Już prawie tydzień minal od koncertu na którym znalazłem się przypadkowo. Nie znalem artysty, ani jego dokonan poza jedna piosenka-pilotem, która promowala ten wlasnie koncert. Byłem akurat w miescie, miałem wolne 1,5h, wiec wpadłem do Trojki.
To chyba pierwszy trójkowy koncert, który niezbyt mi się podobal.
Staralem się polubić Krzysztofa Napiorkowskiego. Po koncercie kupiłem jego plyte, z której pochodzila znaczna czesc granego w Trojce repertuaru. Gralem ja kilka razy, ale bez większego skutku.
Krzysztof Napiórkowski na klawiszach, w srodku, na pierwszym planie gość - Marek Napiórkowski. |
Powody dla których koncert był moim zdaniem slaby to:
- maniera, może szczekoscisk artysty przez co tekst w dużej części był nieczytelny, a to przecież piosenki z tekstem,
- blad naglosnienia?; miałem wrazenie, ze vocal slysze z odsłuchu nie z kolum (kapele było swietnie slychac),
- nie czepiając się wartosci samej poezji drazni mnie kiedy artysta do powtarza wielokrotnie, do znudzenia jedna linijke tekstu; miało to miejsce w kilku numerach,
- jak już arysta porywa się na tekst w jezyku language (po co mu to?) to jednak powinien nad tym trochę popracować, zwłaszcza nad uwolnieniem się od ciężkiego polskiego akcentu.
Były tez jasne strony:
- fajna kapela, zwłaszcza gitarzysta - Kacper Stolarczyk,
oraz zaproszeni goście w tym na gitar
ze Marek Napiórkowski.
Plyte mam i pewnie czasami będę ja gral.
(wlasnie strzeliliśmy gola Niemcom!)
Sa tam numery, które mi się podobają.
Może, kiedyś przekonam się do całej plyty?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz