czwartek, 24 listopada 2022

"Witkacy i kobiety. Harem metafizyczny", aut. Małgorzata Czyńska, 2022, książka

 "Witkacy i kobiety. Harem metafizyczny", aut. Małgorzata Czyńska, 2022, książka

Swoją kotkę nazwał Schyzia. Sam funkcjonował na granicy realu i kreowanej przez siebie rzeczywistości. Był niejednoznacznym, szerokoformatowym artystą, żywo zainteresowanym różnymi dziedzinami sztuki. Pisarz, dramatopisarz, fotografik, filozof, nade wszystko malarz, przede wszystkim malarz portrecista. Przez wielu uważany za pajaca, dzisiaj  uchodzi za jednego z ważniejszych, polskich twórców międzywojnia, wizjonera obdarzonego zdolnościami profetycznymi. Był także kobietożercą. Warszawskim, a zwłaszcza zakopiańskim demonem w wiecznym pościgu za przedstawicielkami płci pięknej. Pozostawanie w związku małżeńskim z Jadwigą Witkiewiczówną z domu Unrug nie osłabiało jego pędu do kolejnych podbojów. Przeciwnie. Z żoną zawarł "układ o nieagresji" w myśl którego obie strony dały sobie wolną rękę do romansowania, figlowania w ramach środowiskowego konwenansu zakładającego unikanie głośnych skandali. O ile żona trzymała się traktatowych postanowień, to Witkacy jak przystało na nieodrodnego członka warszawsko-krakowskiej bohemy, często i chętnie zwalniał hamulce powodując nigdy nie spełnione przez żonę groźby wystąpienia o rozwód. Małżeński układ był więc nieomal idealny. Wzór do naśladowania :) Ona mieszkała w Warszawie i zarabiała na siebie pracując w GUS-ie. On urządzał swoje demoniczne polowania głównie w Zakopanem, a do mieszkania na Brackiej w Warszawie, w którym mieszkała żona wpadał raz na jakiś czas, żeby zdać sprawę ze swoich aktywności. Ideał!

Witkacy lubił tragizować. Zwłaszcza gdy dopadła go dolegliwa glątwa (stan po pijaństwie) zwierzał się w cytowanych w książce listach ze swych rozterek, skrupułów, wątpliwości. Wychowany i hołubiony przez matkę i liczne ciotki w czasie zakopiańskich polowań mieszkał w pensjonacie prowadzonym przez matkę. Jak na lwa salonowego mieszkał w warunkach więcej niż skromnych, w jednym, ciasnawym pokoju bez łazienki, toalety i elektryczności. Jedynym "luksusem" był balkon. Ciągle narzekał na brak pieniędzy (za pokój musiał płacić), a przecież życie które wiódł tanie nie było. Stąd powstał pomysł założenia słynnej "Firmy Portretowej", gdzie ustalił sztywny cennik i regulamin określający wzajemne zobowiązania uwzględniające nawet możliwość odmówienia odebrania portretu, ale w takim przypadku nakładający obowiązek zapłacenia 1/3 ustalonej ceny przez zamawiającego. "Firma Portretowa" była dość stabilnym źródłem dochodów, a także miejscem gdzie demon-Witkacy rzucał czar na swoje ofiary :) Sądząc po ilości zachowanych do dzisiaj portretów, których obiektami były głównie Panie, Witkacy raczej miał problem z nadmiarem i koniecznością selekcji wybranek, aniżeli z ich brakiem i potrzebą wszczynania polowań z nagonką. Widać sława zakopiańskiego Don Juana miała wysoką skuteczność, bo Panie odwiedzały jego pokoik licznie i często. Dzięki temu w Muzeum Narodowym (TU) mogliśmy podziwiać mnóstwo znakomitych portretów - "produktów" jego "Firmy Portretowej". Rysowane kredkami, węglem lub tuszem na kolorowych papierach, utrzymane są w jednej, witkiewiczowskiej stylistyce, a ich charakterystyczną cechą jest ciasne kadrowanie. Dzięki temu także mogła powstać książka "Witkacy i kobiety...", która nie tylko zajmuje się kolejnymi Paniami-wybrankami Witkacego, ale także barwnie i ciekawie opisuje środowisko lekkoduchów-utracjuszy, uroczych nierobów bohemą zwanych :) Książkę czyta się gładko i szybko, jest ciekawa, ale próżno w niej szukać pikantnych szczegółów. Konwenans! Ale niektóre tajemnice są ujawniane, jak na przykład ta, że żona Witkacego nosiła używaną odzież po bogatej krewnej męża niejakiej Dziuni Reynelowej, od której męża, bogatego finansisty Witkacy wiecznie pożyczał znaczne kwoty. Ale to proza życia niemająca z pikanterią i frywolnością wiele wspólnego :)

Autorka specjalizuje się w pisaniu o tym co dzieje się na styku sztuki i świata realnego ze szczególnym uwzględnieniem roli jaka w metafizyce tworzenia przypada kobietom-muzom. W roku 2016 została wydana książka: "Metafizyczny harem. Kobiety Witkacego", a "Witkacy i kobiety. Harem metafizyczny" jest zgodnie z notką redakcyjną poszerzoną i wzbogaconą jej wersją. Tego jednak nie potrafię stwierdzić. Nie znam wydania z roku 2016. Nie wątpię jednak, że bezpośrednią przyczyną wydania "Witkacy i kobiety. Harem metafizyczny" była głośna wystawa "Witkacy" w Muzeum Narodowym, o której jak sądzę wydawnictwo wiedziało odpowiednio wcześniej, co pozwoliło na przygotowanie i wydanie updatowanej książki dokładnie w czasie trwania wystawy. Dobry timing! Padłem jego ofiarą, ale nie żałuję. Lubię takie książki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz