środa, 22 lutego 2023

"Niebezpieczni dżentelmeni", reż. Maciej Kawalski, PL 2023, film, w kinach

 "Niebezpieczni dżentelmeni", reż. Maciej Kawalski, PL 2023, film, w kinach

Ten film to coś więcej niż komedia kryminalna. Bardzo wysoko oceniam sam pomysł na "Niebezpiecznych dżentelmenów", który poza byciem komedią kryminalną jest próbą przedstawienia autorskiej wizji alternatywnej rzeczywistości. Jednak zamiar to jedno, wykonanie drugie. Oceniam ten film na średni czyli 6 w 10-cio punktowej skali filmweb.

Potencjał pomysłu, siła gwiazdorskiej obsady zwiastowały absolutny hit. Zabrakło moim zdaniem błysku, fajerwerku, jazdy po bandzie, najchętniej bez trzymanki, czegoś totalnie odjechanego, brawurowego. Miała być bomba. Huknął kapiszon. Myślę, że gdyby Maciej Kawalski, który jest reżyserem i scenarzystą dopuścił kogoś z  wyobraźnią do pisania scenariusza, ewentualnie do przeczytania i podrzucenia paru pomysłów, powstałaby prawdziwie wybuchowa jakość. Zebranie w jednym miejscu i czasie (co w rzeczywistości nie miało miejsca): Witkacego, Boya-Żeleńskiego, B. Malinowskiego (to ten od sexu dzikich), J. Conrada, Piłsudskiego i Lenina wraz z Nadieżdą Krupską, tudzież paru innych postaci z międzywojennej, rodzimej bohemy to pomysł z ogromnym potencjałem. Wplątani w przewodnią intrygę bohaterowie opowieści są uwikłani w szereg innych, pomniejszych afer, a próby ich rozwiązania prowadzą do kolejnych, nieoczekiwanych problemów, te zaś skutkują usiłowaniem wybrnięcia z piętrzących się piętrowo opresji... Fajne. Tym bardziej, że kreujący główną rolę Tomasz Kot, wraz z Marcinem Dorocińskim, Andrzejem Sewerynem i Wojciechem Mecwaldowskim robią dobrą robotę. Rządzi T. Kot w roli Boya-Żeleńskiego. Daje popis znakomitego aktorstwa, ze stosownym komediowym błyskiem. Całość budzi uśmiech, wzbudza pozytywne wibracje, ale mnie zabrakło rechotu. Bo gdyby tak wysłać Lenina (wraz z Nadieżdą się rozumie) na ekspedycję z Bronisławem Malinowskim (wyprawa Witkacy-Malinowski jest jednym z wątków filmu) i pozwolić im podglądać "dzikich"? A gdyby im się spodobało i w "Iskrze" zamiast zajmować się tylko polityką na ostatniej stronie zamieścili relację z podróży ilustrowaną zdjęciami? I idąc dalej tym tropem w kolejnej, afrykańskiej wyprawie, w wyniku podglądania zwyczajów braci mniejszych - figlarnych bonobo, doszliby z Nadieżdą do wniosku, że wszelkie waśnie, spory i problemy można rozwiązywać w sposób pokojowy, ba!, przyjemny i akceptowalny dla każdej ze stron... Wówczas po powrocie do Rosji zamiast grzmieć o walce klas itp. staliby się piewcami miłości, a proletariat wiedziony ich światłym przykładem dokonałby rewolucji w sypialniach i powszechnie powstających kołchozach wolnej miłości. Żadnych wojen, rewolucji! Świat byłby lepszy! Peace&Love; Make love not war! A w to wszystko wrzucić słynącą z temperamentu Zofię Stryjeńską w towarzystwie Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej szepczącej malującej jej portret Tamarze Łempickiej: "Nie widziałam Cię już od miesiąca ..."; i Witkacy na peyotlu, i te spotkania organizowane przez Piłsudskiego w nomen omen "Milusinie"...  Oooj! Działoby się!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz