wtorek, 28 stycznia 2014

"Nieulotne", reż. Jacek Borcuch, PL, 2012, vod Orange

"Nieulotne", reż. Jacek Borcuch, PL, 2012, vod Orange

Usilowalem ten film obejrzeć od bodaj 3 tyg. Tyle mniej więcej czasu trwalo zanim wybitni fachowcy Orange przywrócili poprawne działanie tej (vod) usługi. Dzisiaj także spedzilem około 20 upojnych minut rozmawiając z ich help-deskiem. Zaluje, ze nie mam tyle czasu, żeby zalozyc strone-relacje ze wszystkich moich rozmow z Orange. To wspaniale, krzepiące doświadczenie, którym chętnie podzielibym się z całym swiatem.

No i stało się. Obejrzalem i się rozczarowałem. Film zupełnie do mnie nie przemowil. Taki filmiaczek-szaraczek. W moim przekonaniu slaby w każdym wymiarze: scenariusza (autorem jest także J. Borcuch), gry, zdjęć oraz reżyserii. Szalenie mnie wkurzalo ekspolatowanie, przeciąganie ujec. Gdyby wszystkie trwaly o 1/3 krócej film może nabralby rumiencow, ale wówczas bylby godzinna "wprawka", nie pelnometrazowa fabula.
Poprzedni film J. Borcucha: "Wszystko co kocham" był zdecydowanie lepszy. Może dlatego liczyłem na cos więcej? Może moje rozczarowanie poglebilo pozytywne (o ile pamiętam) przyjecie filmu przez nasze media?

Niby nieulotny, a uleci szybciej niż wleciał.
Szkoda.

niedziela, 26 stycznia 2014

"Delicatessen" (Delicatessen), reż. Jean-Pierre Jeunet, Marc Caro, Francja, 1991, dvd

"Delicatessen" ("Delicatessen" (Delicatessen), reż. Jean-Pierre Jeunet, Marc Caro, Francja, 1991, dvd), reż. Jean-Pierre Jeunet, Marc Caro, Francja, 1991, dvd

Od 2 tyg. VOD firmy Orange przestala (u mnie) dzialac. Pozal-się-boze fachowcy Orange nie potrafią usunąć problemu, wiec zamiast obejrzeć nasze "Nieulotne" siegnalem do swojego archiwum dvd. Skonczy się tym, ze zaczne "ciagnac" filmy z netu zamiast kupować do nich legalny dostep. Jedyna rzecza, która mnie przed tym powstrzymuje to konieczność przekonfigurowania mojego Mobilnego Modulu Filmowego. Stary 14"-sto calowy odbiornik TV, który sluzy jako monitor jest zaopatrzony tylko w zlacze euro-scart. Nie ma hdmi i zlacza monitorowego co uniemozliwia podlaczenie go do komputera. Jeszcze chwila cierpliwości i jeśli mi nie naprawia vod postawie jakiś monitor, a dekoder Orange wyrzucę do smieci (czyli oddam na elektrozlom).

"Delicatessen" kupiłem jakiś czas temu. Typowy zachciankowy zakup z kosza przy kasie jednego z elektromarketow. Kierowny informacja z okładki o czterech Cezarach wrzucielm do koszyka i mam na wlasnosc za cale 9 zl.

Jest w tym filmie cos z "Lokatora" R. Polanskiego. Mroczna atmosfera, czesc zdjęć zrobiona szerokokątnym obiektywem; w efekcie "rybiego oka" twarze na zbliżeniach sa zniekształcone, wręcz demoniczne.
Schizofreniczna atmosfera filmu w polaczeniu z wykreowanym, "równoległym" swiatem, zdjęciami w sepii, ciekawie dobrana obsada i czarnym humorem powodują, ze film jest nie tylko interesujacy formalnie, ale także zabawny. Plejada typow ludzkich zgromadzona w jednym miejscu, polaczona ponura tajemnica, funkcjonujaca wobec wiadomego wszystkim nieuchronnego końca, stara się zachowywać pozory normalności, w zgola nienormalnym swiecie.

"Delicatessen" nie nadaje się do oglądania przed i bezpośrednio po posiłku, chociaż tytul przewrotnie sugeruje udział w czyms wykwintym, ba, wręcz luksusowym.

To zdecydowanie NIE jest film na trenazer i jest zdecydowanie dla tych, którzy lubia niekonwencjonalne kino i filmy umykające przed latwym zaszufladkowaniem.
Mnie się podobal.

poniedziałek, 20 stycznia 2014

"Plastic", koncert live, Trójka, Studio A. Osieckiej, niedziela 2014.01.19

"Plastic", koncert live, Trójka, Studio A. Osieckiej, niedziela 2014.01.19

Trojka rozpoczela nowy sezon koncertowy w Studio A. Osieckiej. Kapela, która dala początek sezonowi 2014 był "Plastic", który jest praktycznie duetem w składzie: Agnieszka Burcan i Paweł Radziszewski.
Aga jest wszechstronnie utalentowana. Przeczytalem, ze jest
absolwentka kilku kierunkow AM w Katowicach. Gra
spiewa, programuje, aranzuje, komponuje. Z Pawlem
grającym na gitarach tworza zgrany grający
razem od kilku lat duet.
 
Nie miałem zadnej wiedzy n/t "Plastic". Zanim poszedłem na koncert odsluchalem kilku kawalkow na YT, żeby stwierdzić, ze nie jest to muzyka, która osadza się na moich "muzycznych filtrach". To co graja to electro-pop, bezpretensjonalna muzyka rozrywkowa, jakiej wiele na wszystkich antenach.
Moja uwagę zwrocila grana "pod" zapowiedzia trojkowego koncertu ballada utrzymana w smetnym irlandzkim klimacie, która z powodzeniem moglby wykonywać Clannad. A to akurat lubie. Slyszalem ja w Trojce kilka razy. Nie miałem pojęcia, ze wykonuje ja polska kapela.
Duet duetem, ale w Trojce zagrali
w towarzystwie bass gitary, klawiszy
i perkusji.
 
Pomimo, ze moje receptory nie sa uwrażliwione na elektroniczny pop to oczywiście nie mam nic przeciwko takiej muzyce. Zrobienie fajnego popowego kawalka to tez sztuka, a "Plastic" niezle to potrafi.
Wystapli w rozszerzonym o kilku muzykow składzie. Calosc w moim przekonaniu wyszla więcej niż zgrabnie. Golym okiem było widać, ze granie dla siedzącej publiczności troszkę ich usztywniało. Ich muzyka jest zaproszeniem do skakania. Na krześle przyklejonym do tylka skacze się kiepsko, wiec publiczność wlaczajac w to moja skromna osobe ograniczala się rytmicznego machania nózią. Ta forma uczestnictwa w zabawie niezbyt zagrzewala "Plastic", który po zagraniu remiksu "Money for nothing" plus jeszcze jednego kwalka, zszedł ze sceny kilkanaście minut po 21:00.

To kolejna po "Kamp!" kapela grajaca muzyke taneczna, która widziałem/slyszalem w Trojce. Mysle, ze zespoly klubowe mogą mieć problem grając dla tak statyczych widzow/słuchaczy. Sadze, ze Trojka powinna pomyslec nad zmiana formuly i na czas koncertow takich kapel usunąć krzesła, dac publiczności możliwość poskakania nawet za cene słabszej jakości dzwieku. Jeśli już na antenie emitowany jest live koncert, niechaj będzie rzeczwiscie LIVE!

Po koncercie nie można było kupic zadnego z 3 wydanych przez "Plastic" krążków. Tradycyjnie odbieram to jako skuche. Nie było nawet tej ostatniej: "Living in the iWorld", która promowal koncert... Co to za promocja? Promocja produktu, którego nie ma?
Raczej nie udam się do sklepu żeby kupic ich plyte, jednak gdyby była bezpośrednio po koncercie z pewnoscia bym ja/je kupil tak jak kupiłem plyte "Kamp!", która czasami gram, kiedy dlubie w rowerach.
A "Plastic"? Pewnie ogranicze się do sciagniecia tej clannadopodobnej ballady...

środa, 15 stycznia 2014

"Baczyński", reż. Kordian Piwowarski, PL, 2013, vod Orange

"Baczyński", reż. Kordian Piwowarski, PL, 2013, vod Orange

Pogoda taka jak widać. We czwartek wieczorem padalo, wiec miast w las na lampach, hyc na trenazer z filmemodpalonym  na portable-film-unit. (chyba powinienem zrobic i opublikować foto PFU, moim zdaniem niezla sztuka).
"Baczyński" był/żyl krotko na ekranach.
Nic dziwnego.
Takie filmidelko-dziwadełko.
Nie znaczy to jednak, ze mi się nie podobal. A ze dziwadełko? Bo to taki film, który trudno jest zaszufladkować opisujac go jednym zdecydowanym: "biografia", "dramat" itd. Bo niby to film biograficzny, a naprawdę to rodzaj epitafium, zapalonego na grobie "ku pamięci" znicza człowiekowi, poecie, zolnierzowi, artyscie.
Niewiele wiedzialm o Baczynskim. (Teraz wiem TROSZKE więcej). Od zawsze miałem z tylu glowy song Ewy Demarczyk "Wiersze wojenne",  kompilacji kilku wierszy K.K. Baczynskiego (muzyka Z. Konieczny). Przez długie lata nie slyszalem lepszego antywojennego tekstu, lepszej muzyki. (porownywalna sile, wg. mnie oczywiście, ma "War" w interepretacji B. Springsteena). Calosc podana przez wielka, niezrownana Ewe Demarczyk. Nie pamiętam, aby jakikolwiek inny artysta odwazyl sie wykonać te piesn.  Jednak tego songu nie było w filmie "Baczyński". Może to dobrze. Ten tekst, muzyka i postac E. Demarczyk maja potworna sile razenia. Uzyte w filmie mogly go rozsadzic. (w sciezcze dzwiekowej odnotowałem obecność Lao Che i ich Powstania Warszawskiego).
Film jest fabularyzowanym dokumentem, etiuda, proba przybliżenia roznych wcielen K.K. Baczynskiego: syna, meża, poety, zolnierza-powstanca, symbolu pokolenia Kolumbow. Interesujaca proba opowiedzenia historii "drugiego Słowackiego" w inny niż tradycyjny, liniowy sposób.
Mnie się podobal.
Warto go obejrzeć w ciszy i spokoju.
ZUPEŁNIE nie nadaje się na trenzer.

niedziela, 12 stycznia 2014

"Żywie Biełaruś!", reż. Krzysztof Łukaszewicz, PL, 2012, vod Orange

"Żywie Biełaruś!", reż. Krzysztof Łukaszewicz, PL, 2012, vod Orange

To musiało być w zeszłym roku. W jednym z programów informacyjnych zobaczyłem/uslyszalem wywiad z dwoma białoruskimi aktorami opowiadającymi o tym tym filmie. Dwóch młodych ludzi o przyjemnej aparycji uzywajac znakomitego polskiego z dużym zaangażowaniem mowilo o powstaniu "Zywie Bielarus!" (scenariusz oparty jest na faktach). Podnosili duzy wkład Karoliny Gruszki komplementując jej profesjonalizm, swietny jezyk rosyjski/białoruski w którym kręcony był film.
Okazalo się (ku mojemu zdziwieniu), ze film jest w szerokiej dystrybucji, chociaż grany w późnych godzinach. Pognalem do najbliższego mulitpleksu na seans o godz. 22:15. i... się nie doczekałem projekcji! Kasa zwrocila naleznosc nie podajac przyczyn dla których nie doszło do wyswietlnia filmu (na widowni poza mna były może jeszcze 2-4 osoby).
Film został w mojej glowie.

Po sporych bolach uruchomiłem dekoder Orange, który nieużywany lezal w domu od 2-3 lat.  Celem było zapewnienia sobie dostępu do wypozyczalni filmow na zyczenie (vod) w miejsce filmow dvd, które zwyklem ogladac krecac w piwnicy na trenazerze. (Zamknieto moja lokalna wypozyczlalnie dvd, a bez oglądania filmow nie jestem w stanie krecic na sucho dluzej niż 45 min). Wyobrazcie sobie moje zdziwienie (i radość), kiedy okazało się, ze "Zywie Bielarus!" jest dostępny w wypozyczalnie vod Orange!
"Żywie Biełaruś!" jest pierwszym filmem, który pozyczylem poprzez net z w systemie vod.
Spodziewałem się właśnie takiego filmu i taki dostałem; solidny, prawdziwy, tragiczny. K. Gruszka zgodnie z oczekiwaniami bdb, bialoruska aktorska mlodziez zdecydowanie slabsza, ale przekonywujaca.
Najwazniejsza jest jednak historia opowiadana przez film, a przypomnę, ze jest to historia prawdziwa. Rzecz o dazeniu do wolności, niezależnej muzyce, sile współczesnych mediów, milosci.
To nie jest wesoły film! Pokazuje bialoruska rzeczywistość, bardzo podobna do polskiej z lat 70/80.
Dlatego mysle, ze warto, żeby zobaczyli ten film zwłaszcza młodzi ludzie, dla których opowieści o nękaniu opozycji, łamaniu ludzi to bajki o zelaznym wilku. Zaluje, ze film tak szybko zszedł z ekranow. Mysle, ze bardziej nadawal się do kin studyjnych i tam powinien być grany. W komercyjnych multipleksach musial polec - zle się sprzedawal.
Mnie się film podoba.
Zrobil na mnie wrazenie, chociaż nie było w nim nic, co mogloby mnie zaskoczyć.
My, Polacy już to przerabialiśmy.
Warto jednak odswiezyc swoja wiedze na temat nieodleglej historii Polski i skonfrontować ja z terazniejszoscia dnia codziennego graniczącego z nami kraju.
W Kijowie na Majdanie się dzieje. Z pewnoscia kiedyś będzie zacznie się dziać w Mińsku.
Kiedys...

środa, 8 stycznia 2014

"Wałęsa człowiek z teczki", aut. Sławomir Cenckiewicz, 2013

"Wałęsa człowiek z teczki", aut. Sławomir Cenckiewicz, 2013

Przeczytanie tej książki było naturalna konsekwencją obejrzenia filmu "Wałęsa, człowiek z nadziei", bowiem ksiazka powstala jako odpowiedz na ten film wlasnie.

Mam tak, jak chyba większość Polakow. Chcialem wierzyc i wierzyłem, ze Lechu podpisal lojalke w wyniku splotu okoliczności, a bedac Bolkiem był OK: nie sypal, wodzącl SB za nos, wiodl do zwycięstwa Solidarnosc.
W taki wizerunek Lecha kaze nam wierzyc Wajda (oraz gros mediów).

S. Cenckiewicz dowodzi, ze jest inaczej, ze Wałesa to człowiek kierowany przez SB, kupiony donosiciel, spolegliwy intrygant, pelen pychy, brnący w kłamstwo bufon.
Po obejrzeniu filmu, lekturze książki, przywolaniu widzianych lata temu dokumentów: "Robotnicy 80", "Nocna zmiana", zakladajac nawet, ze tylko 50% tego co napisał Cenckiewicz ma solidne dowodowe umocowanie, musze (niestety) przyznać, ze mnie Cenckiewicz przekonal: L. Wałęsa był/jest(?) świadomym narzędziem SB.

Przeczytalem te ksiazke ponad 2 tyg. temu. Tkwi  w mojej glowie, a dowiedziona swiadomosc tego, ze zyje w rzeczywistości w dużej mierze wykreowanej przez SB zaczela mnie uwierać.
Domyslac się, a mieć pewność to zupełnie inne doznanie...

S. Cenckiewicz jest zawodowym historykiem, "doktorem habilitowanym nauk historycznych", jak czytam na skrzydełku jego książki. Nie mam najmniejszych wątpliwości w jego profesjonalizm badacza, historyka, tropiciela prawdy. Tak długo jak zajmuje się dokumentami, ich interpretacja, gromadzeniem, porownywaniem jest dla mnie przekonywujący, wiarygodny.
Problem (dla mnie) zaczyna się wówczas, kiedy z pozycji historyka wchodzi w role publicysty, a ta w moim przekonaniu nie jest jego mocna strona. Przede wszystkim dlatego, ze jako publicysta zdaje się toczyc personalnalny pojedynek z L. Wałęsą. W publicystycznym wydaniu dowodzi m.in. o małości Wałęsy, który za młodu pijal i sztacheta bijal pomijając oczywisty fakt, ze ta rozrywka była udzialem większości młodych ludzi mieszkających nawsi. Fechtunek na sztachety był zaiste rozrywka plebejska, ale tylko dlatego wiejska, ze w miastach z natury rzeczy sztachety były trudniej dostępne.


Miesna (i nie tylko, bo dotyczaca praktycznie wszystkiego)
 rzeczywistosc roku 1978. Nie jestem pewien, gdzie zrobilem
to zdjecie, ale to oczywiście Warszawa, gdzies w centrum.
Ten szary tłumek, szarych ludzi to glownie kobiety. To na nie
spadal ciezar zaopatrzenia, wyżywienia rodziny,
zamiany kartek na cos do jedzenia. Mission impossible,
a jednak tu jesteśmy. Nie chce wpadac w patos, ale jesteśmy
glownie dzięki matkom, które wystaly, wychodzily,
pozalatwialy, wymienily, a na koniec często odmawiając sobie
wrzucily do gara i podaly na stol.
 
Danuta także zdaniem Cenckiwicza jest niegodna szacunku, bo w trakcie pierwszego pobytu na Zachodzie zszkokowana wyglądem witryn sklepow mięsnych robila sobie na ich tle zdjecia.
Pamietam doskonale swój pierwszy wyjazd na Zachod, do Holandii (1975?) i wrazenie jakie zrobily na mnie sklepy, zwłaszcza mięsne. Znakomicie pamiętam, ze jeden z moich kolegow był literalnie powalony obfitoscia miesa i wędlin w czasie kiedy mięsne sklepy w PL oferowaly nagie haki. Jestem nieomal pewien, ze na jego wyrazna prosbe robilismy mu zdjęcia z mięchem w tle, które potem wysylal do PL... (tak Stypen, to o Tobie). Bo trzeba wiedzieć, ze owczesne sklepy mięsne w Polsce wygladaly jak ten na foto obok, a roznica pomiędzy tymi zachodnimi a naszymi polegala na tym, ze u nas na sklepie był napis "mieso", a w srodku był rzeznik, zas na zachodzie  na szyldzie stało "rzeznik", a w srodku było, tak, mieso (stary dowcip z tamtych lat).
S. Cenckiewicz urodzil się w 1971 roku.  Czasy kartek, octu na polkach i tasiemcowych kolejek po wszystko z pewnoscia zna, jest historykiem pewnie o nich czytal .
Ale wiedzieć, a doswiadczyc to zupełnie rozne rzeczy.

Uważam, ze ksiazke S. Cenckiewicza powinien przeczytać każdy, chociażby dlatego, ze prezentuje inny niż tzw. oficjalny punkt widzenia. Zaś wnioski to sprawa indywidualna. Mnie wnioski uwierają, a Lech Walesa jawi mi się jako osobowość zblizona do Lance Armstronga, który smial się i zastraszal swoich przeciwnikow, po to, żeby skonczyc marnie na dywaniku Winfery Oprah.
Może Lechu wolalby, żeby to była Oriana Fallaci?
Jest kłopot. Ona już nie zyje...

Bocian pierwszą jaskółką? Kampinos sobota 2014.01.04

Bocian pierwszą jaskółką? Kampinos sobota 2014.01.04

 
Kampinos, kanal Łasica.
Wysoka jak na tę porę roku
temperatura  skłoniła nas do wypadu (blisko 80 km)
na teren Kampinoskiego Parku
Narodowego. Widok bociana w
styczniu był zaskakujący!
Maruder, czy forpoczta?
Samotny, porzucony; on czy ona?


niedziela, 5 stycznia 2014

Kociaki Ewy i Krzycha.

Kociaki Ewy i Krzycha.


2 z 5. Slodziaki. Maja niebieszczate
futerko, glownie zajamuja się
spaniemi ssaniem, a może raczej
ssaniem i spaniem. To fajny sposób
spędzania czasu! I żadnej oglupiajacej
TV.
(foto Ewa)
Male jest fajne. A jak male jest jeszcze
młode i ma około tygodnia! Jest
ich 5 w każdym z nich wspolna
krew, ale każdy troszkę inny.
2 dziewczynki, 3 chlopakow.
(foto Ewa)