niedziela, 1 kwietnia 2012

"Nietykalni" (Intouchables), reż.Olivier Nakache, Eric Toledano, Francja, 2011, seans

"Nietykalni" (Intouchables), reż.Olivier Nakache, Eric Toledano, Francja, 2011, seans przedpremierowy kino "Muranow".
Po obejrzeniu filmu szukalem jednego przymiotnika, ktory oddawalby jego klimat. Takim przymiotnikiem jest moj zdaniem "krzepiacy".
Film ma wejsc do kin w polowie kwietnia.
Idzcie KONIECZNIE.

Zanim dolecial do mnie szum medialny generowany przez dystrybutora, ktorym jest Gutek Film dowiedzialem sie o nim od kolezanki, ktora widziala go wczesniej z zaleceniem: koniecznie zobaczyc.
Potem dalej szumialo w mediach (Trojka), gdzie podkreslano, ze od momentu premiery we wrzesniu 2011 widzialo go juz 25 mln. widzow. Imponujac liczba, zwlaszcza jak na francuski film, w ktorym graja nieznani (dla mnie) aktorzy. Historia oparta na faktach jest bardzo prosta. Bogaty, sparalizowany w wyniku wypadku przedsiebiorca zatrudnia w roli asystenta/pielegniarza czlowieka, ktory wlasnie wyszedl z wiezienia za napad na sklep jubilerski. I o tej niebywalej przyjazni, szczegolnym zwiazku ognia i wody, gdzie bezkompromisowa zywiolowosc asystenta konfrontowana jest z nabzdyczonym swiatem w ktorym funkcjonuje jego procodawca jest film. To swietna komedia! Publicznosc smieje sie praktycznie przez caly film. Po seansie rzecz niebywala! Publicznosc bila brawo! Nie pamietam takiej reakcji po projekcji filmu. Kolega przypomnial mi, ze takie rzeczy zdarzaly sie w trakcie slynnych "Konfrontacji" - rodzaju festiwalu/przegladu filmowego majacego miejsce okolo 30 lat temu...
Ten film, ta komedia, ten dramat to przy okazji ciepla, refleksyjna i madra opowiesc o nas samych. O pragnieniach i potrzebach. O kruchosci zycia, koniecznosci cieszenia sie chwila. Przy okazji film jest profesjonalnie zrobiony i zagrany. Odpowiedni, zwawy rytm nadaje filmowi muzyka znakomitej, troszke juz zapomnianianej soulowej kapeli Earth, Wind and Fire. Prawie 2 godz. projekcji mija blyskawicznie. Publicznosc opuszcza kino z usmiechem na ustach napakowana pozytywna energia. Dobry nastroj udziela sie wszystkim. Hostessy zakladaja widzom na szyje wience z wonnych kwiatow, stewardzi czestuja jointami z czarnego afgana, ludzie biora sie&n za rece i polaczeni zywiolowa radoscia opuszczaja kino, by niesc na zewnatrz przeslanie milosci, beztroski i szczesliwosci (troszke mnie ponioslo).
Poza tym co wyzej film daje do myslenia... Warto jest byc milionerem... Nawet jesli nie kreci Was jazda Maserati (takim wozkiem chetnie porusza sie para bohaterow), to w przypadku wypadku, warto jest miec na inny wozek, ktorym posluguje sie sparalizowany milioner. To taki kosmiczny
pojazd sterowany ruchami brody. Nie sadze, zeby NFOZ chcial sfinansowac taka maszyne, ktora na moje oko kosztuje mniej niz Maserati, ale ciagle tyle co sredniej klasy samochod. Wiec moze lepiej nie kusic losu i zrezygnowac z najblzszych planow lotu na paralotni...
Ten film trzeba zobaczyc! Koniecznie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz