poniedziałek, 18 lipca 2022

"Ennio", reż. Giuseppe Tornatore, Włochy, Belgia, Holandia, Japonia, 2021, film

 "Ennio", reż. Giuseppe Tornatore, Włochy, Belgia, Holandia, Japonia, 2021, film

Wzruszający, znakomity film. Bardzo mi się podobał, bardzo mnie poruszył. Pozycja obowiązkowa nie tylko dla kinomanów. Przyjaciel-reżyser G. Tornatore nakęcił wywiad-rzekę, gdzie Ennio Morricone, autor muzyki do ponad 500-set filmów ze szczegółami opowiada o inspiracjach, pomysłach aranżacyjnych, fascynacjach muzyką Bacha, Beethovena, Mozarta. Mnóstwo ludzi kina i muzyki potwierdza geniusz E. Morricone podkreślając innowacyjność, świeżość, wizjonerstwo Mistrza. Czyli standard... To co różni ten film od innych dokumentalnych biografii to osoba bohatera, który przyjmuje dar umiejętności komponowania muzyki filmowej niechętnie, z dużym oporem. Traktuje pracę na potrzeby X-tej Muzy jako zło konieczne, z jednej strony zapewniające byt jego rodzinie, z drugiej zaś jako przeszkodę w tworzeniu wielkich, monumentalnych dzieł symfonicznych. Przez 2,5h patrzymy na człowieka, słuchamy jego wypowiedzi nie mając wątpliwości, że jego zmagania, wewnętrzne rozterki są autentyczne, i gdy wreszcie uznaje, że jego miejsce jest w filmie, czyni to z pokorą dając do zrozumienia, że jeśli Opatrzność wybrała go to tej roli, to on po latach duchowych zmagań, cóż... ulega i akceptuje. Staje się nieomal bezwolnym narzędziem, które nie potrafi nazwać źródeł natchnienia. Wznosi się na metafizyczny poziom, tak jakby jego talentem sterowała nierzeczywista, mistyczna siła. Pisze kolejne partytury rozmawiając jednocześnie przez telefon. Środowisko nie wierzy w możliwość samodzielnego napisania w jednym roku muzyki do 25 filmów. Jest podejrzewany o zatrudnianie ghost-writerów, gdyż taka płodność w połączeniu z różnorodnością pomysłów nigdy wcześniej nie miała miejsca... Dostał dwa Oscary. Pierwszego (2007), "za całokształt", który uchodzi za mniej ważną nagrodę niż Oscar za konkretne dokonanie, wręczył mu Clint Eastwood. Kolejnego Oscara (2016), "regularnego", dostał za muzykę do "Nienawistnej ósemki" w reż. Q. Tarantino. Reżyser chciał muzyki podobnej do tej, którą Morricone pisał do spaghetti westernów Sergio Leone. Tarantino nachodził Mistrza, bardzo chciał jego muzyki. Ten zaś, przewrotnie stworzył symfonię do której wplótł motywy fugi z "Symfonii psalmów" I. Strawińskiego... Ten wątek zasługuje moim zdaniem na oddzielny film :)

"Ennio" nie pozostawia nikogo obojętnym. Film można czytać na wielu poziomach chyląc przy tym czoło przed geniuszem i skromnością człowieka, który zaczynał jako trębacz grający za posiłek, aby wznieść się na pozycję supergwiazdy wypełniającej sale koncertowe dokonując przełomu w odbiorze i rozumieniu muzyki filmowej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz