"Podróżnik WC", aut. Wojciech Cejrowski, II wydanie 2010, książka
Wojciech Cejrowski należy do tej kategorii osobnikow, których albo się kocha, albo nienawidzi. To dopiero pierwsza jego ksiazka, która przeczytałem i wcale nie dlatego tak pozno, ze go nienawidzę. Z tym kochaniem tez bym nie przesadzal, ale rzeczy które robil, które zostały w mojej pamięci, były/sa zapisem pozytywnym.
Dosc dawno temu w TV miał słynny "WC kawadrans" - autarski program komentujący owczesna rzeczywistość. Dlugo się nie ostal. W. Cejrowski walil na odlew, a ze walac niezbyt uwazal komu przywala, wiec go wzięli i wywali, bo nikt nie lubi być walony, zwłaszcza w programie o takim klozetowym tytule.
Potem miał swój program w radiowej Trojce, gdzie nie walil, tylko puszczal muzyke latynoska. W.C. tlumaczyl teksty piosenek, a ze ma dar do barwnego i dowcipnego opowiadania, niektóre tłumaczenia były naprawdę rozrywkowe. Hiszpanskojezyczna muzyka rodem z Ameryki Poludniowej, była swiezym powiewem, kolorowym piórkiem w dość szarej wówczas ramówce Trojki. Pomimo, ze W.C miał swój program w sobote lub w niedziele rano, czyli w godzinach/dniach w których jezdze na rowerku, czasmi, kiedy padalo udawalo mi się odsłuchac jego audycje. Bawilem się swietnie. Potem go zdjęli, potem wrocil, by ponownie zniknąć z anteny Trojki. Pewnie ci, którym przywalal w "WC kwadransie" mieli dobra pamięć i wraz ze zmiana ekip rzadowych przypominali W. Cejrowskiemu, gdzie jego miejsce...
Potem, a może rownolegle były książki i filmy podróżnicze. Filmy emitowane sa/byly rano w dni weekendowe, wiec raczej nie mam/mialem szans na ich oglądanie, a książki...
Z książkami jest tak, ze jakos nie moglem się do nich przekonać. Nie wiem co było powodem mojej niechęci do siegniecia po nie. Wielokrotnie wlazily mi w rece, kupowałem je na prezenty, ale sam zadnej nie przeczytałem.
Az do teraz.
Przypadek sprawil, ze kupiłem i zaczalem od pierwszej ever książki W. Cejrowskiego, która jest "Podroznik WC".
I było fajnie!
Napisana prostym, bezpośrednim jezykiem. Opisuje rozne doświadczenia/przygody, które byly udzialem autora, które spotykaly go w hiszpańskojezycznej strefie Ameryk. Bo W. Cejrowski biegle posluguje się hiszpańskim, i chociaż nie jest to jezyk literacki, jest wystarczajcy (lepszy) do tego, żeby się dogadać z kolumbijskimi handlarzami narkotykow, meksykanskim bandziorem, jak i gwatemalskimi Indianami. Przy okazji autor dzieli się z czytelnikami uwagami odnośnie prodrozowania w backpakerskim stylu, które zachecaja i osmielaja do podjęcia ryzyka, ruszenia w podróż, oddania się eksploracji na wlasna reke, za male pieniądze.
Niejako przy okazji W. Cejrowski odlatuje czasami w rejony "WC Kwadransa", wyrazajac swoje opinie m.in. o A. Kwaśniewskim, melodyce jezyka niemieckiego...
Ciekawe, czy jego książki stoja w bibliotece bylego Prezydenta, czy były przelozone na niemiecki, czy lata Lufthansą, lub przez niemieckie lotniska. Bo Cejrowski, oj, lubi przywalić!
Niewielka, 250 str., wydana malym formacie ksiazka jest pelna zdjęć, a ze czyta się latwo, jest idealną pozycja do wchloniecia przez jeden weekend.
Jej lektura jest dla mnie zacheta do czytania kolejnych książek W.C. Poza walorami czysto poznawczymi pisze lekko i dowcipnie, ze spora doza autoironii.
No i lubi przywalić...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz