poniedziałek, 19 czerwca 2017

"Boogie Street", Leonard Cohen, Teatr Stary, Lublin, piątek 2017.06.09, godz. 17:00

"Boogie Street", Leonard Cohen, Teatr Stary, Lublin, piątek 2017.06.09, godz. 17:00

Program i płyta ze spektaklu. Nie tylko
rodzaj pamiątki, ale także kawalek wiedzy
plus autorski projekt Szaybo Rosława, który
był autorem projektu okładki koncertowej
plyty Cohena "Leonard Cohen: Live Songs"
wydanej w 1973 roku.  
Pisalem już o tym.
Mam slabosc do tego faceta, do tekstow jego piosenek. Nie znaczy to, ze zachwyca mnie wszystko czego się dotknął. Często zdarza mi się myslec i mowic o Nim w lekkim, kpiarskim tonie, drwic z jego deklaratywnej slabosci do kobiet, która jak się okazało była faktem, bolesnym, gdy jego astystentka uwolnila go pare lat temu z niebagatelnej kwoty kilku milionow USD, co zmusilo Leonarda do ruszenia w trase koncertowa. Był wowoczas w Polsce, a bilety na Torwar kosztowaly 500 zl. Nie poszedłem. Uznalem, ze ta cena to przesada. Dzisiaj zaluje.
Troszkę.

Wiesc o muzycznym spektaklu "Boogi Street" dotarla do mnie za pośrednictwem Trojki, w postaci tytułowej piosenki wykonywanej przez Renate Przemyk. Było to pare miesięcy temu i wówczas nie był to wystraczająco mocny bodziec do tego, żeby kupic bilety, pojechać do Lublina. Tym co wyzwolilo te potrzebe, była uslyszana także w Trojce informacja, ze spektakl został zaakceptowany przez L. Cohena. To zadzialalo, uruchomilo proces. Zaczalem myslec o "Boogie Street" jak o swoistym epitafium, przekazie ważnym, znaczącym, być może ostatnim spektaklu,  ktorego układ, wybor tekstow zaaprobowal sam autor, który wkrótce potem przeszedł na tamta strone. Wiem, ze to brzmi troszkę mistycznie, ale...
...nie wokal Renaty Przemyk, która lubie, nie aranzacje Krzysztofa Herdzina, którego ostatnio pelno w polskiej muzyce, nawet nie piosenki/piesni L. Cohena, ale wlasnie personalne dotkniecie niezyjacego już poety, zdalny, teraz w pełni mistyczny autorski nadzor nad "Boogie Street" był glowna przyczyna, dla której pojechalm do Lublina.
Czy było warto?
Nie mam prostej odpowiedzi.
Mnie się podobalo i ogolne wrazenie jest na TAK.
Mysle, ze mogę polecić każdej fance/fanowi Leonarda Cohena wycieczke do Teatru Starego w Lublinie. Nie będziecie zalowac, chociaż spektakl nie odkrywa niczego nowego, powiela znane od lat reżyserskie zabiegi, gdzie zagubiony, rozfilozofowany Poeta zestawiany jest z Muza/Muzami, które wyzwalając jego natchnienie wodza go na manowce i pokuszenie.
Poeta zgodnie ze swoim przeznaczeniem recytuje poetycka proze z "Ksiegi tęsknoty" autorstwa L. Cohena i przyznam, ze glebia tych tekstow nie była dla mnie zrozumiala, tym bardziej przekonujaca. Mysle sobie, ze Leonard Cohen jako artysta sprawdzal się lepiej w krótkich, zwartych formach jakimi sa wiersze/piesni, niż w szerszych wprawkach filozoficzno-egzystencjalnych. To co jest sila jego wierszy rozmywa się w dłuższych, pisanych poetycka proza wywodach.
Być może ciężkie gatunkowo teksty trzeba czytac samemu? Nawet teksty piesni L. Cohena sa przedmiotem kolejnych tlumaczen, nowych interpretacji. Często one także wymagają przeczytania, chwili zastanowienia.
To oczywiście moje zdanie.
W każdym razie Poeta miotal się w piekle swych wątpliwości, a ja czekałem na kolejne wejście Renaty Przemyk, która wraz z chórkiem i live-kapela wykonywala kolejnie songi Mistrza. Renata Przemyk ma charaktersytyczny, rozpoznawalny glos, który lubie. Wsparta glosami dwóch chórzystek brzmiała mocno i czysto. Podobaly mi się aranzacje K. Herdzina, który na pierwszy plan wydobyl rockowo brzmiaca gitare. Zaskakujacy (czasami) układ choreograficzny był fajnym urozmaiceniem, dopełnieniem calosci. Jednym słowem było dobrze.
Ekipa "Boogie Street" w komplecie obierająca z uśmiechem
standing ovation. Czarny kolega w turbanie tez się szczerzy.
Nic dziwnego. 15-sto sek. udział w spektaklu w zamian za
15 minut aplauzu to fajna proporcja.
 
Dostalem to czego oczekiwałem. Kolejna porcja interpretacji w postaci plyty znalazła się w moim archiwum.
Jeśli już wycieczka do Lublina, to warto być tam dluzsza chwile, przejść się po odnowionej Starowce (Teatr Stary jest jej czescia) usiasc w jednej z licznych knajpek. Fajne, klimatyczne miejsce podobnie jak sam teatr.
W drodze powrotnej do Warszawy wlaczylem radio, a z trójkowej listy przebojow doleciała do nas "Boogie Street" w wykonaniu Renaty Przemyk... Uznalismy z kolezanka, ze to dobry omen i szybko poszukałem w telefonie innej plyty z piosenkami L. Cohena w wykonaniu  Michała Łanuszki -
"Łanuszka/Cohen". Jest ciekawa także dlatego, ze teksty sa w nowych tłumaczeniach Michała Kuźmińskiego, a zaraz potem innej plyty, gdzie Cohena spiewa Lora Szafran w przekładzie Macieja Zembatego.
Było fajnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz