poniedziałek, 7 marca 2016

"Ucho, Gardło, Nóż", aut. Vedrana Rudan, Teatr Polonia, niedziela 2016.03.06

"Ucho, Gardło, Nóż", aut. Vedrana Rudan, Teatr Polonia, niedziela 2016.03.06

Krystyna Janda zrobiła to kolejny raz.
Zostawila mnie z opadniętą szczęką, oniemiałego, pelnego powdziwu dla jej umiejetnosci, kunsztu, którym poza mna zachwycila kilkadziesiąt osob zgromadzonych na widowni Małej Sceny Teatru Polonia.
"Ucho, Gardło, Nóż" to spektakl szczególny. Okrutny. Monodram, według książki serbskiej pisarki, którą Krystyna Janda zaadoptowala na potrzeby teatru, sama wyrezyserowala i oczywiście zagrala.
Dramatyczna bezsenna noc ciężko doświadczonej przez wojne domowa kobiety 50+, która w bardzo bezpośredni sposób dzieli sie swoimi doświadczeniami z widzami. Przeplatana wulgaryzmami, obscenicznymi opisami mesko-damskich relacji opowieść o zyciu w kraju, w którym po latach względnego pokoju-spokoju, sąsiad zabija sąsiada.
Bezmiar doznanych cierpień, obcowanie ze smiercia powodują, ze bohaterka - Tonka tlumiąc swoje lęki, do komunikacji z widzami używa specyficznego, brutalnego jezyka. Schowana za nim, niczym za drutem kolczastym chaotycznie i nerwowo dzieli sie strzępami swojego zycia.

Duża, mocna rola Krystyny Jandy.
Nie wiem które z wcieleń Pani Krystyny bardziej lubie. To z "Shirley Valentine", "Bialej Bluzki", "Marii Callas", czy "Boskiej". W każdym razie rola w "Ucho, Gardło, Nóż" jest z pewnoscia najmocniejsza, sugestywna do tego stopnia, ze część traumy bohaterki nadal mam w głowie...

Jak oni, aktorzy to robia, ze po zagraniu czegoś takiego, potrafią "wyłączyć" graną postać, normalnie funkcjonować?

Bardzo mi sie podobało!
(w znaczeniu: zrobilo wrazenie, zostawilo slad)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz