wtorek, 23 lipca 2024

"Książka o niczym" (The book of nothing), aut. John D. Barrow, USA 2000, PL 2015, książka

 "Książka o niczym" (The book of nothing), aut. John D. Barrow, USA 2000, PL 2015, książka

Jakiś czas temu przeczytałem "Stałe natury", inna książkę tego samego autora (TU). To nie była łatwa lektura! Jednak postanowiłem dać szansę autorowi :) i pożyczyłem z lokalnej biblioteki "Książkę o niczym". Tytuł frapujący, a z tzw. bibliotecznej fiszki wynikało, że będzie to zgodnie z tytułem pogoń za "niczym", próba opisania znaczenia i funkcjonowania "zera", jego ewolucji w różnych starożytnych kulturach. Ten element mnie zaintrygował i praktycznie zachęcił do próby zmierzenia się liczącą ponad 400 str. książką. Stare kultury, zwłaszcza te, które zostawiły po sobie fizyczny dowód swoich przemyśleń w odniesieniu do świata i próby jego uporządkowania interesują mnie od zawsze. Ciekawe czy ktoś czyta jeszcze "Gdy słońce było bogiem" (1956), lub "Królestwo złotych łez" (1960) autorstwa Zenona Kosidowskiego, książki, które jak pamiętam były moimi pierwszymi "podróżami" do królestwa Inków...

Czy "zero" równa się "nic"? Czy istnieje "pustka" rozumiana jako bezwzględna próżnia? Czy nasza wiedza jest wystraczająca, aby uchwyć i próbować opisać coś tak abstrakcyjnego, coś co zdaniem wielu nie istnieje?

Około 2/3 objętości książki dość barwnie, ze szczyptą humoru opisuje ewolucje pojęcia "zera" w różnych kulturach. To ciekawa, intelektualna podróż przez historię zmagań z matematycznym zapisem dużych i większych wartości. Autor odwołuje się do badań archeologicznych. Zabiera czytelnika do Ameryki Środkowej/Południowej, do piramid Majów, których wiedza astronomiczna i matematyczna od zawsze intrygowała badaczy. Podróżujemy także na obszar ówczesnego Babilonu, gdzie w dorzeczu Tygrysu i Eufratu rosła kultura Sumerów zapisująca tysiące glinianych tabliczek danymi matematycznymi odnoszącymi się do wielkości zbiorów, należnych podatków itp. Autor porównuje dokonania kultury arabskiej i hinduskiej, często odwołując się do tekstów czysto teologicznych i religijnych. Czyta się to z przyjemnością podziwiając erudycję autora. Z czasem jednak, w miarę odwracania kolejnych kartek zmierzamy w miejsce, gdzie autor jest wybitnym specjalistą, czynnym i uznanym naukowcem w dziedzinach kosmologii, matematyki i fizyki teoretycznej. Zaczynają się schodu...

Autor zabiera nas w kosmos, gdzie jak wiadomo króluje próżnia, która zbliżając się do znaczenia wyrażonego równaniem próżnia=nic, nie jest ani próżnią, ani tym bardziej niczym... Autor odlatuje w kierunku fizyki kwantowej, fal grawitacyjnych, podstaw funkcjonowania Wszechświata opisanych ogólną i szczególną teorią względności A. Einsteina. Było fajnie. Dalej pewnie też jest dobrze, ale nie dla mnie. Lektura z niełatwej, ale intrygującej wchodzi (dla mnie) na poziom próby odczytania węzełkowego pisma(?) Inków - kipu. 

Doczytałem do końca. Wam też się uda! :)); kipu czeka :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz