poniedziałek, 27 maja 2024

Jesse Cook - Mistrz Rumby, Filharmonia Narodowa, niedziela 2024.05.26, godz. 19:00, koncert

 Jesse Cook - Mistrz Rumby, Filharmonia Narodowa, niedziela 2024.05.26, godz. 19:00, koncert

Około 2-3 lat temu, w trakcie zajęć okołodomowych wykonywanych jak zwykle z słuchawkami na uszach (w nich Radio 357), usłyszałem "Azul" Jesse Cooka. Było to leniwe, ciepłe, późne popołudnie. Wybrzmiewające z jego gitary dźwięki natychmiast zwróciły moją uwagę. Delikatne intro, zawieszona w przestrzeni fraza-pauza, a potem spokojna melodyjna podróż w rytm muzyki inspirowanej brzmieniami flamenco. Śliczny, przestrzenny kawałek. Usiadłem na schodach nagrzanych promieniami zachodzącego słońca, aby w bezruchu i zachwycie pozwolić "Azul" wybrzmieć do końca. Nie znacie "Azul"? Jest TU, ale jeśli mogę coś sugerować, to moim zdaniem pierwsze słuchanie "Azul" powinno odbyć się bez obrazu, tak, aby pozwolić muzyce na swobodne, niezakłócone wniknięcie do tych miejsc, tych zakamarków, gdzie skrywacie obrazy, myśli, wspomnienia, które wracają do Was tylko w szczególnych chwilach. Po wysłuchaniu "Azul" będziecie chcieli więcej jego muzyki, więc niech kolejnym kawałkiem będzie "Cancion Triste", a potem pozwólcie, żeby YT grał ciurkiem dalsze kompozycje Jesse Cooka :) 

Jesse Cook w centrum, a po jego lewej arabski skrzypek
z charakterystycznym chwytem instrumentu.
Kiedy kilka miesięcy temu Spotify podrzucił informację o koncertach Jesse Cooka w Polsce natychmiast kupiłem bilety i z niecierpliwością czekałem na spotkanie "na żywo" z jego muzyką. Aż wreszcie wczoraj stało się! Koncert był znakomity! Jesse Cook jest nie tylko świetnym muzykiem i gitarzystą, ale także sympatycznym, obdarzonym fajnym poczuciem humoru facetem. Przywitał się z publicznością odczytując z kartki kilka zdań po Polsku, a po zagraniu solo otwierającej koncert kompozycji, gdzie wspomagał się elektroniką zapętlającą główny, zagrany na wstępie motyw na który nakładał kolejne gitarowe warstwy kompozycji, zaprosił kolejnych członków zespołu. Z każdym wchodzącym na scenę Filharmonii muzyku była związana opowieść o poznaniu, wspólnym graniu. W składzie, poza kolejną gitarą klasyczną, gitarą basową oraz perkusją znalazły się także skrzypce na których grał Fethi Nadiem obsługujący instrument w szczególny sposób stawiając go pionowo na kolanie/udzie. Wydobywał z niego arabskie nuty i wówczas cały zespół brzmiał trochę jak kapela grająca "muzykę świata" wychodząc poza brzmienia inspirowane rumbą i flamenco. Hiszpania, Półwysep Iberyjski, basen Morza Śródziemnego jest jak podkreślał urodzony w Kanadzie Jesse Cook miejscem przenikania się różnych kultur, które zostawiły swój ślad w każdej dziedzinie sztuki, także w muzyce. Arabskie wtręty są konsekwencją długiego okresu muzułmańskiej dominacji na Półwyspie Iberyjskim, ale na szczęście ten typ muzyki nie dominował w czasie półtoragodzinnego koncertu. Rządziła rumba i flamenco przetworzone przez kompozytorskie umiejętności Jesse Cooka. Świetnie brzmiał peruwiański perkusista, a grający na gitarze klasycznej młody kanadyjczyk był znakomity w brawurowych duetach z Jesse Cookiem. 
Na koniec kilka bisów. 
Czas stanął w miejscu. Znakomity koncert!
Warszawski koncert był początkiem polskiej trasy Jesse Cooka. Jeśli będzie w Waszym mieście, lub gdzieś niedaleko, zapewniam, że warto poświęcić czas i pieniądze (w W-wie 222.00 zł) i posłuchać jego muzyki na żywo.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz