sobota, 1 grudnia 2012

"Mój rower", film, reż. Piotr Trzaskalski, PL, 2012, wlasnie w kinach

"Mój rower", film, reż. Piotr Trzaskalski, PL, 2012.

A mnie sie ten film nie podobal (wielu sie podobal).
Pomysl niezly: pokazac w niewymuszony sposob trudne relacje miedzy trzema facetami, bez moralizowania i dydaktyki. Pomyslu starczylo na 20 moze 30 min., reszta to wypelniacze. Postrzegam to jako problem wielu polskich filmow. Jest kilka fajnych scen, miedzy nimi pustka.
To tak, jakby scenarzysta i rezyser wchodzili na plan, krecili owe mocne, wymyslone wczesniej sceny, zostawiajac cala reszte przypadkowi, improwizacji, aktorom.

Kolejna rzecza, ktora mnie uwierala to Artur Zmijewski kreujacy jedna z glownych rol. Jakos nie moglem sie pozbyc wrazenia, ze ogladam reklame SKOKu... Moim zdaniem obsadzenie aktora tak "zgranego" w reklamie zwlaszcza w glownej roli to ryzykowna decyzja. Aktor takze powinien sie liczyc z tym, ze jesli staje sie twarza kampanii reklamowej bede go omijaly niektore, zwlaszcza duze role. Nie moglem sie uwolnic od przeswiadczenia/obawy, ze za chwile Żmijewski zacznie przekonwywac ojca i syna do wziecia swojskiej pozyczki...

W tym na wskros realnym filmie sporo nierealnych scen/sytuacji. One takze zaklocaly moja precepcje podwazajac wiarygodnosc calej, nieglupiej przeciez opowiesci.

Mam wrazenie, ze film cieszy sie sympatia widzow, glownie dzieki osobie Michala Urbaniaka grajacego w tym filmie lubiacego wypic Dziadka. Wraz z Witoldem Dębickim tworza pare sympatycznych kumpli-ochlapusow dla ktorych "kazdy alkohol jest bardzo dobry z wyjatkiem denaturatu, ktory jest dobry". Alkoholowe sekwencje odebralem jako dosc tani sposob zjednania sobie publicznosci. W naszej tradycji takie "himilsbachy" zawsze cieszyly sie sympatia, budzily cieple uczucia, mialy przyzwolenie, wrecz aplauz. Cos sie we mnie buntuje przeciwko takiemu wizerunkowi Alkoholu. To COS nie jest powodowane moja abstynencja, czy wstretem do alkoholu. Tym CZYMS jest swiadomosc problemow jakie alkohol powoduje, a ze je powoduje wiem z cala pewnoscia, bo widze je w kregu swoich bliskich znajomych. 

Michal Urbaniak radzi sobie wcale dobrze w roli Dziadka. Jest przekonywujacy w swoim naturszczykostwie. Patrzac na niego dzisiaj staralem sie wyobrazic sobie jak wygladal 50 lat temu, kiedy bedac mlodym muzykiem wycieral sie po knajpach w NYC, poznal tamze mlodziutka Magde Zawdzka, ktora na kilka lat stala sie jego kobieta, natchnieniem, muza. Ciekawe takze co na to owczesna zona Urbaniaka - Urszula Dudziak. Moze sie kiedys dowiemy. Teraz wiadomo z cala pewnoscia, ze Magda Zawadzka z rozrzewnieniem wspomina tamten czas, o czym mowi glosno i publicznie. Zeby tylko Ulka nie chaciala sie odegrac. Wyglada na bardziej fit od Magdy...

Z przyjemnoscia odnotowuje skromna obecnosc w filmie Anny Nehrebeckiej. Kurcze! Troszke ten czas zasuwa! Mam ciagle swiezy obraz Nehrebeckiej z "Ziemi Obiecanej" w scenie, kiedy jako Anka zwalnia Olbrychskiego-Borowieckiego ze slowa zwracajac mu pierscionek.  Ten ciemny pokoj pociety smugami swiatla wpadajacymi przez niewielkie okna. Ona, czysta, nieskazitelna w bialej(?) sukni, symbol tego co odchodzi. Gdzies w tle stary ojciec w fotelu, placzace sie polskie ogary, jakies szable, tarcze na scianach niczym w obrazach Malczewskiego. Scena napakowana taka masa symboli, ze mozna ja (niczym obraz Malczewskiego) ogladac wiele razy odnajdujac ciagle cos nowego.

I jeszcze jedno.
Film mosi tytul "Moj rower", a na rowerach nie jezdza prawie wcale... 
Jezdza Land Roverem, w ktorym dla odmiany spedzaja duuuzo czasu. Dla mnie za duzo.
Nachalny product placement to grzech wielu polskich filmow, "Mojego roweru" takze.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz