sobota, 26 listopada 2016

Świder i Wisła, 2016.11.26

Świder i Wisła, 2016.11.26
Jest 9:45. Temperatura około +1 st., lekki, zimny przedmuch wzdłuż koryta Wisły, więc cieszymy oczy fajnym widokiem przez krótką chwilę - nie chcemy wystygnąć. To była dobra, ponad 50-cio kilometrowa jazda w ładny słoneczny, listopadowy dzień.  Jutro od rana ma padać...

niedziela, 13 listopada 2016

"Wybawiciel" (Frelseren), aut. Jo Nesbø, ksiązka, kryminał

"Wybawiciel" (Frelseren), aut. Jo Nesbø, ksiązka, kryminał

..."Jej długie, pomalowane na czerwono paznokcie biegały po klawiaturze jak wystraszone karaluchy."...
To nie jest początek książki. To cytat z 56-stej strony.  Z jakiś wzgledow podzialal na moja wyobraznie, został w glowie na dluzsza chwile. Może to moja podswiadoma sklonnosc do wizualizacji takich barwnych tekstow, może doświadczenie z przeszlosci, kiedy widziałem rzeke karaluchów przenoszących się przez londynska ulice z hotelu do hotelu, gdy w jednym z nich rozpoczęto intensywna dezynsekcje. A przecież wcale nie były czerwone, tylko praktycznie czarne, duże, obrzydliwe.
"Wbawiciel" to kolejna książka Jo Nesbo z pakietu, który dostałem w prezencie od koleżanki z jej rekomendacja. Kolejna, która przeczytałem i zarazem kolejna, trzecia, która mi się podoba.
Wszystkie laczy postac Harrego Hole dość ekscentrycznego komisarza policji z Oslo. Wszystkie sa ciekawe, pogmatwane, a rozwiązanie jest niemozliwe do przewidzenia. Lektura tych kryminalow pomimo pewnej komplikacj wynikającej z obco brzmiących skandynawskich nazw i nazwisk jest przyjemna i szybka. Także dzięki takim "kwiatkom" jak początkowy cytat. Grzebiac w googlach zorientowałem się, ze jest strona poswiecona cytatom z Nesbo. Wiadc autor ma dar do zaskakiwania czytelnikow niebanalnymi lub/i celnymi stwierdzeniami/pointami.
"Wybawiciel" to fajna, rozrywkowa, chociaż wcale niewesola pozycja na listopadowy weekned.
No i te karaluchy...
A szczypawy do zabawy!

sobota, 12 listopada 2016

Pierwszy śnieg 2016.11.11

Pierwszy śnieg 2016.11.11
Zimowy klimacik nad bagienkiem w Aleksandrowie, sobota 2016.11.12 około 8:30 po pierwszym większym
opadzie śniegu w Dzień Zwycięstwa.

piątek, 11 listopada 2016

"Fredro dla dorosłych – mężów i żon", reż. Eugeniusz Korin, Teatr 6-ste Piętro, sobota 2016.11.05

"Fredro dla dorosłych – mężów i żon", reż. Eugeniusz Korin, Teatr 6-ste Piętro, sobota 2016.11.05

Po dwóch kolejnych (środa, czwartek) wizytach a kinie na filmach cięższego kalibru padlo na cos lżejszego. Przyjezdna, złakniona kontaktu z polska kultura kolezanka radośnie zaakceptowala trzecie wyjście, tym razem do teatru. Nie miała okazji widzieć tej sceny, Fredro to solidna firma, a biorący udział w spektaklu aktorzy byli gwarancja udanego wieczoru. Mnie pozostalo kupienie biletow.
Szybko okazało się, ze biletow nie ma.... Na szczęście byly wejsciowki dzięki którym weszliśmy na grany od roku 2010 (zagrany ponad 400 razy) spektakl. W necie można z pewnoscia znaleźć mnóstwo recenzji autorstwa tych, którzy na teatrze się znaja, wiec miast się wysilać napisze (jak zwykle) czy mi się podobalo.
Otoz po spektaklu zgodziliśmy się, ze do grania komedii trzeba mieć talent... komediowy. W naszym, koleżanki i moim przekonaniu, nie wszyscy aktorzy grający w tym spektaklu maja go w wystraczajacym stopniu. Jolanta  Fraszyńska jest gwiazda, centralna postacia komedii i ona (moim zdaniem) ma ów dar czyniący z niej wlasciwa osobe, której emploi jest zgodne z kreowana postacia, duchem tekstu. To co robi na scenie jest autentycznie smieszne, swieze, przekonujące. Pozostala trojka aktorow: Joanna Liszowska, Konrad Darocha, Michał Żebrowski maja komediowego daru jakby mniej, a może zwyczajnie już się nie bawia tym co graja. Przeciez grali to już ponad 400 razy....
Zabawa jest na dobrym poziomie. Publicznosc się smieje, wlasciwie reaguje, bawi się  damsko-meska intrygą, ale brakuje kropki na "i", komediowego przytupu, gestu/grymasu swiadczacego o stuporcentowym wejściu w role, pelnym utożsamieniu się z grana postacia. Smialem się, ale nie był to rechot, raczej uśmiech wywolany paroma fajnymi grepsami/gagami.
Czy warto pojsc na "Fredro dla dorosłych – mężów i żon"?
Warto! Jest lekko, przyjemnie. Smiechu nigdy dość!
Warto mieć wlasna opinie.

Teatr "6-ste Piętro" to teatr prywatny, którego szefem i wspolwlascielem jest Michal Żebrowski. To fajne miejsce, ciekawe także ze względu na lokalizacje w Pałacu Kultury. Byłem tam na paru spektaklach, raz nawet na seansie filmowym w ramach benefisu Daniela Olbrychskiego. Kultura nie jest latwym biznesem. Podziwiam aktorow, którzy zdecydowali się na podjecie takiego wyzwania. Wielokrotnie pisałem o moim uznaniu dla Krystyny Jandy (jej ostatnie, niefortunne moim zdaniem wypowiedzi/komentarze polityczne nie umniejszają jej dokonan jako aktorki i szefowej "Polonii" i "Och-Teatru"). Jest Emilian Kaminski z teatrem "Kamienica", jest Tomasz Karolak i jego teatr "IMKA" jest pewnie wielu innych aktorow i wiele innych prywatnych przedsiewziec teatralnych o których nie pamiętam, nie slyszlem, nie wiem.
Chapeau bas, się znaczy: czapki z głów, czyli szacun dla tych, którzy podejmują takie wyzwania. To nie jest latwy chleb. Z biletow utrzymać się nie można, a sponsorzy... Cóż... Łaska pańska na pstrym koniu jeździ...
Moglbym pewnie napisac sążnisty tekst o problemach, takim/nie innym repertuarze, powodach i przyczynach mizerii kondycji prywatnych teatrow, ale sobie daruje.
Widze, ze "6-te piętro" zbiera fundusze na nowa premiere poprzez portal crowdfundingowy.
"OŻENEK" N. Gogola to najnowszy projekt.
Wchodzę.

P.S.
1. Wlasnie wygrywamy 3:0 z Rumunia i chociaż pilka nozna nie jest moja bajka - fajnie!
2. Tym razem mielismy wspólnie z kolezanka wystarczajaca ilość bilonu, żeby bezstresowo wyjechać z parkingu pod PKiN.
Pamietajcie! 15 zl w BILONIE i opuszczacie parking Palacu bez problemu.
 

poniedziałek, 7 listopada 2016

"Jestem mordercą", reż. Maciej Pieprzyca, PL, film, 2016, właśnie na ekranach

"Jestem mordercą", reż. Maciej Pieprzyca, PL, film, 2016, właśnie na ekranach

Ten film obejrzałem w piątek, w dzień kiedy wszedł na ekrany.
"Prostą historie o morderstwie" o którym pisze we wcześniejszym poscie, we czwartek.
Dwa polskie filmy, dwie historie z moderstwem w tle, dwa wcielnia A. Jakubika (reżyser i aktor), dwa powody dla których warto wyjść z domu.
"Jestem morderca" bardziej mi się podobal.
Oceniam go jako dobry (7/10).
Film oparty na autentycznej historii seryjnego mordercy z Zaglebia - Marchwickiego, jest ciekawy, ale to nie jest kryminal, tylko zgodnie z plakatowa obietnica thriller psychologiczny. Watek kryminalny wyczerpuje się dość szybko, potem zaczyna to co stanowi o jego jakości - wiwisekcja mrocznej, ludzkiej natury zawarta w przewrotnym plakacie/tytule - "Jestem morderca".
Historia nie dość, ze znakomicie opowiedziana jest także swietnie zagrana m.in. przez A. Jakubika, A. Kulesze, P. Adamczyka (nawet niezbyt mnie uwierał pomimo udziału w reklamowkach wiadomego banku) i uwaga! Mirosława Haniszewskiego. To nowa (dla mnie) postac i od razu w dużej, znaczącej, bardzo dobrej roli. Ten aktor przypominal mi trochę młodego Jerzego Stuhra (może także Jerzego Radziwiłowicza z "Czlowieka z marumuru"/"Człowieka z żelaza"), tego z czasów "Wodzireja" i "Amatora". Troszke podobny owal twarzy, zwłaszcza w ujęciach "lekko z tylu", cos podobnego w sposobie mowienia. Ale najważniejsze, ze to co zagral jest przekonujace, prawdziwe.
Nie byłoby tego filmu, nie byłoby Srebrnych Lwów, gdyby nie scenografia. Swietna robota. Lata 70-te dokładnie takie jak je pamiętam, oddane z dbaloscia o szczgoly. Dzieki temu nie tylko JE, lata 70-te widzimy, ale także nimi oddychamy. Ta duszna, siermiezna atmosfera PRL-u jest niezbedna do budowy napięcia, rozumienia motywow postepowania glownego bohatera.
A Agata Kulesza!
To trzeba zobaczyć!

