piątek, 11 grudnia 2015

"Nadejdą lepsze czasy", reż. Hanna Polak, Dania, PL, film, dokument, właśnie na ekranach

"Nadejdą lepsze czasy", reż. Hanna Polak, Dania, PL, film, dokument, właśnie na ekranach

Wielokrotnie slyszalem o filmie "Dzieci z Leningradzkiego" Hanny Polak (o bezprizornych mieszkających w katakumbach moskiewskiego metra). Nigdy go nie widziałem. Takie filmy maja krotki zywot ekranowny. Pojawiaja się na chwile w kinach studyjnych, aby szybko zginac, przepasc i ew. wracac w późnych godzinach nocnych w kanalach TV typu "Kultura", TVP2 "Ogladaj z Andrzejem Fidykiem".
Dlatego, gdy tylko uslyszalem w Trojce wywiad z Hanna Polak bedacy anonosem wejścia jej nowego filmu na nasze ekrany, rzucilem wszystko lacznie z rowerem i pognałem do kina, samochodem.
Było warto. (Chociaż zaparkować w okolicy "Luny" trudno).
Nikt, kto lubi dokument nie wyjdzie rozczarowany.
Mnie się podobal.

Zawsze przy takiej okazji z rozrzewnieniem wspominam czasy, kiedy miast 30 minut durnych reklam, przed filmem leciała propaganda ("Kronika filmowa"), potem dokument wlasnie. Bywalo, ze dokument był lepszy od filmu glownego, bo krecenim filmow dokumentalnych zajmowali się (i zajmują) wybitni tworcy. W "Iluzjonie" były przeglądy filmow dokumantalnych, kreskowek. Do dzisiaj pamiętam niektóre z nich. To se newrati, także dlatego, ze dzisiaj nie mam tyle czasu, żeby siedzieć w kinie przez 3 dni po kilka godzin dziennie...

Pewnie w pobliżu każdego dużego miasta jest duże wysypisko smieci. Na nim, wokół niego zyja ludzie, dla których smietnik jest miejscem pracy, zrodlem utrzymania. Moskiewska "swałka" nie jest niczym szczególnym, wiec gdyby film był reportażem z wysypiska nie zaslugiwalby na wieksza uwagę.
"Nadejda lepsze czasy" nie jest filmem o wysypisku. Jest historia dziewczyny - Juli, której Hanna Polak towarzyszy z kamera przez kilkanaście lat dokumentując jej egzystencje od 11-sto letniego dziecka, po zycie dojrzalej, prawie 30-letniej kobiety.
To poruszajaca historia pokazujaca jakim heroizmem jest proba wyrwania się ze swojego środowiska, nawet jeśli jest nim śmietnisko. To także dowod na to, ze niewiele trzeba, żeby wyzwolić w sobie wole ucieczki do lepszego zycia. Ot, wystarczy, ze przyjedzie pani filmowiec z Polski, ze z uporem graniczącym z dazeniem do samozagłady będzie eksplorować oddzielny kosmos jakim jest "swałka", ze będzie tam wracala przez kilkanaście lat, dając dowod na to, ze jest inny swiat, w nim ludzie, którzy mysla o tych wykluczonych, tych ze śmietnika. To dzięki Hannie Polak Jula wyzwala w sobie sile potrzebna do proby ucieczki ku lepszemu. Osoba reżyserki, jej wielokrotna obecność na wysypisku staje się oparciem i dowodem na to, ze jest swiat, w którym ktoś dba, myśli, w którym ktoś pamięta o niej - Juli.
Na ten temat nie ma w filmie ani słowa. Można się tylko domyslac, ze gdyby nie osoba Hanny Polak, zycie Juli potoczyłoby sie inaczej. Decyzja o towarzyszeniu Juli przez kilkanaście lat, udzielone wspracie, pomoc w wyrwaniu się ze "swałki" zasluguje na szacunek.
Filmowa robota na 7/10 (moim zdaniem).
Może na więcej?
Oceńcie sami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz