piątek, 18 lipca 2014

Osiecka na Bemowie, koncert live, amfiteatr Bemowo, wyk. Janusz Szrom, 2014.07.10

Osiecka na Bemowie, koncert live, amfiteatr Bemowo, wyk. Janusz Szrom, 2014.07.10 

Ani się człowiek obejrzał, a tu minal rok i Osiecka wrocila na Bemowo w cyklu 3 lipcowych koncertow.
Piknikowa atmosfera, w tym dzieciaki
fikające i piszczace pod scena, dorośli
lazacy w te i wewte przez caly koncert.
To uroda bezbiletowych koncertow.
Ale i tak fajnie!
 
Zeszloroczne doświadczenie kazalo nam (koleżance i mnie) zabrać ze sobą poduszki do siedzenia, gdyż lawki amfiteatru zaprojektowane przez wybitnego znawce anatomii sa tak skonstruowane, ze niezależnie od przyjętej pozycji belki wrzynaja się w tylek z taka skutecznoscia i precyzja, ze po 10 minutach siedzenie staje się tortura.
Idac nie wiedziałem kim jest Janusz Szrom. Wystraczylo mi, ze wiem kim jest Agnieszka Osiecka.
Kolezanka powiedział mi, ze Pan Janusz, jest scatmanem, którego miała okazje wysluchac na koncercie w Trojce. Scat, szlachetna forma wokalizy jazzowej, z której ogolnie znana jest Urszula Dudziak (tak, tak Papaya) ciążyla niestety na całym występie Janusza Szroma. Niezaleznie od tego co spiewal, a poza piosenkami A. Osieckiej siegnal m.in. po repertuar Niemena i Nalepy, musial każdy wykonywany kawalek okrasić scatem...
W moim przekonaniu było to dosc meczace.
W polaczeniu z autorskim aranżacjami powszechnie znanych piosenek, które mocno odbiegaly od tego do czego przywykli fani A. Osieckiej, calosc była moim zdaniem srednia.

Rozumiem, ale także dziwi mnie, ze z bogatej tworczosci A. Osieckiej piosenkarze wybierają np. balladę "Nim wstanie dzień" (muzyka K. Komeda), której oryginalne wykonanie Edmunda Fettinga, każdy nosi w glowie, a wszelkie odstępstwo od wzorca jest traktowane na rowni z świętokradztwem.
Sa wykonania, które jestem w stanie zaakceptować: Nosowska i Raz, Dwa, Trzy.  Krotka lista jak na 50 lat, które minely od powstania tej ballady. Ale poprzeczka jest tak wysoko...  J. Szrom musi jeszcze duuuuzo trenować. Z podobnym skutkiem (moim zdaniem oczywiście) dobral się do repertuaru Niemena i Breakout'ow także wybierając najbardziej znane, ograne przeboje.
No i ten scat...
O ile J. Szrom niekoniecznie, to jego kapela tak, a zwłaszcza klawiszowiec (Piotr Wrombel, sprawdziłem w Wiki), który własnoręcznie wyremontowal autentycznego mooga z którego nienachalnie wydobywal w czasie koncertu rozne fajne dzwieki.

Koncert zapowiedziała Magda Mołek. Kiedys, kiedy była jeszcze prezenterka w publicznej TV uchodzila za jedna z najladniejszych kobiet w telewizji. Nie wiem, w której TV pracuje teraz. Pamietam natomiast, ze zrobila się znana i popularna, kiedy kilkanascie lat temu odmowila udziału w rozbieranej sesji Playboya. Szkoda. Może wypadlaby lepiej niż jako prowadzaca koncert? Okutana w obszerna, pasiasta kiece, z cukierkowym sztucznym uśmiechem, kulawo skomplementowała otwierający koncert lokalny chór Bemcanto wspomagany przez dziciecy chórek Bemolki.
Bo jak po namowach daly się na gola sfotografować Kora i Kayah to meskie szowinistyczne swinie mowily, ze bee, ze trzeba było wcześniej, bo tam opada, tu się marszczy, ze o 20 lat za pozno... (mnie się podobalo).  
Magda Mołek, Janusz Szrom - nie. Kapela - tak.
O kolejnych koncertach: Mela Koteluk, Magdalena Smalara za chwile.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz