sobota, 26 stycznia 2013

"Gdzie krokodyl zjada słońce", (When a Crocodille Eats the Sun) aut. Peter Godwin, książka, 2008

"Gdzie krokodyl zjada słońce", (When a Crocodille Eats the Sun) aut. Peter Godwin, książka, 2008

Kiedy juz uzalilismy sie na marnym losem Afryki, przwolalismy statystki umieralnosci dzieci, zastanowilismy sie na tym jak cywilizowany swiat radzi sobie z rozgrywajacymi sie tam tragediami, kolezanka zarekomendowala i pozyczyla te ksiazke.

"Gdzie korokodyl.." jest ksiazka bardzo osobista. Tak bardzo, ze czasami w trakcie lektury myslalem sobie, ze troszke przez to meczaca, wchodzaca zbyt gleboko w szczegoly. Jednak po jej skonczeniu (dzisiaj wlasnie) sadze, ze to jej wartosc.
To rodzaj poglebionej autobiografii z niespodziewanym, mocnym polskim watkiem traktujacej o losach rodzinnego kraju autora - Zimbabwe. Ksiazka o tragedi kraju, ktory do momentu odzyskania niepodleglosci w 1980 byl kraina mlekiem i miodem plynaca, spizarnia Afryki, by szybko pod rzadami Roberta Mugabego stac sie ruina. Ksiazka-opis destrukcji jednego z wielu afrykanskich krajow, ktore nie umialy poradzic sobie darem wolnosci padajac ofiara pazernosci lokalnych kacykow/pulkownikow/prezydentow, czy jak-tam-ich-zwac. Ksiazka-przestroga, bo tak traktuje to co napisal P. Godwin (nie moge sie powstrzymac od zacytowania tego fragmentu; trzeba pamietac, ze autor jest TAM urodzony, pisze o swojej ojczyznie):
 "Obserwowanie zmieniajacego sie nastawienia pracownikow organizacji pomocowej z Pierwszego Swiata jest zawsze bardzo pouczajace. Zaczyna sie od ostroznego entuzjazmu, ktory po pewnym czasie przeradza sie w niemal mesjanistyczny zapal do tego, co jest do zrobienia. Potem jednak nastepuje zderzenie z miejscowymi ograniczeniami kulturowymi co do mozliwosci zaakceptowania zmian i pracownikow ogarnia zrozumiale zniechecenie, ktore potrafi przerodzic sie cynizm, niekiedy nawet w rasizm. Po pewnym czasie pracownicy przybyli z zewnatrz nie roznia sie niczym od miejscowych bialych, do ktorych poczatkowo odnosili sie z pogarda". A wszystko do tego stopnia, ze nawet po wykopaniu studni, ktora miala niesc ulge i pomoc miejscowej spolecznosci ..."wsrod mieszkancow wybuchly zazarte klotnie ...". Studnia zostaje zasypana, a "...kobiety znow odbywaja wielogodzinne wedrowki po wode (...), ale do wioski powrocil spokoj".
Cytuje ten fragment bo ostatnio bylo glosno o studniach w Sudanie, a wolontariat staje sie sposbem na zycie coraz wiekszej grupy zwlaszcza mlodych ludzi.

"Gdzie korokodyl..." jest smutna ksiazka.
Afryka bez nadziei na happy end.
Zostawiona sama sobie.
Wyzyskiwana, glodna, skazana.

2013.02.03
W "Rz" z 2013.01.31 czytam, ze minister finansow Zimbabwe w czasie konferencji prasowej w Hararae przyznal, ze w kasie panstwa znajduje sie rownowratosc 217.00 USD.  26 lat rzadow Roberta Mugabe doprowadzilo kraj do ruiny. Wywlaszczenie 4 tys. bialych farmerow w roku 2000 doprowadzilo do upadku rolnictwo, a to w konsekewncji doprowadzilo do hiperinfalcji w wyniku ktorej w roku 2009 wyemitowano banknot o wartosci 100 miliardow dolarow zimbabweniskich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz