"Płynące wieżowce", reż. Tomasz Wasilewski, PL, 2013, film, vod Orange
No i stało się! Sezon trenażerowy rozpoczęty! We czwartek zamiast: rower, lampa, las, postanowiłem uruchomić modul filmowy. Dluzsza chwile zajelo mi ponowne sparowanie urzedzen sieciowych,
reaktywowanie ustawien dekodera, który pozostawal uśpieniu od osmiu chyba miesięcy.
Dlatego, gdy wreszcie wszystko zaczelo dzialac zasadniczym kryterium wybru filmu stala się jego dlugosc. Padlo na "Płynace wieżowce": 1h33min, polski i tytul, który pamietalem z mediów.
Coz, "Tajemnica Brokeback Mountain" to to nie jest, chociaż temat jakby taki sam.
Ale czasu spędzonego z tym filmem nie uważam za stracony. 1.5h pedalowania, wiec do przodu.
Odwazna erotyka, której sporo w "Płynacych..." miała być chyba ratunkiem dla cienkiego scenariusza, którego autorem jest reżyser - Tomasz Wasilewski. 2w1 = za mało samokrytyki?
Duzo jezdzenia po parkingu, za mało dialogow/scen uwiarygodniających afekt bohaterow, przez co calosc sprawia wrazenie wątłe i płytkie. Tematem filmu nie jest homo-milosc, lecz stosunek otoczenia do tego co się dzieje w zyciu/z życiem bohaterow, którzy bedac we w miare udanych związkach hetero (chociaż jeden z bohaterow lubi skoki na boki-eksperymenty w męskiej toalecie) oswiadczaja swoim rodzinom, ze sa homo...
Mlodzi, nieznani mi aktorzy radza sobie z niełatwymi zadaniami stawianymi im przez reżysera-scenarzyste, ale do klasy Jake Gyllenhaala z "Tajemnic Brokeback..." trochę im brakuje. Mocna erotyka przytłacza (chyba) chlopakow kreujących glowne role. To musiało być trudne, musialo wazyc na ich grze, stosunku do postaci, być ich problemem. Zbytnia, przesadna doslownosc nie jest dobra zwłaszcza, gdy zaczyna być ciezarem dla aktorow.
Ale to oczywiście moje wrazenia, mój odbior.
Odnotowuje ten film jako zaliczony na poczet początku sezonu zimowego.
I tyle.
sobota, 29 listopada 2014
wtorek, 25 listopada 2014
"Bogowie", reż. Łukasz Palkowski, PL, 2014, film właśnie na ekranach
"Bogowie", reż. Łukasz Palkowski, PL, 2014, film właśnie na ekranach...
I wlasnie doleciało do mnie, ze ma szanse osiaganc 2 mln widownie. Zebralem się wiec w sobie, poszedłem obejrzeć, żeby pomoc polskiemu filmowi osiagnac ten znakomity wynik.
Chcialem ten film zobaczyć natychmiast po ogłoszeniu wynikow tegorocznego Festiwalu w Gdyni.
"Natychmiast" trwalo do wczoraj. Odczepilem sila to cale orurowanie, uwolniłem z matrixu, udałem się do kina.
Nie zaluje (25 zl, Promenada).
To dobra historia, dobrze opowiedziana z dobra rola T. Kota, dobra muzyka i zdjęciami. Do tego dobre tempo, niezle dialogi i to wystarcza, żeby "Bogowie" mieli blisko (może już więcej) 2 mln widzow. I bardzo dobrze. Dobre bo polskie!
Producenci szacowali wyjście "na zero" przy około sześciuset tysiecznej widowni. Potem zysk, a z zyskow następne filmy. Kolejnym po "Bogach" ma być kryminal konkurujący z tymi zza oceanu.
Zycze P. Starakowi wszystkiego najlepszego. To duże wyzwanie.
"Bogowie" to film bardzo polski, o polskich realiach lat 80-tych, zrozumialy chyba tylko dla Polakow (i pewnie dla naszych pobratymcow z bylej RWPG). Dobrze się go oglada. Ma odpowiedni rytm, wlasciwie zbudowane napiecie. Pamietam, ze w jednym z wywiadow producent - Piotr Starak opowiadal o wysiłku wlozonym w nadanie filmowi odpowiedniego "flow". Przypomnialo mi to wywiad w którym wieki temu Waldemar Łysiak zdradzal przyczyny poczytności swoich książek. Wyznal, ze mnóstwo czasu zajmuje mu nadanie tekstowi rytmu. Jego dazeniem było uzyskanie lekkości/latwosci w czytaniu kolejnych zdan, widzenie strony jako naturalnej calosci, przez która czytelnik powinien przemknąć gładko, lekko i przyjemnie.
Cos z tego przepisu jest w "Bogach". Film dobrze się oglada. Film ma nerw podkreślony spora iloscia zdjęć, gdzie filmowy Religa, szybko, nerwowo chodzi, jeździ, gestykukuje. Do tego ci, którzy znali Relige osobiście, twierdza, ze Kot jest w 100% Religa... Widz podaza za Religa, utozsamia się z nim, razem z nim dazy do sukcesu bijac się siermiezna rzeczywistaoscia PRL-u.
Warto to zobaczyć.
Warto tez uswiadomic sobie, ze o ile medycyna zrobila przez 30 lat dzielących nas od pierwszych w PL przeszczepow serca ogromne postępy, o tyle tzw Sluzba Zdrowia nadal tkwi w glebokim PRL-u...
Uderzajace jest to, ze wnętrza szpitali i wnętrza (mentalność) ludzi pozostaly bez zmian. Dla większości społeczeństwa kontakt z Sluzba Zdrowia to przezycie traumatyczne, gdzie na byle badanie USG czeka się 6 m-cy. To samo badanie można zrobić natychmiast, ale za pieniądze, a te przecież zawsze się znajda, zwłaszcza, gdy w gre wchodzi zdrowie dziecka, rodzicow. Temu "systemowi" nie dal rady nawet Religa, kiedy został ministrem zdrowia. Nie umial, może nie chciał, może zwyczajnie nie podolal zmienić chorego "systemu", gdzie lekarze pracują w tych samych godzinach na 2-3 etatach, gdzie na endoprotezę czeka się w kolejce 2-3 lata (albo 20 tys. z własnej kieszeni), na wizyte u specjalisty 6 m-cy + (albo od 150 zl. wzwyż z własnej kieszeni). Nie, teraz (chyba) nie ma zastsowania PRL-owski dowcip: panie doktorze do której pan dzisiaj przyjmuje? do tej i tu wymowny gest wskazujący na wlasciwa kieszen fartucha. Teraz lekarze pracują w mnóstwie prywatnych przychodni, klinik, spoldzielni, a zdesperowani chorzy miast do kieszeni placa w kasie...
Sluzba Zdrowia to ogromne pieniądze. Srodowisko medyczne nie jest zainteresowane zadnymi zmianami, które naruszylyby istniejące status quo. Bo w mętnej wodzie poluje się najlepiej (na kase).
Ale "Bogowie" nie sa o tym.
Tak mi się ulalo.
I wlasnie doleciało do mnie, ze ma szanse osiaganc 2 mln widownie. Zebralem się wiec w sobie, poszedłem obejrzeć, żeby pomoc polskiemu filmowi osiagnac ten znakomity wynik.
Chcialem ten film zobaczyć natychmiast po ogłoszeniu wynikow tegorocznego Festiwalu w Gdyni.
"Natychmiast" trwalo do wczoraj. Odczepilem sila to cale orurowanie, uwolniłem z matrixu, udałem się do kina.
Nie zaluje (25 zl, Promenada).
To dobra historia, dobrze opowiedziana z dobra rola T. Kota, dobra muzyka i zdjęciami. Do tego dobre tempo, niezle dialogi i to wystarcza, żeby "Bogowie" mieli blisko (może już więcej) 2 mln widzow. I bardzo dobrze. Dobre bo polskie!
Producenci szacowali wyjście "na zero" przy około sześciuset tysiecznej widowni. Potem zysk, a z zyskow następne filmy. Kolejnym po "Bogach" ma być kryminal konkurujący z tymi zza oceanu.
Zycze P. Starakowi wszystkiego najlepszego. To duże wyzwanie.
"Bogowie" to film bardzo polski, o polskich realiach lat 80-tych, zrozumialy chyba tylko dla Polakow (i pewnie dla naszych pobratymcow z bylej RWPG). Dobrze się go oglada. Ma odpowiedni rytm, wlasciwie zbudowane napiecie. Pamietam, ze w jednym z wywiadow producent - Piotr Starak opowiadal o wysiłku wlozonym w nadanie filmowi odpowiedniego "flow". Przypomnialo mi to wywiad w którym wieki temu Waldemar Łysiak zdradzal przyczyny poczytności swoich książek. Wyznal, ze mnóstwo czasu zajmuje mu nadanie tekstowi rytmu. Jego dazeniem było uzyskanie lekkości/latwosci w czytaniu kolejnych zdan, widzenie strony jako naturalnej calosci, przez która czytelnik powinien przemknąć gładko, lekko i przyjemnie.
Cos z tego przepisu jest w "Bogach". Film dobrze się oglada. Film ma nerw podkreślony spora iloscia zdjęć, gdzie filmowy Religa, szybko, nerwowo chodzi, jeździ, gestykukuje. Do tego ci, którzy znali Relige osobiście, twierdza, ze Kot jest w 100% Religa... Widz podaza za Religa, utozsamia się z nim, razem z nim dazy do sukcesu bijac się siermiezna rzeczywistaoscia PRL-u.
Warto to zobaczyć.
Warto tez uswiadomic sobie, ze o ile medycyna zrobila przez 30 lat dzielących nas od pierwszych w PL przeszczepow serca ogromne postępy, o tyle tzw Sluzba Zdrowia nadal tkwi w glebokim PRL-u...
Uderzajace jest to, ze wnętrza szpitali i wnętrza (mentalność) ludzi pozostaly bez zmian. Dla większości społeczeństwa kontakt z Sluzba Zdrowia to przezycie traumatyczne, gdzie na byle badanie USG czeka się 6 m-cy. To samo badanie można zrobić natychmiast, ale za pieniądze, a te przecież zawsze się znajda, zwłaszcza, gdy w gre wchodzi zdrowie dziecka, rodzicow. Temu "systemowi" nie dal rady nawet Religa, kiedy został ministrem zdrowia. Nie umial, może nie chciał, może zwyczajnie nie podolal zmienić chorego "systemu", gdzie lekarze pracują w tych samych godzinach na 2-3 etatach, gdzie na endoprotezę czeka się w kolejce 2-3 lata (albo 20 tys. z własnej kieszeni), na wizyte u specjalisty 6 m-cy + (albo od 150 zl. wzwyż z własnej kieszeni). Nie, teraz (chyba) nie ma zastsowania PRL-owski dowcip: panie doktorze do której pan dzisiaj przyjmuje? do tej i tu wymowny gest wskazujący na wlasciwa kieszen fartucha. Teraz lekarze pracują w mnóstwie prywatnych przychodni, klinik, spoldzielni, a zdesperowani chorzy miast do kieszeni placa w kasie...
Sluzba Zdrowia to ogromne pieniądze. Srodowisko medyczne nie jest zainteresowane zadnymi zmianami, które naruszylyby istniejące status quo. Bo w mętnej wodzie poluje się najlepiej (na kase).
Ale "Bogowie" nie sa o tym.
Tak mi się ulalo.
piątek, 14 listopada 2014
Luxtorpeda, koncert, Trójka, niedziela 2014.11.09, live
Luxtorpeda, koncert, Trójka, niedziela 2014.11.09, live
Było glosno! Nawet bardzo, za bardzo, zwłaszcza dla 3-4-letnich dzieciakow przywleczonych nie wiedzieć po co przez rodzicow, które bez słuchawek BHP musiały przezywac katusze. Gratuluje pomysłu i wroze rychla wizyte w Kajetanach w Inst. Patologii Sluchu.
Było prawie tak glosno jak na tegorocznym koncercie upamietnijacym rocznice wybuchu Powstania Warszawskiego, ale tam stalem bardzo blisko wiezy kolumn - mialem glosno na własne zyczenie.
W Trojce było b. glosno z racji rozkręconego na maksa naglosnienia i niewielkiej jak na generowa moc kubaturę studia Agnieszki Osieckiej.
Nadmiar watow spowodowal, ze zginely gdzies słowa granych przez Luxtorpede utworow, a te sa przecież znaczace i ważne, wiec trochę szkoda. W "Trzech wymiarach gitary" Piotr Baron zagral jeden z numerow z tego wlasnie koncertu. Dźwięk był znakomity. Slyszalnosc tekstu także. Z tego prosty wniosek, ze pomiędzy tym co slychac w studio, a tym co na antenie jest ogromna roznica, a nadmiar watow w sali koncertowej to przegięcie przyluchego(?) dzwiekowca.
Troszke się czepiam, bo koncert był znakomity, a Luxtorpeda potwierdzila swoja dominujaca pozycje na polskiej scenie rockowej oraz to, ze scena/estrada jest naturalnym środowiskiem dla 5 facetow z których Luxtorpeda jest zlozona.
Miałem na swiezo koncert Luxtorpedy zagrany z Muzeum Powstania Warszawskiego (tutaj), ale kiedy dolecialo do mnie, ze będą w Trojce bez wahania pognałem tamże na spotkanie z zywiolem jakim jest muzyka Luxtorpedy.
Ale...
Dali rade.
Wierzcie mi, było dobrze. Koncert z pewnoscia został nagrany i można go odsluchac grzebiąc w archiwum trójkowych koncertow.
Niestety. Nie udało mi się (kolejny raz) kupic plyt Luxtorpedy. Zaczepilem technicznego kapeli pytaniem o sprzedaż plyt po koncercie. Odparl: "mamy zakaz". Nie zglebilem przyczyn zakazu. Pomimo, ze tym razem przygotowałem się na kupno 3 cd (tyle Luxtorpeda ma w swoim dorobku) ponownie obszedłem się smakiem.
Bilecik na koncert kosztowal 5 zl plus trochę wysiłku związanego z jego zdobyciem. Takie rzeczy tylko w Trojce.
Dlatego place abonament.
![]() |
"Mambałaga" na dobry początek, a potem już poleciało. |
Było prawie tak glosno jak na tegorocznym koncercie upamietnijacym rocznice wybuchu Powstania Warszawskiego, ale tam stalem bardzo blisko wiezy kolumn - mialem glosno na własne zyczenie.
W Trojce było b. glosno z racji rozkręconego na maksa naglosnienia i niewielkiej jak na generowa moc kubaturę studia Agnieszki Osieckiej.
Nadmiar watow spowodowal, ze zginely gdzies słowa granych przez Luxtorpede utworow, a te sa przecież znaczace i ważne, wiec trochę szkoda. W "Trzech wymiarach gitary" Piotr Baron zagral jeden z numerow z tego wlasnie koncertu. Dźwięk był znakomity. Slyszalnosc tekstu także. Z tego prosty wniosek, ze pomiędzy tym co slychac w studio, a tym co na antenie jest ogromna roznica, a nadmiar watow w sali koncertowej to przegięcie przyluchego(?) dzwiekowca.
![]() |
Nie moglo zabraknąć "Autystycznego" - pierwszego hitu Luxtorpedy. |
Miałem na swiezo koncert Luxtorpedy zagrany z Muzeum Powstania Warszawskiego (tutaj), ale kiedy dolecialo do mnie, ze będą w Trojce bez wahania pognałem tamże na spotkanie z zywiolem jakim jest muzyka Luxtorpedy.
Ale...
Dali rade.
Wierzcie mi, było dobrze. Koncert z pewnoscia został nagrany i można go odsluchac grzebiąc w archiwum trójkowych koncertow.
Niestety. Nie udało mi się (kolejny raz) kupic plyt Luxtorpedy. Zaczepilem technicznego kapeli pytaniem o sprzedaż plyt po koncercie. Odparl: "mamy zakaz". Nie zglebilem przyczyn zakazu. Pomimo, ze tym razem przygotowałem się na kupno 3 cd (tyle Luxtorpeda ma w swoim dorobku) ponownie obszedłem się smakiem.
Bilecik na koncert kosztowal 5 zl plus trochę wysiłku związanego z jego zdobyciem. Takie rzeczy tylko w Trojce.
Dlatego place abonament.
niedziela, 2 listopada 2014
Wisła/Świder, niedziela 2014.11.02, rowerowe
Wisła/Świder, niedziela 2014.11.02, rowerowe
Subskrybuj:
Posty (Atom)