czwartek, 29 marca 2018

Smerfne obietnice, niedziela 2018.03.25

Smerfne obietnice, niedziela 2018.03.25
















Smerfetka spotkana w lesie w czasie popołudniowego spaceru obwieściła niechybny koniec zimy.
Łgała!

niedziela, 25 marca 2018

Pinzolo, Marilleva, Madonna di Campiglio, 17-24.03.2018, narciarskie

Madonna di Campiglio, 17-24.03.2018, narciarskie


Pinzolo, godz. około 8:00 a.m. po obfitym wieczornym opadzie śniegu.
Infrastruktura, przygtowanie
tras, bez zarzutu.
Bary i restauracje z przyjazną obsługą
pełne grappy.
To były jedne z najlepszych warunków narciarskich w jakich dane mi było jeździć.  Po opadzie śniegu, przygotowaniu tras było miękko i słonecznie. Do tego przyjazne temperatury, niezbyt dużo ludzi zwłaszcza na czarnych trasach, włoski luzik i kuchnia.
To były moje pierwsze narty w tym rejonie, z pewnością nie ostatnie. Było znakomicie.
Jedyny problem to odległość. 1500 km z Warszawy do Pinzolo przekłada się na nie mniej niż 17-ście godzin jazdy. To o 500 km dalej i o 5h dłużej niż do Schladming. Długa, męcząca podróż.

poniedziałek, 12 marca 2018

"Kształt wody" (The Shape of Water), reż. Guillermo del Toro, USA, 2017, film, w kinach

"Kształt wody" (The Shape of Water), reż. Guillermo del Toro, USA, 2017, film, w kinach

Historia opowiadana przez ten film jest tak nudna, przewidywalna, ze po 20-stu minutach meczyla mnie swiadomosc straty czasu. Filmu nie ratuje znakomita scenografia i swietna gra aktorow.
Oscar za najlepszy film 2017 jest gruba przesada, zartem z publiczności, która powodowana zdobyta nagroda wyjdzie z niego rozczarowana, zawiedziona podobnie jak ja (moim zdaniem oczywiście).
Odbieram Oscara dla "Kształtu wody" jako rodzaj przeciwwagi dla Oscara 2016 dla "Spotlight".
Oscar za najlepszy film 2016 przyznany filmowi na temat dziennikarskiego śledztwa dotyczącego afery pedofilskiej w bostońskim kościele był w jakims stopniu sygnalem, ze Akadamia zaczyna nagradzać filmy ważne, traktujące o rzeczach istotnych.
Oscar dla najlepszego filmu 2017 dla "Ksztaltu wody" poddaje moim zdanim pod watpliwosc zdrowy rozsadek gremium, które dokonalo takiego wyboru. Taka nagroda, budzi moje zdziwienie tym bardziej, ze nawet oszałamiający "Avatar", który uważam za arcydzielo gatunku sci-fi/fantasy nie dostal tego najważniejszego w swiecie filmu wyróżnienia.

Wyszedlem z kina wynudzony i rozczarowany.

P.S.
Już po napisaniu posta przyszlo mi do glowy takie skojarzenie:

....."W wielkiej żyliśmy wannie i rzadko tak,
Wypełzaliśmy na suchy ląd,"....

Gdyby czytelnikom szwankowała pamięć to "Jolka, Jolka" Budki Suflera (1982).
Wyprzedzili czas, uprzedzili tworcow "Ksztaltu wody".
I jak tu nie wierzyc, ze wszystko już było:)

sobota, 10 marca 2018

Pierwszy rowerek w 2018, sobota 2018.03.10, rowerowe

Pierwszy rowerek w 2018, sobota 2018.03.10, rowerowe

Wypatrzył go Bartek. Leżał opodal ścieżki. Gdy podeszliśmy chciał opowiedzieć swoją historie.
Niestety. Nie miał języka.

niedziela, 4 marca 2018

"Rzeź" (Carnage), reż. R. Polański, D, F, PL, 2011, film, dvd

"Rzeź" (Carnage), reż. R. Polański, S, D, F, PL, 2011, film, dvd

Film od dawa lezal na polce, czekal na swój czas, który nadszedł wraz silnymi mrozami, skutecznie zniechecajacymi do jazdy na rowerze, zmuszając mnie do przeniesienia się na ergometr wioślarski.
W ciągu 2 ostatnich tygodni obejrzałem w trakcie wioslowania kilka filmow. "Rzeź" jest tym, który obejrzałem wczoraj.

Oceniam go jako bardzo dobry, czyli 8 w 10-cio punktowej skali filmwebu.
Polański siegnal po sprawdzony tekst - "Bóg mordu", popularnej sztuki napisanej przez Yasmin Reza. Razem z nia podpisal się od scenariuszem, zatrudnil znakomitych aktorow i po raz kolejny w kameralnym wnętrzu skonfrontowal ich z pozornie prostym problemem. Ponownie wydobywa z aktorow/sytuacji potężny ladunek emocji, autentyzmu, w efekcie w miare upływu czasu, narastającego konfliktu adwersarze szybko pozbywają się cienkiej warstwy poprawności, by zacząć tytulowa rzeź.
Film jest komedio-dramatem, kpina ze współczesnego społeczeństwa, które pogrążone w głębokiej hipokryzji ujawnia jednak swoje prawdziwe, chociaż nieatrakcyjne oblicze. Panie: Jodie Foster, Kate Winslet i panowie: Christoph Waltz i John C. Reilly, znakomnita kamera Pawła Edelmana, reżyseria Roman Polański plus oczywiście tekst Yasmin Rezy i mamy bardzo zgrabna, smakowitą wiwisekcje współczesnego spoleczenstwa, kpine z wszechobecnej hipokryzji i obłudy.
Film jest dość krotki - 79 min. dzięki czemu obejrzałem go w trakcie jednego dosiadu trenażera.
Polecam go zwłaszcza fanom zdolności aktorskich i urody Kate Winslet.

sobota, 3 marca 2018

"Tu byłem. Tony Halik", aut. Mirosław Wlekły, 2017. książka

"Tu byłem. Tony Halik", aut. Mirosław Wlekły, 2017. książka

Autor książki-biografii Antoniego Halika podjal się trudnego zadania. Postanowil napisac ksiazke o zyciu faceta, który był znany z konfabulacji, z tego, ze kazda opowiadana przez niego historia miała różny przebieg w zaleznosci od czasu i towarzystwa w którym była prezentowana. Halik mnożył legendy na swój temat, był ich autorem. Mieszał i kluczyl do tego stopnia, ze ludzie z jego otoczenia przestawali wierzyc w jego opowieści, traktowali to co mowi z przymrozeniem oka, ale tolerowali to, bo Antoni Halik był tak pozytwyna postacia,  ze mu te slabosc wybaczali.
Miał niebywale barwny życiorys, był człowiekiem pełnym pasji, energii. Był wszędzie, widział wszystko (prawie). Nic dziwnego, ze często tracil poczucie rzeczywistości i fantazjowal na temat miejsc w których był, historii których doswiadczal.
Nie byłem specjalnym fanem "Pieprzu i wanilii" (i pochodnych), podróżniczego cyklu prezentowanego przez Ryszarda Badowskiego w ramach "Klubu Sześciu Kontynentów" na antenie TV od początku lat 80-tych. Mysle, ze przyczna było zbytnie "zagadywanie" tematow, osobisty charakter materiałów filmowych i brak rzetelnego, dokumentalnego pogłębienia prezentowanych w filmach tematow. Ale program miał ogromna ogladalnosc, doczekal się kilkuset emisji, a Elżbieta Dzikowska i Tony Halik doczekali się rzeszy wiernych fanow. O popularności argentyńsko-polskiego podróżnika swiadcza liczne, umieszczane w przeróżnych miejscach Globu, zabarwione kpiarska nutą wpisy o treści: "Tu byłem. Tony Halik". Umieszczali je nasi podrozujacy po swiecie rodacy ironizując, podważając wpisami wiarygodność podróżnika-bajarza. Można je uznac także za rodzaj "uśmiechniętego" ukłonu dla wszędobylskiego filmowca-gawędziarza, który objechal kawal swiata, który przy okazji lubil doswiadczac na własnym ciele działania grzybków halucynogennych, jeść różne obrzydlistwa.
Tony Halik był kolorowym ptakiem wpuszczonym do szarej klatki PRL-owskiej rzeczywistosci. Nic dziwnego, ze wielu go podziwialo, a wszyscy zazdrościli możliwości podróżowania, zarabianych przy tej okazji pieniędzy.
Ksiazka M. Wlekłego  jest solidnie udokumentowana biografia, która dowodzi, ze Tony Halik pomimo wielu konfabulacji był człowiekiem dla którego podróżowanie i filmowanie było trescia zycia. M. Wlekły przy pomocy Elżbiety Dzikowskiej ujawnia także mroczne, ukrywane przez T. Halika fakty z jego zyciorysu. To oczywiście jest szalenie ciekawe, ale...
Wiele z tych informacji pochodzi z koperty, która Tony Halik opatrzył własnoręcznym napisem: "Nie otwierać. Bardzo ważne. Spalić! w razie mojej śmierci. Tak jes moja ostatnia wola. Proszę ją uszanować" (pisowania oryginalna).
Towarzyszka (druga, pierwsza była Pierrette - Francuzka, która zostawil dla E. Dzikowskiej) zycia T. Halika nie uszanowala jego woli. Dzieki temu jesteśmy bogatsi o informacje, które miały ulecieć z dymem. Dzieki temu także, dowiadujemy się, ze jeśli mamy cos do ukrycia to lepiej jest to spalić własnoręcznie, niż powierzać tę misję najbliższym...
Książka pomimo znacznej objetosci - 480 str., czyta się bardzo szybko. Przyczyna jest niesamowicie kolorowa biografia bohatera, która może zainteresować nie tylko tych, którzy znali programy Halika, ale także tych, którzy szukają historii o ludziach żyjących z pasją, pasji poświęcających swoje życie.

piątek, 2 marca 2018

"Trzy billboardy za Ebbing, Missouri" (Three Billboards Outside Ebbing, Missouri), reż. M. McDonagh, USA, GB, 2017, film, w kinach

"Trzy billboardy za Ebbing, Missouri" (Three Billboards Outside Ebbing, Missouri), reż. M. McDonagh, USA, GB, 2017, film, w kinach

Ilekroc ide na film, który zdobywa mnóstwo nagrod, typowany jest na kandydata do Oscarów, moja czujność i zmysl krtyczny sa pobudzone, w pelnym alercie.
Tak było także teraz.
Poszedlem na ten film nie dla licznych ochów i achów widzianych i słyszanych w mediach, ale dla niej - Frances McDormand.
Frances ma już w Oscara za role w "Fargo" braci Coen. Znakomita rola, ciężarnej, małomiasteczkowej policjantki oraz rola w lekkim "Tajne przez poufne", zapisane w mojej pamięci powodowaly, ze chciałem ponownie ja zobaczyć.
Nie zawiodłem się. Jest znakomita. Rola która kreuje jest emocjonalnie bliska roli z "Fargo". Sam film - taka "americana", gdzie wszystkiego: sensacji, komedii, westernu, dramatu psychologicznego, obyczajwowego jest po trochu, także nie jest daleko od dokonania braci Coen z 1996 roku.
Oglada się dobrze, zawiera sporo ciekawych obserwacji, gra w nim (poza F. McDarmond) kilku dobrych aktorow (Woody Harrelson), ale żeby taki az taki deszcz pochwal i nagrod...
Historia jest ciekawa i dobrze opowiedziana. Film ma tempo, dobre zdjęcia, muzyke, ale...
Jak dla mnie jest w nim zbyt wiele fantazji, sytuacji nierealnych, przerysowanych, nieprawdziwych, zebym mogl traktować go poważnie.
Koktajl "americana" nie pozwala moim zdaniem na przypisanie filmu do konkretnego gatunku. I o ile nie musi to przeszkadzać w odbiorze, bo przecież idziemy do kina po to, żeby dac się unieść w swiat ułudy, o tyle już przy ocenach, klasyfikacjach może to stanowic problem. Oczywiście istnieje kategoria "najlepszy film" i być może rzeczywiście w roku 2017 nie było filmow lepszych, być może "Trzy billboardy..." dostanie takiego Oscara.
Dla mnie jednak ten film to przede wszystkim Francis McDarmond, a dopiero potem fabula o samotnej matce, zgwałconej i zamordownej corki, która stara się obudzić sumienie małomiasteczkowej spolecznosci, pobudzić do działania lokalnych policjantow uzywajac do tego tytułowych billboardow.
Dla Francis trzeba k o n i e c z n i e isc na ten film.
Warto go zobaczyć także dlatego, ze zawiera sporo smaczków-obserwacji z Missouri, stanu rzuconego gdzies w srodkowm zachodzie USA, gdzie cieniutka warstwa poprawności politycznej ledwie kryje rozne podzialy i animozje, w tym odwieczny konflikt miedzy czarnymi i białymi.
Moja ocena 7 (dobry) no 10 (arcydzielo) w skali filmweb.

2018.03.05
Przed 6:00 a.m. doleciało do mnie, ze Francis McDarmond dostala Oscra za pierwszoplanowa role zenska. Tutaj także Oscar za drugoplanowa role meska dla Sama Rockwella.
Najlepszym filmem 2017 zdaniem Akademii jest "Kształt wody".