sobota, 22 września 2018

"Dywizjon 303. Historia prawdziwa", reż. Denis Delić, PL, 2018, film, w kinach

"Dywizjon 303. Historia prawdziwa", reż. Denis Delić, PL, 2018, film, w kinach

Byłem, widziałem, wyszedłem rozczarowany.
Moim zdaniem jest słabszy od filmu  angielskiego.

Przede wszystkim wyglada na rzecz robiona w pospiechu, goniaca premiere filmu angielskiego. Odnioslem wrazenie, ze zwłaszcza montaż jest dość chaotyczny, a film przegadany, usilujacy zmiescic zbyt wiele watkow.

Patos bylby do wytrzymania, gdyby nie nachalna, mocna, glosna patetyczna muzyka. Ten element być może mily dla nas Polaków, ale serwowany w nadmiarze trochę mnie uwierał.

Chyba najwazniejsza in minus roznicą jest brak szerszego kontekstu historycznego. Tutaj film angielski zdecydowanie góruje nad naszym podkreslajac gleboka hipokryzje Angoli, którzy nie zaprosili przedstawicieli naszej armii do wzięcia udziału w paradzie zwycięstwa. W wersji polskiej nie ma o tym ani słowa. Brak naszych w paradzie to duza polityka, to ze Angole po skończeniu wojny za wszelka cene chcieli się pozbyć i pozbywli polskich zolnierzy, pilotow jest świadectwem malostkowosci tego społeczeństwa. Agnielski film także to zauważa.

"Dywizjon 303. Historia prawdziwa" jest zdecydowanie lepszy w jednym elemencie. Zdjecia walk powietrznych sa bardziej realne, lepiej zrobione. Z mediów doleciało do mnie, ze tworcy filmu na potrzeby zdjęć sprowadzili z Anglii oryginalny egzemplarz Hurricane'a, który posluzyl do zrobienia niezłej jakości efektow walk.
W naszym filmie jest także jedna bardzo istotna dla całej Bitwy o Anglie informacja (krotka migawka) pominieta w filmie angielskim. Anglicy wygrali bitwe o angielskie niebo także, (może zwłaszcza) dzięki przewadze technologicznej jaka dawal im wynalazek radaru. Niemcy jeszcze go nie mieli, a Anglicy tuz przed wybuchem II Wojny zainstalowali caly, spójny system, który pozwalal na precyzyjna detekcje kierunków z których nadlatywały eskadry niemieckich bombowców łącznie z ich iloscia.

Jednak film to nie tylko efekty specjalne, ale dobrze opowiedziana historia, a ta jest moim zdaniem lepsza, ciekawsza w angielskim wydaniu.

Nie chce nikogo zniechecac do obejrzenia dwóch wersji.
Tak się porobilo, ze dluuuuugo nie było filmu o naszych pilotach, a teraz na ekranach mamy dwa i to w tym samym czasie. To co zrobili, ich niebywala skuteczność warta jest każdego metra tasmy filmowej (o ile uzyto taśmy). Troszke szkoda, ze budżety obydwu filmów były bardzo skromne i nie pozwolily na stworzenie widowiska na miare "Dunkierki". To powoduje, ze raczej nikt poza polska widownia ich nie zobaczy.

Nie zmienia to faktu, ze aby mieć własne zdanie, warto zobaczyć dwie odsłony historii, której bohaterami sa polscy piloci. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz