niedziela, 15 czerwca 2014

"Gwiazd naszych wina" (The Fault in Our Stars), reż. Josh Boone, USA, 2014, właśnie w kinach

"Gwiazd naszych wina" (The Fault in Our Stars), reż. Josh Boone, USA, 2014, właśnie w kinach

Film ma wysokie oceny na filmwebie. To, plus informacja od twarzyszacej mi kolezanki o znacznym powodzeniu książki J. Greena na podstawie której powstal film, było powodem wyboru tego wlasnie tytułu na sobotni wieczor.

Mnie się nie podobal. Oceniam go na 4 = "ujdzie", w filmwebowej skali.

To ckliwy (niestety) romans ulokowany w srodowisku młodych ludzi chorych na raka.
Baaaardzo, do bolu amerykanski przez ladunek sztucznej ( w/g mnie oczywiscie) pseudo pozytywnej energii. No i to wrazenie, ze już kiedyś to było... romans z rakiem w tle.

"Love story" (1970) jest znacznie lepszym filmem, ze znacznie lepszymi aktorami, no i ze znakomita, ponadczasowa muzyka (Oscar).

W "Gwiazd naszych..." gl. role gra mloda, ladna,  b. dobra, Shailene Woodley, której uroda, umiejtnosci aktorskie ratuja ten film. Widzialem ja z pewnoscia pierwszy raz i jestem pod dużym wrazeniem właściwego odczytania roli, wyważonej gry...... i te migdałowe oczy!

Film można spobie spokojnie darowac. Jeśli ktoś, zwłaszcza z młodszych kinomanow ma zapotrzebowanie na ten gatunek (a jeszcze nie widział) rekomenduje "Love story" - sztandarowy reprezentat gatunku. Obsypany nagrodami, pondaczasowy, stawiany na rowni z "Przeminelo z wiatrem" i "Casablanca".

Oczywiście możliwa jest także inna ewentualnosc.
Moglem się zestarzec na tyle, ze to co ruszalo mnie 44 lata(sic!) temu (Love Story), niekoniecznie rusza mnie teraz, zwlaszcz w wydaniu "Gwiazd naszych..." Może zmienil mi się gust, a filmowy smak dojrzal i stalem się bardziej selektywny, mniej spontaniczny w moich opiniach.
Dlatego jeśli "romans" jest tym na co macie zapotrzebowanie, a lubicie ladne dziewczny o migdałowych oczach - voilà!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz