środa, 21 września 2022

Mazury - żagle - 2022.09.10-18, żeglarskie


Mazury - żagle - 2022.09.10-18, żeglarskie


Nasz Mazurek 650 był jedną
z najmniejszych łódek, które
widzieliśmy na wodzie i
w marinach, ale dzięki
małemu zanurzeniu mogliśmy
parkować "na dziko" tuż przy
brzegu.
Jak nie góry, to Mazury! SIE wzięło zrobiło papiery, SIE trzeba ruszyć i sprawdzić jak SIE żegluje z papierami :) Natychmiast po skończonym kursie na patent żeglarza jachtowego wysłałem potwierdzenie zdanego egzaminu do Polskiego Związku Żeglarskiego, aby w zamian otrzymać dokument, którego angielska nazwa brzmi "certificate of competency of inland skipper". Skipper - to brzmi dumnie, zwłaszcza, że zgodnie z polskim prawem ów patent poza pływaniem po śródlądziu, upoważnia także do pływania po morzu w odległości 2 mil morskich, w ciągu dnia, jachtem o długości do 12 m.

Kwintesencja biwaku -
podwawelska pieczona na ogniu
- pyszota!

Mazurski, wieczorny klimacik. Ostatni wieczór
przy kei w Korektywie.
Wiadomo! Jedzie człowiek na Mazury, dobra impreza w marinie, a następnego ranka bęc! i za sprawą nieznanych sił odnajduje się na jachcie zaparkowanym u wybrzeży urokliwej, tropikalnej wyspy (oczywiście w odległości nie większej niż 2 mm od brzegu). Trzeba być gotowym na wszystko! Także do żeglowania po morzu:) Zanim jednak miało to nastąpić musiałem posiąść ów dokument, a na stronie PZŻ napisano, że mają huk roboty, że na patent trzeba czekać około 30 dni. Dlatego dołączyłem do wysłanych w poniedziałek 29.08 papierów odręczny list, w którym poprosiłem o dosłanie patentu do piątku 2022.09.09, gdyż od soboty mieliśmy z kolegą Malim zarezerwowaną żaglówkę w kameralnej marinie Popielno na jeziorze Sniardwy. Od lat stanowimy z Malim zgraną załogę, ale to Mali był posiadaczem stosownych dokumentów uprawniających do wypożyczenia jachtu. Poza byciem gotowym na potencjalną, poimprezową, międzyakwenową teleportację, chciałem także zaskoczyć mojego kolegę posiadaniem patentu. Szanse były nikłe, ale... W czwartek 2022.09.08 kurier dostarczył dokument. To naprawdę miłe ze strony PZŻ, że pozytywnie zareagowali na moją prośbę. W sobotę ruszyliśmy do Popielna. Na miejscu okazało się, że Mali nie mógł odnaleźć swojego wiekowego patentu, bez którego pożyczenie jachtu jest niemożliwe. Wówczas, kiedy dramatyzm sytuacji osiągnął apogeum wyciągnąłem z portfela mój "certificate of compet
Marina Korektywa. Naszym zdaniem najfajniejsza
z odwiedzonych marin. Kameralna, z nastrojową restauracją
"Tatarak" (w głębi foto, na tle czerwonego dachu widoczne białe,
przeciwsłoneczne żagle zacieniające taras) z miłą, przyjazną
obsługą. Stojący niedaleko hotel "Mazurski Raj" jest niewidoczny
z tarasu "Tataraku". Nic nie zakłóca widoku na zapełnioną jachtami
marinę i jezioro.
ency of inland skipper" :)  Jacht i Mazury były nasze! 

Przed wyjazdem dobiegały do nas informacje o powszechnej drożyźnie i paskarskich wręcz cenach za parkowanie łódki w mazurskich marinach. Rzeczywiście. Pierwszy szybki postój i obiad w mikołajeckiej restauracji "Nóż w wodzie" zdawał się potwierdzać owe wieści. O ile 2-3 godzinne parkowanie przy kei za 20 zł nie wyglądało na rozbój, o tyle cena za 0,5l piwa - 17 zł, wydawała się być przesadzona. Dwudaniowy obiad z piwem/koniakiem za około 100/osoba okazał się jednak być +/- standardem na całych Mazurach. Natomiast parkowanie wraz z pakietem usług sanitarnych w przypadku jeśli  właścicielem całości obiektu (mariny, restauracji, hotelu itd.) był jeden właściciel było darmowe, o ile w restauracji wydało się 50 zł/osoba (Sztynort, Korektywa). Ceny za nocowanie zależały od tego czy była to uzbrojona w moduł sanitarny/pomosty binduga (60 zł [jacht + 2 osoby]), czy regularna marina (około 120 [jacht + 2 osoby]). Z tej formy noclegu skorzystaliśmy po 1x, reszta naszych noclegów to biwaki "na dziko", które nie są obciążone żadnymi opłatami. Nie mieliśmy najmniejszych problemów ze znalezieniem miejsca na biwaki. Wrześniowe pływanie to jednak zdecydowanie mniej łodzi na wodzie i mniej chętnych do biwakowego parkowania. Pomimo, że trwało kalendarzowe lato było zimno i mokro - prawdziwe jesienne pływanie. Do tego mocno, w porywach b. mocno wiało. Przez trzy dni naszego pływania uruchomiony był Mazurski System Ostrzegania informujący o spodziewanych burzach (częstotliwość migania sygnalizacji 40x/sec). Rzeczywiście duło tęgo. Oceniam, chociaż nie wiem tego na pewno, że było to około 6B, w porywach nawet więcej. Dość powiedzieć, że pierwszy raz w życiu pływałem na zarefowanych żaglach... Miała do nas dojechać żona Maliny z 8-letnim synem, ale siła wyższa spowodowała, że tak się nie stało. Chyba dobrze. Może wiosna będzie bardziej przyjaznym, cieplejszym terminem na żeglarską, rodzinną inicjację? Bo na wiosenne pływanie już jesteśmy umówieni :) Ahoj przygodo!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz