The Waterboys. Na prawej flance Piotr Metz, który wlasnie, ku swojemu zaskoczeniu dowiedział się, ze Mike już nie zapisuje piosenek w czarnym kajecie, lecz w komputerze... |
Jestem pod wrazeniem i zastanawiam się jak będzie jutro na koncercie w Progresji.
Bo dzisiaj było akustycznie i kameralnie. Mike Scott na gitarach i wokalu, plus skrzypce i fortepian.
Koncert - appetizer. Trwal niecala godzine, ale było warto.
Ci faceci potrafią grac, a trudna do sklasyfikowania muzyka, która da się zmiescic w jakze pojemnym (na szczęście) określeniu "rock" niesie ze sobą klimaty folkowe, (irlandzki skrzypek jest znakomity, da się slyszec celtycka nute zywcem wzieta z Clannad), bluesowe (klawiszowiec jest ze Stanow, slychac, ze bluesa ma z pierwszej reki) i czysto rockowe, tu Mike Scott lubi i umie podac wlasciwy rytm/riff.
Mike Scott. Mocno niezadowolny z brzmienia swoich gitar, ale dal rade! |
A potem pojechali....
Niestety, było krotko. Około 40 min. plus bis.
Jutro ma być dluzej.
Ponoc nawet 2h.
Zobacze, mam bilety.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz