niedziela, 20 sierpnia 2017

"Goya. Widzenie ciała i krwi" (Goya: Visions of Flesh and Blood), reż. D. Bickerstaff, GB, 2015, film dokumentalny, na ekranie kina Muranów

"Goya. Widzenie ciała i krwi" (Goya: Visions of Flesh and Blood), reż. D. Bickerstaff, GB, 2015, film dokumentalny, na ekranie kina Muranów

Kolejny film z cyklu "EXHIBITION ON SCREEN: wielkie malarstwo na ekranie kina Muranów" - kolejne, fajne doznanie estetyczne.
Pisalem o tym cyklu wielokrotnie. Staram się ogladac wszystkie filmy z tej serii, wszystkie odbieram bardzo pozytywnie, chociaż ich wartość poznawcza jest moim zdaniem rozna. Pomimo tego samego schematu, wiele zależy od jakości/znaczenia dziel malarza, jego zyciorysu oraz ekspertow komentujących tworczosc.
W sposób oczywisty każdy kolejny film cyklu nie zaskakuje jak te, widziane jako pierwsze.
Ale warto. Ciagle warto!
Francisco Goya do tej pory kojarzyl mi się ze slynna "Nagą Mają", cyklem "Okropnosci wojny" i seria "Czarnych obrazow". Film zmienil te optyke. Okazalo się, ze to co utkwilo mi w glowie ze szkolnych lektur, w tym słynny obraz rozstrzeliwanych powstancow madryckich przez wojska francuskie (to w czasie tej wojny miała miejsce zwycieska szarza szwadronu polskich szwolezerow pod Somosierrą, która otworzyla Napoleonowi droge na Madryt) jest tylko skromna czescia dorobku jednego z najbradziej znanych, hiszpańskich malarzy. Okazuje się bowiem, ze Goya to przede wszystkim portrecista i wlasnie portrety sa osia filmowej opowieści. Być może ten punkt widzenia wynika z faktu, ze film bazuje na wystawie dedykowanej portretom Goi, która miała miejsce w londynskiej National Gallery.
Podobnie jak w przypadku innych filmow z tej serii uderza mnie oczywista oczywistość: bez eksperckiego komentarza portret nawet mistrza Goi jest podobny do wielu innych portretow. Uwagi fachowcow pozwalają zobaczyc szczegoly, niuanse, dostrzec znamiona/dowody geniuszu.
Nie zmienia to faktu, ze dla mnie nadal znaczącymi dziełami sa "Okropnosci wojny" i nade wszystko "Czarne obrazy". Jeśli malarstwo Zdzislawa Beksińskiego miało pierwowzor to były nim wlasnie "Czarne obrazy", które jak wynika z filmu Goya namalowal na walsny użytek zdobiąc nimi podmadrycki dom, w którym mieszkal przed wyjazdem do Francji, gdzie zmarl.
I jeśli nawet eksperckie wywody w stylu "co artysta miał na myśli" mogą budzic wątpliwości to zapewniam Was, ze warto jest posluchc ludzi którzy studiują malarstwo Goi. Ich wiedza poszerzona o informacje pochodzące z licznych listow artysty, zapiskow w szkicownikach pozwala zobaczyć jednego z najważniejszych hiszpańskich i europejskich malarzy w pelnym swietle jako artyste (był samoukiem, który osiagnal pozycje nadwornego malarza ciezka praca, wiara w swój talent) i człowieka (w drugiej części zycia zmagal się z calkowita gluchota).
Francisco Goya czerpal z tworczosci swojego słynnego rodaka - Velazqueza, z kolei jego dokonania były odniesieniem dla innej hiszpańskiej, malarskiej slawy - Picassa.
Niezle towarzystwo!

Te filmy otwierają oczy, pozwalają na spedznie 1,5h w towarzystwie dziel, których prawdopodobnie nigdy bym nie zobaczyl.
Widze, ze ten film oraz inne z tego cyklu sa w bieżącym repertuarze Kina Muranów.
Warto!

Nauczony doświadczeniem z poprzednich seansow kupiłem bilety wcześniej via net. Dzieki temu zapewniłem sobie bilety, spokój, ominalem dluuuuuga kolejke do kasy tuz przed seansem (niedziela 16:00), a nawet niezle miejscówki (bilety NIE sa przypisane do miejsc).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz