poniedziałek, 14 sierpnia 2017

"Olli Mäki. Najszczęśliwszy dzień jego życia" (Hymyilevä mies), Juho Kuosmanen, Finlandia, D, S, 2016, film

"Olli Mäki. Najszczęśliwszy dzień jego życia" (Hymyilevä mies), Juho Kuosmanen, Finlandia, D, S, 2016, film

Widzieliscie kiedyś finski film? No wlasnie. Dlatego poszedłem go obejrzeć. Do tego jeszcze jak wynikało z mediów film dostal pare nagrod, wiec uznałem, ze pewnie warto.
I warto.
Podobala mi się czarno-biala konwencja bardzo dobrych zdjęć, które znakomicie oddaja atmosferę lat 60-tych w których osadzona jest akcja filmu. Stylistyka i czasy trochę jak z naszej znakomitej "Idy", które wręcz prosza się o prosty przekaz podkreslajacy siermieznosc czasu w jakim toczy się akcja filmu. Podobnie jest z gra aktorow, którzy nie dość, ze zupełnie mi nieznani, ze mowia w jezyku, który swoja melodyka nie przypomina zadnego innego, to swoja oszczedna gra fajnie wpisują się w calosc ciekawej, bo prawdziwej historii.
Film reklamowany jest jako fińskie love story.
W chłodnym, deszczowym kraju, love nie jest zbyt goraca i plomienna. I chociaż  faceci z tego kraju szybko poruszają się samochodami zwłaszcza po szutrach, bohater filmu zastanawia się baaardzo długo co dla niego jest ważniejsze: tytul bokserskiego mistrza swiata, czy poznana na weselnej imprezie dziewczyna. Ta rozterka jest osia trwającej 1,5h akcji. Może dlatego tak dlugiej, bo bohater po fińskich szutrach porusza się glownie rowerem, nie samochodem. Do tego wozi poznana kolezanka na ramie, a ze rowerem jest damka, to jedzie się ciężko.
Skromy, fajny film, o skromnym facecie z prowincji, ze skromnej Finlandii, ojczyzny wodki, a jakze! Finlandia i paru znakomitych rajdowcow.
A jak się skonczylo.
Dobrze:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz