sobota, 23 kwietnia 2016

"Shantaram", aut. Roberts Gregory David, świat 2003, PL 2016, książka

"Shantaram", aut. Roberts Gregory David, świat 2003, PL 2016, książka

Ile było w moim zyciu książek, które zabraly mnie ze sobą, pochłonęły powodując, ze nie moglem się od nich oderwać?
Takie pytanie zadałem sobie gdzies w okolicach 500-setnej strony "Shantaram". Eliminujac kryminaly - uscislilem. Zadumałem się i stwierdziłem, ze nie tak wiele. Ostatnią był przeczytany około 13 lat temu "Kod Leonarda da Vinci" Dana Browna. Wczesniej, kolo 30 lat wstecz "The Noble House", II czesc powieści "Tai-Pan" autora "Shoguna" i "Krola szczurow" - Jamesa Clavella.
Pierwszą chyba jeden z "tomków", być może był to "Tomek w krainie kangurow". A po drodze nie tak wiele. Mysle, ze w sumie 10 tytulow.

Tak było do lektury "Shantaram", która przeczytałem około 2-3 tyg. temu. Oddalem się tej książce kompletnie poswiecajac na jej czytanie większość Swiat Wielkanocnych.
800 str. to jednak wyzwanie! Trzeba mieć czas i dodatkowe argumenty bedace dobrym uzasadniemiem zalegania na kanapie i czytania, czytania, czytania... Tą ekstra-wymowka, którą zwolniłem się od typowych, swiatecznych dzialan domowych był kot Czarek. Staruszek (około 80 lat "ludzkich") stracil naped tylnich lap i częściowo kontrole nad fizjologia. Owinalem zwierza w tzw. podkład, polozylem kolo siebie i razem już zabraliśmy się za cztytanie. Dopieszczanie kota było tym argumentem, który w moimi przekonaniu rozgrzeszyl mnie z permanentnego zalegania i czytania ciurkiem przez prawie 3 dni... Było warto!

Ksiazka reklamowana jest jako swiatowy bestseller. Na okładce widnieje zacheta autorstwa Marcina Mellera: "Shantaram to czytelniczy Graal", która nie miala dla mnie znaczenia. Nie znam Marcina Mellera (tak, jest dziennikarzem), jego dokonan i pogladow. Tym co zachecilo mnie do przeczytania "Shantaram" była dostepna w necie informacja o autorze i krotka nota o kulisach powstania książki.

Najbradziej uwiodł mnie w "Shantaram" Orient, Indie. Opisy miejsc, ludzi, zapachow, kolorow, smakow, kultury, innych od europejskiej rzeczywistości sa tak sugestywne, realistyczne, ze ma się wrazenie wspólnego z bohaterem doświadczania, smakowania Indii we wszystkich wymiarach.
Ale chyba ważniejszy jest głęboki humanizm tej książki, przeslanie, ze nawet w warunkach uważanych przez nas za beznadziejne, ludzie, nawet ci najbiedniejsi potrafią się dzielic, pomagac sobie, organizować się, tworzyć wspólnoty. Kochać.
Oczywiście jest w książce akcja, senscja, watek damsko-meski. To także jest atutem "Shantaram". Czytamy, bo chcemy wiedzieć co będzie za chwile...
Dla mnie wazny jest także autentyzm miejsc, charakterow, zdarzeń. Jestem przekonany, ze autor rzeczywiście był w Indiach, Bombaju, gdyż to co pisze zgadza się z opisami zawartymi w znakomitym moim zdaniem reportażu "Lalki w ogniu" Pauliny Wilk.

"Shantaram" bardzo mi się podobal do momentu kiedy akcja przeniosła się poza granice Indii. Potem moje zainteresowanie/napiecie trochę spadlo.
Jednak (nie bez pewnego wahania) mogę te ksiazke rekomendowac jako znakomita lekturę. Ta niepewność ma zrodlo tam, gdzie powstalo pytanie, czy "Przeminelo z wiatrem" to epopeja, czy zgrabnie napisane romansidło. (To jeden z tych tytulow, które mnie wiele lat temu uwiodły, każąc spedzic pare dni na lekturze non-stop).
Nie wiem, czy "Shanatarm" to zgrabnie napisane czytadło, czy czytelnicza perełka z kategorii fiction. Wiem, ze "Shantaram" skutecznie pochlonal mnie na pare dni, został w glowie, a teraz czekam na II czesc ("Cień góry"), której polskie tłumaczenie jest anonsowane na czerwiec 2016.

Przystepujac do lektury "Shantaram" bądźcie przygotwani na bezsenną noc(e), utyskiwania i narzekania domownikow.
Przygotujcie dobre uzasadnienie/wymówkę na swój brak aktywności, niechęć do zajmowania się czymkolwiek innym poza czytaniem.
Kot Czarek nie jest na wynajem.
Ponadto nie lubi obcych, których chętnie kąsa z siłą i skutecznoscia krokodyla nilowego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz