piątek, 29 kwietnia 2022

"Furioza", reż. Cyprian T. Olencki, PL 2021, film, Netflix

 "Furioza", reż. Cyprian T. Olencki, PL 2021, film, Netflix

Nie zarejestrowałem obecności tego filmu w kinach. Dopiero eksploracja zasobów Netflix i potrzeba znalezienia czegoś odpowiedniego do wiosłowania spowodowały, że zauważyłem "Furiozę" wśród polskich produkcji. Przez jakiś czas omijałem ten tytuł, żeby wreszcie podjąć decyzję: trudno, niech będzie. Sensacja osadzona w środowisku kiboli nie jest moim pierwszym wyborem. Jakiś czas  temu widziałem zupełnie przyzwoity angielski film o stadionowych chuliganach, ale jego zaletą była brytyjska proweniencja nawiązująca stylistyką do słynnych produkcji nowofalowych, czyli bardziej tematyka społeczna z lewicowym przechyłem, niż mordobicie jakie w pewnym stopniu sugerował plakat "Furiozy".

Oceniam "Furiozę" na  7/10 w skali filmweb, czyli dobry, ale z minusem.                                                           (minus za słabą role policjanta-szefa - nadmiar sztampy haczący o groteskę)

Zostałem pozytywnie zaskoczony. Do tego na kilku poziomach. "Furioza" to nie tylko dobrze skonstruowana, wartka akcja, dobre aktorstwo z przemyślaną obsadą. To także zgrabnie wplecione w fabułę filmu autentyczne zdarzenia ze świata polskiej piłki nożnej oraz ciekawa, turbodoładowana końcówka. W odróżnieniu od innych, bliskich "Furiozie" filmów, zwłaszcza tych pod którymi podpisał się Patryk Vega, "Furioza" ma znakomite tempo, rytm co świadczy o pełnym, konsekwentnym zaplanowaniu całości jak i żelaznej kontroli nad kształtem końcowego efektu. Ten film nie jest zlepkiem chwytliwych gagów, grepsów na siłę sklejonych w wyrób filmopodobny (P.Vega), ale rzecz przemyślana, w atrakcyjny sposób powiadająca historię policyjnej intrygi w środowisku kiboli.

Dla mnie "Furioza" jest przedstawicielką kina gatunkowego. To moralitet do budowy którego scenarzysta i reżyser użyli powszechnie znanych klocków, ale poukładali je na swój sposób używając do tego celu dobrze wyselekcjonowanych aktorów. Z pewnością nie jest to kino dla osób, które nie znoszą przemocy, maczyzmu, dresiarsko-kibolskiej atmosfery. Ale moim zdaniem to fajne, gatunkowe kino, świetny towarzysz wioślarskiej wyprawy donikąd.  Mnie się podobał :)

poniedziałek, 25 kwietnia 2022

Malbork, wtorek 2022.04.19

Malbork, wtorek 2022.04.19

Ten zamek jest największą, średniowieczną budowlą na świecie. Kto nie był, nie widział na własne oczy, nie zwiedzał - powinien. Nie dość, że jest to wspaniały obiekt średniowiecznej sztuki architektonicznej umieszczony w 1997 roku na liści UNESCO, to jego fundatorzy - Krzyżacy, niechlubnie i trwale zapisali się w historii naszego państwa. Dlatego pomimo powszechniej wśród nas Polaków antypatii jaką budzą rycerze z czarnymi krzyżami, warto jest wybierając się na zwiedzanie Malborka przeczytać o Zakonie coś więcej niż tylko sienkiewiczowską opowieść o Danuśce i Zbyszku (podzielam zdanie Maćka, Jagienka była fajniejsza). Trochę więcej wiedzy, a zwiedzanie ma inną jakość. Dość powiedzieć, że "czujka" zakonna szukająca możliwości osiedlenia się w Europie, w sile siedmiu rycerzy trafiła do Polski i uzyskała od Konrada Mazowieckiego zaproszenie do obrony Mazowsza przed plemionami pruskimi w zamian za dzierżawę okolic Chełmna. No i się zaczęło! Krzyżacy w wyniku podstępu uzyskali od papieża akt nadania (1234 r.) tego obszaru na własność. Zaraz potem Zakonnicy załatwili sobie prawo własności ziem zagarniętych Prusakom. Polska miała problem, a Krzyżacy dynamicznie rozwijające się państwo, którego niebywały rozkwit trwał praktycznie do bitwy pod Grunwaldem. Cała ta historia stanowi solidną bazę-materiał na wysokobudżetową filmową epopeję miary "Gladiatora". Może, kiedyś...

Kolejna wycieczka =
ponowna fascynacja =
następna książka.
(okładka jak nagrobek!)

Jako świadomy turysta byłem w Malborku 4x (wydaje mi się, że byłem tam także co najmniej 1x będąc dzieckiem). Każda z tych wizyt to dodatkowa wiedza na temat Zamku i historii zmagań z Zakonem. Po każdym zwiedzaniu budziła się we mnie wola głębszego poznania historii Malborka. Przyczyną tej fascynacji były/są: skomplikowana, często pogmatwana historia malborskiej twierdzy oraz nieprzeciętne umiejętności, wiedza, talent gawędziarski i osobowość przewodnika - Marka. Jakiś czas temu podzieliłem się moim "malborskim zachwytem" z kolegami-rowerzystami. Od tamtego momentu (około 10 lat temu) temat wycieczki do Malborka uporczywie wracał, aby ziścić się w poświąteczny wtorek. Warunkiem powodzenia było zapewnienie sobie udziału Marka w roli przewodnika. Marek pracuje w muzeum zamkowym od nieomal 40-stu lat. Jest kluczowym pracownikiem zamkowego muzeum. Jeśli oprowadza po Zamku, to gośćmi są koronowane głowy, holywoodzcy celebryci i czasami znajomi, do których mam szczęście się zaliczać :) Jego rozległa wiedza, umiejętność jej przekazywania, pasja oraz szczególne cechy osobowe, czynią z niego współczesnego Wielkiego Mistrza malborskiej warowni (w pozytywnym znaczeniu:)).

Zamek można zwiedzać indywidulanie wypożyczając w kasie biletowej odpowiedni sprzęt (rodzaj specjalizowanego odtwarzacza mp3) oraz z przewodnikiem. Czas potrzebny na zwiedzanie szacowany jest na około 4h. Wybraliśmy odpowiednią porę roku. Z jednej strony mało turystów, z drugiej zaś przyjemna, słoneczna pogoda, która w naturalny sposób podkreślała wspaniałą architekturę Zamku. Do Malborka dotarliśmy i wróciliśmy pociągiem. To najlepszy środek transportu. Trasa z W-wy do Malborka najszybszym połączeniem zajmuje 2h. Samochodem trzeba się tłuc 4h. Godziny przyjazdu/odjazdu są tak skorelowane, że możliwy jest przyjazd rano, zwiedzanie, obiad (jedliśmy w barze "U Flisaka" z fantastycznym widokiem przez Nogat na cały zespół zamkowy) i komfortowy powrót do W-wy na godz. 20:00. 

czwartek, 14 kwietnia 2022

"Przeżyć. Moja tragedia na Nanga Parbat" (Vivre. Ma tragedie au Nanga Parbat), aut. Elisabeth Revol, Francja, 2019, książka

 "Przeżyć. Moja tragedia na Nanga Parbat" (Vivre. Ma tragedie au Nanga Parbat), aut. Elisabeth Revol, Francja, 2019, książka

Tytułowa tragedia miała miejsce w styczniu 2018. Po zimowym wejściu na szczyt Nanga Parbat (8126 m), góry, która cieszy się wątpliwą sławą "zabójcy alpinistów", E. Revol zostawiła w szczelinie lodowej poniżej 800 m od szczytu, swojego partnera Tomasza "Czapkinsa" Mackiewicza. Był niezdolny do dalszego marszu. Ślepota, obrzęk płuc, w warunkach himalajskiej zimy, na wysokości ponad 7000 m, to wyrok śmierci. Francuska alpinistka zeszła kilkaset metrów niżej. Została uratowana w wyniku brawurowej akcji polskiego zespołu wydzielonego z ekipy zimowej, narodowej wyprawy na K2 dowodzonej przez Krzysztofa Wielickiego. Z bazy pod K2 helikopter dostarczył pod Nangę zespół w składzie: Denis Urubko, Adam Bielecki, Jarosław Bator i Piotr Tomala. Adam Bielecki i Denis Urubko dotarli do E. Revol i na wpółżywą sprowadzili w dół. Tomasz Mackiewicz został w szczelinie. Zespół ratowniczy zgodnie wykluczył możliwość przeżycia i ewentualnego sprowadzenia niezdolnego do marszu alpinisty...

Po opuszczeniu szpitala na Elisabeth Revol czyhało piekło oskarżeń, pomówień i pretensji. Zarzucono jej pozostawienie partnera, którego zdaniem wielu powinna usiłować ratować, trwać przy nim do końca zgodnie z alpinistycznym kodeksem honorowym. Książka-katharsis jest zgodnie z tytułem zapisem tej tragedii oraz poprzez upublicznienie swoich cierpień próbą odrzucenia oskarżeń o egoizm, działanie wbrew kodeksowi.

Ta tragedia obok innej, także polskiej na Broad Peak (8047) z roku 2013, gdzie zginęli Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski (TU), były najszerzej opisywanymi górskimi dramatami ostatnich lat. Ich wspólnym mianownikiem jest śmierć i pytanie, czy można było jej uniknąć, gdyby reszta zespołu zachowała się inaczej. Zachęcam do prześledzenia w necie dyskusje na ten temat. Jak zwykle nie ma jednoznacznej odpowiedzi. 

Nanga Parbat
Czytając takie książki jak "Przeżyć. Moja tragedia..." nie sposób nie poddać się emocjom, które targają autorką. W naturalny sposób utożsamiamy się z bohaterką i co oczywiste zadajemy sobie pytanie o swoje zachowanie, decyzje w przypadku gdybyśmy byli wystawieni na tak ekstremalną próbę. Puszczamy wodze fantazji. Przeglądamy swoje doświadczenia. Natężamy wyobraźnie i osądzamy. Często pochopnie, zbyt szybko, w rezultacie, bywa, że niesprawiedliwie. W takich momentach "sądu" lubię przywoływać słowa W. Szymborskiej: "Tyle o sobie wiemy, na ile nas sprawdzono"...

"Przeżyć. Moja tragedia..." jest książką, która powinien przeczytać każdy komu roi się pomysł wejścia choćby na Mont Blanc (4807) lub na M. Everest (8848), ponoć łatwa góra. Wystarczy mieć około 50 tys USD i już po chwili można stanąć na czubku świata. Zanim to się stanie warto jest poznać poziom bólu z którym mierzy się autorka, zarówno tego fizycznego związanego z ekstremalnym zmęczeniem, odmrożeniami, głodem, pragnieniem oraz bólu psychicznego, kiedy podejmuje decyzję o zostawieniu Tomasza Mackiewicza. Nie mam pojęcia jakie mechanizmy spowodowały, że autorka jest w stanie zdać tak szczegółową, nieomal minutową relację z tego co działo się pomiędzy zdobyciem szczytu Nanga Parbat 2018.01.25, a akcją ratunkową 2019.01.28. Ostrość z jaką pamięta szczegóły, fakt, że w ogóle cokolwiek pamięta są dowodem na szczególne  właściwości ludzkiego mózgu, może bardziej jej mózgu. Nie czyta się tego łatwo. Empatia powoduje, że TA lektura boli. Każe też postawić sobie pytanie o to czy chcemy sprawdzać się w takich sytuacjach. Żeby wiedzieć o sobie więcej? Za jaką cenę?    

poniedziałek, 11 kwietnia 2022

"Wszechmocny Amazon. Jeff Bezos i jego globalne imperium" (Amazon unbound. Jeff Bezos and the invention of a global empire), aut. Brad Stone, USA, 2021, książka


 "Wszechmocny Amazon. Jeff  Bezos i jego globalne imperium" (Amazon unbound. Jeff Bezos and the invention of a global empire), aut. Brad Stone, USA, 2021, książka

Większość książek, które ostatnio czytam zaliczają się do gatunku literatury faktu. Dlatego, gdy kolega Tomek zaproponował pożyczenie mi tej książki natychmiast ją przytuliłem. Akurat byłem w trakcie czytania obszernej biografii Fridy Kahlo i "Wszechobecny Amazon" musiał chwilę poczekać, ale się doczekał.  

Moim zdaniem książka jest solidna i interesująca. Duża w tym zasługa autora - Brada Stone, który jest dziennikarzem zajmującym się tematyka ekonomiczną. "Wszechmocny Amazon" to druga jego książka poświęcona Amazonowi. Pierwsza - "Jeff  Bezos i era Amzona. Sklep w którym kupisz wszystko" wydana w 2013 była bestsellerem zdobywając w USA prestiżowe tytuły "Książki Roku 2013" i "Biznesowej Książki Roku". 

Zdecydowana większość mojego zawodowego życiorysu ma związek z branżą IT. Myślę, że przy okazji tego posta mógłbym napisać sążnisty esej traktujący o próbach zdominowania naszego rynku przez amerykańskie firmy internetowe. W tym, o nieudanej próbie eBay'a, który kilka, może już ponad 10 lat temu usiłował zawładnąć rynkiem net-aukcji, oraz późniejszym/obecnym próbom Amazona opanowania polskiego net-handlu. Jednak będę usiłował powstrzymać swoje zapędy publicystyczne. Skupię się na książce, jej wartości, moim wrażeniom wynikającym z jej lektury.

Im więcej czasu mija od przeczytania "Wszechmocnego Amazona" tym bardziej myślę, że jest to może nie 100-procentowy panegiryk, ale jednak rodzaj laurki i ukłonu w kierunku Jeffa Bezosa i Amazona. Książkę czyta się lekko i szybko. Dobra robota autora-profesjonalisty oraz historia najbogatszego  człowieka  świata stanowią znakomity, lekkostrawny koktail. W jego skład wchodzą zarówno firmowe zwycięstwa i porażki oraz osobiste sukcesy i upadki J. Bezosa. Dozowanie składników jest tak skonstruowane, aby finalny wynik po przeczytaniu ostatniej strony pozostawiał czytelnika z opadniętą szczęką i uczuciem jeśli nie miłości to przynajmniej pozytywnego stosunku do Amazona. Jest to ponikąd zrozumiałe. Autor specjalizujący się w tematyce ekonomicznej jeśli chce nadal pisać o firmach i osobach nimi dowodzących nie może sobie pozwolić na ostrą krytykę biznesu i jego kreatorów. Nie może także (może bardziej "nie powinien") w otwarty sposób komplementować firm o których pisze, gdyż ucierpiałaby jego wiarygodność. Stąd szalenie wyważony produkt, który w jakimś stopniu zadowala wszystkich. Książka stanowi także niezły materiał dla osób usiłąjących zaistnieć w biznesie. Dobrze jest uczyć się na błędach innych. Z tego względu fragmenty dotyczące spektakularnych porażek Amazona takich jak np. wycofanie się z rynku chińskiego, próba zaistnienia w Indiach, upadek projektu samrtfona Amazon Fire Phone mogą służyć za wzorcowe case study wszystkim obracającym się w biznesie. Nie bez znaczenia dla funkcjonowania Amazona jest i było pompowane osiągnięciami ego J. Bezosa, który po sukcesie Amazon Web Services (usługi chmurowe), gdy w 2015 akcje Amazona wystrzeliły 15% w górę uznał, że może sobie pozwolić na zdecydowane wchodzenie w kolejne obszary działalności. Ciekawym wątkiem jest kupno przez J. Bezosa (nie Amazona) upadającego dziennika "The Washington Post".  W rezultacie doprowadziło to do szeregu daleko idących konsekwencji dla Amazona i J. Bezosa. Prezydent Donald Trump krytykowany przez dziennikarzy "The Washington Post" uczynił z Amazona wroga nr. 1. amerykańskiej przedsiębiorczości, co miało zdaniem analityków kosztować Amazon około 20 mld USD. Natomiast opisywane przez gazetę morderstwo saudyjskiego dysydenta Dżamala  Chaszukadzi doprowadziło do konfliktu z następcą tronu Mohammedem bin Salamem, który w konsekwencji miał spowodować zainstalowanie w telefonie J. Bezosa słynnego Pegasusa, wykradnięcie i ujawnienie zdjęć oraz korespondencji z Lauren Sanchez, co było bezpośrednią przyczyną kosztownego rozwodu z żoną Scott MacKenzie. 

Jest więc dużo i ciekawie. Jest o wypaleniu zawodowym kadry kierowniczej, spektakularnych odejściach oraz sukcesach, których niebywałym akceleratorem była/jest ostatnia pandemia. Jest o kosmicznym wyścigu nakeżącym do J. Bezosa Blue Origin ze SpaceX Elona Muska i zwarciu amazonowego Prime Video z Netflix, HBO i innymi platformami streamingowymi. To wszystko, obszernie na 447 stronach ciekawej, wciągającej lektury. 

"Wszechmocny Amazon" zajmuje się J. Bezosem, krytycznymi decyzjami kadry kierowniczej, strukturą organizacyjną i w niewielkim stopniu życiem osobistym J. Bezosa. Nie mówi praktycznie (prawie) wcale o rzeszy bezimiennych "mrówek" stanowiących podstawę funkcjonowania tego biznesu: szeregowych pracownikach magazynów i wszystkich innych anonimowych trybikach wprawiających w ruch potężną machinę jaką jest Amazon i jego liczne firmy zależne. O nich mówi książka "Noamdland. W drodze za pracą" (TU) oraz nakręcony na jej podstawie film "Nomadland" (TU). W moim przekonaniu dla właściwego odbioru "Wszechmocnego Amazona" konieczna jest znajomość "Nomadland", najlepiej w książkowym wcieleniu. Wówczas amazoński koktajl nabiera głębszego, bardziej zdecydowanego smaku. Zaczyna smakować jak eukaliptusowo-anyżowe, czarne żelki. Są tacy, którzy je kochają i ci, którzy ich nienawidzą...

czwartek, 7 kwietnia 2022

"Jagged", reż. Alison Klayman, USA, 2021, film, HBO

 "Jagged", reż. Alison Klayman, USA, 2021, film, HBO

Film o Alanis Morissette, kanadyjskiej wokalistce, która w połowie lat 90-tych wstrząsnęła sceną rockową dowodząc, że kobiecy rock może być drapieżny i gniewny. Szybko okazało się, że jest rynek na taką muzykę, a Alanis Morissette urosła do rozmiaru rockowego giganta wypełniającego stadiony i sprzedającego dziesiątki milionów płyt.

Moja koleżanka Hanka, której opinie cenię, uważa, że wszystkie muzyczne autobiografie czy to książkowe, czy w postaci filmu są takie same i nie warto nim poświęcać większej uwagi. Ma sporo racji. Większość to typowa jazda sex, drugs&rock'n'roll (nie uważam tego za nudne:)). W "Jagged" jest sporo o rock'n'rollowym życiu, byciu w trasie itd. To co dla mnie stanowiło jakość, która  pozwala mi na rekomendację tego tytułu to przede wszystkim osoba Alanis Morissette. Otóż znam/znałem kilka jej kawałków, ale nie wiedziałem, że była tak "duża", a jej wpływ na scenę muzyczną tak znaczący. Lata 90-te na które przypada szczyt jej kariery były okresem, kiedy rodzili się moi synowie i w sposób naturalny rodzina/praca pochłaniały mnie nieomal w 100%. Gdzieś mi się ta Alanis "schowała", przepadła wśród codziennych obowiązków.

 Kolejną przyczyną dla której moim zdaniem warto jest obejrzeć ten film to spory poziom szczerości z jaką Alanis (rocznik 1974) komentuje przed kamerą swoją karierę w świecie zdominowanym przez facetów. Nie jest to wiwisekcja, ale otwartość wypowiedzi jest moim zdaniem istotną wartością tego dokumentu. Szalenie ważne i interesujące są potężne dawki muzyki w postaci archiwalnych zdjęć z koncertów oraz  clipów, które są cytowane praktycznie w całości. Niby to oczywiste - dokument/biografia muzyczna, ale... Całkiem niedawno widziałem film o Dawidzie Bowie, gdzie nie było NAWET JEDNEJ NUTY z jego licznych i znaczących, muzycznych dokonań. Totalna skucha! Widać firma mająca prawa do muzycznego katalogu D. Bowie postawiła zaporowe warunki finansowe i film wypadł bladziutko. 

No i już na koniec ostatni powód dla którego moim zdaniem warto poświęcić 1h39m na obejrzenie "Jagged". Film jest bardzo "dziewczyński".  Bohaterką dokumentu jest kobieta, która jest autorką bardzo osobistych tekstów i muzyki. Reżyserem filmu jest także kobieta. W efekcie cały przekaz jest bardzo femme, ale nie femistyczny. Ten punkt widzenia jest ciekawy zwłaszcza, gdy obserwuje się go z pozycji faceta pokonującego bezmiar oceanu w łodzi napędzanej wiosłami (się znaczy w piwnicy na ergometrze).

W ramach gatunku oceniam ten film na 7 (dobry) w skali filmweb.

poniedziałek, 4 kwietnia 2022

Wiosna? Sobota 2022.04.02

 Wiosna? Sobota 2022.04.02


Rzeczywistość wiosennego poranka widziana z okna sypialni o 6:15. Tak obfity opad śniegu
na początku wiosny nie jest normą, ale jakiś czas temu miała miejsce identyczna sytuacja (TU).
Nie pozostaje nic innego jak porzucić rower i na jakiś czas powrócić do wiosłowania
i oglądania filmów.