czwartek, 14 czerwca 2012

Beth Hart, MDK Batory, Chorzów, koncert, 2012.06.14

Koncert Beth Hart, MDK Batory, Chorzów, 2012.06.14, live


Ciekawe czy bylo slychac w Warszawie? W Chorzowie bylo!
Pare minut po 20:00 rozpoczal sie koncert amerykanskiej bluesowo-rockowej wokalistki Beth Hart znanej w Polsce glownie dzieki nagranej i wydanej w 2011 roku wspolnie z Joe Bonamassa plycie  "Don't explain".
To byla EKSPLOZJA!  (wiecej o moich wrazeniach z koncertu napisze wieczorem; kto nie byl niech zaluje, ale to se ne vrati, wiec moze miast zalowac lepej skoczyc do sklepu po "Don't explain", warto).
Piatkowy wieczor. W odtwarzaczu mam kupiona na koncercie CD/DVD "37 days" i kontynuuje o wrazeniach. Ma dosc niski glos o lekko przyciemnionej barwie. Potezny! Porusza sie bluesowo-rockowych klimatach z ogromna swoboda. Nie tylko spiewa, lecz takze komponuje i gra. Koncert zaczela bardzo mocno. Byla to jedna z jej wlasnych kompozycji z plyty "37 days". Nie musiala sie rozgrzewac. To publicznosc, ktora chociaz nie byla przypadkowa wymagala rozgrzewki, wejscia w odpowiedni kolys. Beth podzielila swoj koncert na 2 czesci. W pierwszej spiewala swoje rzeczy, w drugiej zdecydowanie lepiej znane covery z plyty nagranej z Joe Bonamassa "Don't explain". To wlasnie ta plyta zagrana przez Piotra Barona, a konkretnie kawalek "I'll take care of you" byla powodem dla ktorego natychmiast po uslyszeniu go w Trojce pognalem do sklepu zeby stac sie wlascicielm krazka. Cala plyta jest fantastyczna, rowna, a gitarowy kunszt Joe zestawiony z glosem Beth wspolbrzmia bardzo, bardzo dobrze. Mam ja w samochodzie od ponad pol roku i nadal z przyjemnoscia slucham jej w calosci katujac wszystkich znajomych. Jednak sie nie skarza! Jakis czas temu korzystalem z serwisu Night Drivers, a kierowca prowadzacy moje auto udzielil mi specjalnego rabatu za mozliwosc odsluchania "Don't explain". Tak go wciagnelo, ze stalismy pod domem, a on nie chcial wysiasc, czekajac do wybrzmnienia ostatniego utworu...  Beth wystapila ze swoja kapela w klasycznym, ascetycznym skladzie: perkusja, gitara basowa, gitara prowadzaca i ona sama w niektorych kawalkach na pianinie elektrycznym. Towarzyszacy jej faceci potrafia robic halas. Gitarzysta grajacy na roznych gitarach nie usilowal (na szczescie) nasladowac Joe Bonamassy. Gral swoje, a dzwiek jego gitary byl bardziej brudny, niechlujny, nie tak lkajacy jak solowe partie na plycie w wykonaniu Joe B. Muzycy wspierali Beth, ale na scenie rzadzila ONA. Co stanowilo o wyjatkowsci jej wokalu, decydowalo o sile tego wlasnie koncertu? Koncert byl szalenie intensywy. Beth dawala z siebie maksa nawet w wolnych, spokojnych utworach. Jest niebywale ekspresyjna, tak bardzo, ze porwnanie z Janis Joplin nasuwa sie samo. Takze dlatego, ze lekko zachrypniety zwlaszcza w gornych rejestrach glos takze przypomina Janis. Jednak w/g mojej opinii Beth jest obdarzona zdecydowanie lepszym glosem, ktorego uzywa z ogromna swoboda. Do tego swietnie sie rusza i jest fajna, zgrabna dojrzala (ur. 1972) kobieta. Kontakt z publicznoscia zlapala od samego wejscia, a ta widzac poziom jej zaangazowania, w podziwie dla jej kunsztu nie szczedzila jej owacji po praktycznie kazdym utworze. To byla super jazda! Zadnego falszu, zadnego udawania, mizdrzenia sie, chowania za kapela. Beth wie o czym spiewa nie ma co do tego watpliwosci. Poczytajcie jej rock&rollowy zyciorys. Jest niezwyklym zwierzeciem estradowym, stworzonym do wykonywania bluesowo-rockowego repertuaru. Na plytach brzmi swietnie. W odbiorze live literalnie POWALA! W swoim dotyczasowym zyciu spotkalem tylko jedna wokalistke (w kat. bules/rock), ktorej sluchalem z takim zacieciem. Nazywa sie Pat Benatar, a plyta (jasne, ze czarna), ktora mnie zmiotla - "Precious Time" zawierala takie hiciory jak "Promises in the Dark" i "Fire and Ice". To byl rock and roll wykonywany z ogromna pasja, niespotykana wowczas ekspresja, ktore uczynily z niej na przelomie lat 80-tych pierwsza dame rocka, daly kilka nagrod Grammy. Ale to byl rock and roll , ktory dzisiaj, zwlaszcza kapela brzmi ciut archaicznie. Muzyka ktora gra Beth to blues-rock, Beth ma zdecydowanie lepsze warunki glosowe no i mamy rok 2012. Gra sie i brzmi troche inczej. Jednak nadal chetnie slucham Pat Benatar, z rozrzewnieniem wspominam koncert w londynskim Odeonie, kawalki takie jak "Hell is for children" (z "Crimes of Passion") ciagle brzmia dobrze, a tekst jest niestety nadal aktualny.
Jedynym problemem w czasie koncertu Beth Hart bylo zbyt mocne moim zdaniem naglosnienie. Dla mnie wrecz na granicy bolu zwlaszcza w mocniejszych kawalkach. Troche mi to na poczatku przeszkadzalo. Nawet wiecej niz troche. Cala reszta byla W S P A N I A L A! Bylo warto pokonac ponad 600 km (w towarzystwie kumpla - Maliny, bylo latwiej zwlaszcza, ze to on prowadzil i to kurcze jak szybko, o 1:00 z postojem na kawe bylismy w W-wie; a w Trojce, w Bielszym Odcieniu Bluesa, Joe Bonamassa jako dopelnienie wieczoru), zeby uczestniczyc w tym wyjatkowym wydarzeniu.
To byla EKSPLOZJA!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz