow dokumentalnych zajmowali się (i zajmują) wybitni tworcy. W "Iluzjonie" były przeglądy filmow dokumantalnych, kreskowek. Do dzisiaj pamiętam niektóre z nich. To se newrati, także dlatego, ze dzisiaj nie mam tyle czasu, żeby siedzieć w kinie przez 3 dni po kilka godzin dziennie...

Pewnie w pobliżu każdego dużego miasta jest duże wysypisko smieci. Na nim, wokół niego zyja ludzie, dla których smietnik jest miejscem pracy, zrodlem utrzymania. Moskiewska "swałka" nie jest niczym szczególnym, wiec gdyby film był reportażem z wysypiska nie zaslugiwalby na wieksza uwagę.
"Nadejda lepsze czasy" nie jest filmem o wysypisku. Jest historia dziewczyny - Juli, której Hanna Polak towarzyszy z kamera przez kilkanaście lat dokumentując jej egzystencje od 11-sto letniego dziecka, po zycie dojrzalej, prawie 30-letniej kobiety.
To poruszajaca historia pokazujaca jakim heroizmem jest proba wyrwania się ze swojego środowiska, nawet jeśli jest nim śmietnisko. To także dowod na to, ze niewiele trzeba, żeby wyzwolić w sobie wole ucieczki do lepszego zycia. Ot, wystarczy, ze przyjedzie pani filmowiec z Polski, ze z uporem graniczącym z dazeniem do samozagłady będzie eksplorować oddzielny kosmos jakim jest "swałka", ze będzie tam wracala przez kilkanaście lat, dając dowod na to, ze jest inny swiat, w nim ludzie, którzy mysla o tych wykluczonych, tych ze śmietnika. To dzięki Hannie Polak Jula wyzwala w sobie sile potrzebna do proby ucieczki ku lepszemu. Osoba reżyserki, jej wielokrotna obecność na wysypisku staje się oparciem i dowodem na to, ze jest swiat, w którym ktoś dba, myśli, w którym ktoś pamięta o niej - Juli.
Na ten temat nie ma w filmie ani słowa. Można się tylko domyslac, ze gdyby nie osoba Hanny Polak, zycie Juli potoczyłoby sie inaczej. Decyzja o towarzyszeniu Juli przez kilkanaście lat, udzielone wspracie, pomoc w wyrwaniu się ze "swałki" zasluguje na szacunek.
Filmowa robota na 7/10 (moim zdaniem).
Może na więcej?
Oceńcie sami.

wtorek, 8 grudnia 2015

"Maria Callas. Master Class", aut. Terrence McNally, OCH Teatr, poniedziałek 2015.12.07

"Maria Callas. Master Class", aut. Terrence McNally, OCH Teatr, poniedziałek 2015.12.07

Krystyna Janda rulez!
Wlasnie wrocilem z teatru i jestem pod wrazeniem na tyle silnym, ze pomimo poznej godziny (23:15), siadam, pisze posta.
Jest to chyba cecha zarezerwowana dla aktorow wybitnych. Im sa starsi, tym sa lepsi, a grane role, kreacje, sa pelniejsze, bardziej przekonywujące, trafiające w punkt.
Tak wlasnie jest z Krystyna Janda w roli Marii Callas.
Swietny tekst wspaniale podany przez Pania Krystyne nie pozostawil nikogo obojętnym, a zgromadzona licznie publiczność (100% miejsc zajetych, poniedzialek!) nagrodzila artystow owacja na stojąco.
Bo jest/bylo za co!
Zycie bez sztuki jest puste, bezsensowne, smutne, ale to tez zycie. To banał, oczywistość, ale kwestia powiedziana przez Krystyne Jande, sceniczna Marie Callas nie jest błahostką zwłaszcza teraz, kiedy religią jest kasa, wyznaniem egoizm.
Co jest sztuka?
Co czyni wykonawcę artystą?
A milosc do sztuki, a bycie jej czescia, a utożsamienie się z ze sztuka, a oddanie jej wszystkiego?
O tym wlasnie jest "Maria Callas. Master Class" -  spektakl, który trzeba widzieć. Jest jednym z tych ważnych dokonan w artystycznym życiorysie Krystyny Jandy, które stawiam na rowni z "Biala Bluzka", "Shirley Valentine", "Boską", czy rola z "Czlowieka z marmuru". Sztuka aktorstwa w najlepszym wydaniu, aktorstwo sztuką w czystej postaci.
Nie jestem obiektywny. Lubilem, lubie i cenie Krystyne Jande.
Nie kazda rzecz, w której gra jest dobra. Jej udział nie sprawia, ze slaby spektakl/film staje się dobry, warty polecenia. Ale znakomity tekst z jej udzialem urasta do miana rzeczy wybitnej.
Zobaczcie koniecznie "Maria Callas...", przekonacie się sami!
Swietna calosc, w niej dwa znakomite monologi w wykonaniu Krystyny Jandy. Jakże wiarygodne, pełne, wzruszajace dzięki jej osobie - artystki-kobiety, dojrzalej, doswiadczonej, sponiewieranej(?) przez zycie.

I pewnie moglbym dalej w tym tonie, ale nie będę.
Nie dajcie się sponiewierać brakiem miejsca do parkowania w okolicy OCH Teatru. Wyruszcie z domu odpowiednio wcześnie dając sobie margines 30 min. na szukanie, lub przyjedźcie tramwajem.
Naprawde nie warto psuc sobie humoru, biec do Teatru na ostatnia chwile, żeby stwierdzić, ze Wasze miejsce za które zapłaciliście 100 zl jest zajęte przez "wejściówkę"...

sobota, 5 grudnia 2015