niedziela, 6 listopada 2016

"Prosta historia o morderstwie", reż. Arkadiusz Jakubik, PL, 2016, film, własnie na ekranach

"Prosta historia o morderstwie", reż. Arkadiusz Jakubik, PL, 2016, film, własnie na ekranach

Moim zdaniem ten film reklamowany jako kryminal, nie jest kryminalem, lecz filmem społeczno-obyczajowym. Rezyser, który jest także wspolscenarzysta, to także jeden z ulubionych aktorow W. Smarzowskiego. Nic dziwnego, ze z "Prostej historii..." wyzieraja znane z filmow Smarzowskiego watki, ze film jest podobnie dosłowny w swojej wymowie.
Moim zdaniem to niezły (6/10) film z dobrymi rolami A. Chyry i K. Preis.

Pare lat temu (2-3) w prasie można bylo przeczytać o kilku przypadkach przemocy w rodzinach policjantow. Jeden z nich, majacy miejsce w Warszawie skonczyl się tragicznie smiercia zony funkcjonariusza. Pamietam, ze dziennikarze przez chwile zajmowali się tymi przypadkami spekulując o rzeczywistych/domniemanych przyczynach zdarzeń. Potem, gdy sprawy przestaly być sensacja, hałas wokół nich ucichl.
"Prosta historia..." jest w moim przekonaniu nawiązaniem do tamtych, zamkniętych już spraw. Film w bardzo przekonujacy sposób pokazuje polska, policyjna rzeczywistość. Nie jest to tak dosadne jak w "Drogowce" (A. Jakubik, gral tam jedna z gl. rol), ale bolesne, bo prawdziwe (moim zdaniem).  Demoralizacja, alkohol, uwikłanie prowadza do poglebiajacej się frustracji, a ta do tragedii.
Ogladajc takie filmy nie można uciec od chwili refleksji nad sposobem weryfikacji służb, narodowa dyskusja nad redukacja przywilejow, wysokoscia zarobkow itp. zwłaszcza w odniesieniu do wypowidzi znanej  polityk: "....6 tysięcy... Rozumiesz to? Albo złodziej, albo idiota... To jest niemożliwe, żeby ktoś za tyle pracował..." O ile wiem, policjanci zarabiają zdecydowanie mniej niż owe 6 tys...
Nie twierdze, ze policjanci bijają swoje połowice w efekcie frustracji wynikającej z tej wypowiedzi, ale jeśli cale komendy, kilkunastu policjantow, jest skazywanych w procesach o korupcje to mamy doczynienia ze zjawiskiem nad którym warto się zastanowić. Moze wzięli słowa pani Bieńkowskiej do serca i po prostu dorabija, żeby nie wyjść na idiotow?
Usmiechnij się do policjanta, gdy będzie wlepial Ci mandat.
Dla swojego dobra.

środa, 2 listopada 2016

"Dziewczyna z pociągu" (The gril on the train), reż. Tate Taylor,USA, thriller, 2016, w kinach

"Dziewczyna z pociągu" (The gril on the train), reż. Tate Taylor,USA, thriller, 2016, w kinach

Poprawny, bez fajerwerkow, praktycznie 1:1 z ksiazka, która powodowany sukcesem wydawniczym/czytelniczym przeczytałem jakiś czas temu.
Ksiazka nie była powalajaca, ale przyjemna, film tez nie rzuca na kolana, ale da się ogladac.
Troszke liczyłem na lepsza obsade, na lepsza robote aktorska, bo moim zdaniem tutaj była przestrzen do nadania niezłemu tekstowi dodatkowych walorow.
Tak się nie stało, powstal film, który nie porywa.
Mysle jednak, ze może być interesujący zwłaszcza dla tych, którzy nie czytali książki.
Ksiazka lepsza.