czwartek, 14 kwietnia 2022

"Przeżyć. Moja tragedia na Nanga Parbat" (Vivre. Ma tragedie au Nanga Parbat), aut. Elisabeth Revol, Francja, 2019, książka

 "Przeżyć. Moja tragedia na Nanga Parbat" (Vivre. Ma tragedie au Nanga Parbat), aut. Elisabeth Revol, Francja, 2019, książka

Tytułowa tragedia miała miejsce w styczniu 2018. Po zimowym wejściu na szczyt Nanga Parbat (8126 m), góry, która cieszy się wątpliwą sławą "zabójcy alpinistów", E. Revol zostawiła w szczelinie lodowej poniżej 800 m od szczytu, swojego partnera Tomasza "Czapkinsa" Mackiewicza. Był niezdolny do dalszego marszu. Ślepota, obrzęk płuc, w warunkach himalajskiej zimy, na wysokości ponad 7000 m, to wyrok śmierci. Francuska alpinistka zeszła kilkaset metrów niżej. Została uratowana w wyniku brawurowej akcji polskiego zespołu wydzielonego z ekipy zimowej, narodowej wyprawy na K2 dowodzonej przez Krzysztofa Wielickiego. Z bazy pod K2 helikopter dostarczył pod Nangę zespół w składzie: Denis Urubko, Adam Bielecki, Jarosław Bator i Piotr Tomala. Adam Bielecki i Denis Urubko dotarli do E. Revol i na wpółżywą sprowadzili w dół. Tomasz Mackiewicz został w szczelinie. Zespół ratowniczy zgodnie wykluczył możliwość przeżycia i ewentualnego sprowadzenia niezdolnego do marszu alpinisty...

Po opuszczeniu szpitala na Elisabeth Revol czyhało piekło oskarżeń, pomówień i pretensji. Zarzucono jej pozostawienie partnera, którego zdaniem wielu powinna usiłować ratować, trwać przy nim do końca zgodnie z alpinistycznym kodeksem honorowym. Książka-katharsis jest zgodnie z tytułem zapisem tej tragedii oraz poprzez upublicznienie swoich cierpień próbą odrzucenia oskarżeń o egoizm, działanie wbrew kodeksowi.

Ta tragedia obok innej, także polskiej na Broad Peak (8047) z roku 2013, gdzie zginęli Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski (TU), były najszerzej opisywanymi górskimi dramatami ostatnich lat. Ich wspólnym mianownikiem jest śmierć i pytanie, czy można było jej uniknąć, gdyby reszta zespołu zachowała się inaczej. Zachęcam do prześledzenia w necie dyskusje na ten temat. Jak zwykle nie ma jednoznacznej odpowiedzi. 

Nanga Parbat
Czytając takie książki jak "Przeżyć. Moja tragedia..." nie sposób nie poddać się emocjom, które targają autorką. W naturalny sposób utożsamiamy się z bohaterką i co oczywiste zadajemy sobie pytanie o swoje zachowanie, decyzje w przypadku gdybyśmy byli wystawieni na tak ekstremalną próbę. Puszczamy wodze fantazji. Przeglądamy swoje doświadczenia. Natężamy wyobraźnie i osądzamy. Często pochopnie, zbyt szybko, w rezultacie, bywa, że niesprawiedliwie. W takich momentach "sądu" lubię przywoływać słowa W. Szymborskiej: "Tyle o sobie wiemy, na ile nas sprawdzono"...

"Przeżyć. Moja tragedia..." jest książką, która powinien przeczytać każdy komu roi się pomysł wejścia choćby na Mont Blanc (4807) lub na M. Everest (8848), ponoć łatwa góra. Wystarczy mieć około 50 tys USD i już po chwili można stanąć na czubku świata. Zanim to się stanie warto jest poznać poziom bólu z którym mierzy się autorka, zarówno tego fizycznego związanego z ekstremalnym zmęczeniem, odmrożeniami, głodem, pragnieniem oraz bólu psychicznego, kiedy podejmuje decyzję o zostawieniu Tomasza Mackiewicza. Nie mam pojęcia jakie mechanizmy spowodowały, że autorka jest w stanie zdać tak szczegółową, nieomal minutową relację z tego co działo się pomiędzy zdobyciem szczytu Nanga Parbat 2018.01.25, a akcją ratunkową 2019.01.28. Ostrość z jaką pamięta szczegóły, fakt, że w ogóle cokolwiek pamięta są dowodem na szczególne  właściwości ludzkiego mózgu, może bardziej jej mózgu. Nie czyta się tego łatwo. Empatia powoduje, że TA lektura boli. Każe też postawić sobie pytanie o to czy chcemy sprawdzać się w takich sytuacjach. Żeby wiedzieć o sobie więcej? Za jaką cenę?    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz