poniedziałek, 19 grudnia 2011

"Róża", rez. Wojciech Smarzowski, film PL, 2011, seans przedpremierowy.

"Roza", rez. Wojciech Smarzowski, film PL, 2011, seans przedpremierowy.
Wojny prowadza faceci. We wsiach, osadach, miastach zostaja kobiety z dziecmi. Faceci biora karabiny, ida walczyc, bywa, ze gina. Samotne kobiety odpowiadaja za rodzine, dobytek, siebie. Musza zyc. Gwalcone, rabowane, oszalale z rozpaczy tkwia w domach zywiac sie nadzieja powrotu swych mezczyzn, powrotu do normalnosci. Po wojnach nikt nie chce pamietac o tym czego doswiadczyly. Do zbrodni wojennych nikt sie nie przyznaje, nie chce o nich pisac. Zbrodnie obciazaja wszystkie strony konfliktu.
O tym jest film "Roza". Roza (w tej roli Agata Kulesza, towarzyszy jej Marcin Dorocinski, ten ubek z Rewersu) to imie kobiety z Mazur. Wyzwoliciele - Rosjanie, traktuja Mazurow jak Niemcow. Zbiorowe gwalty, morderstwa, rabunki to codziennosc sankcjonowana prawem zdobywcow.
Wraz ze zdobywcami przychodzi "polska" wladza traktujaca miejscowa ludnosc tak jak traktuja ja Rosjanie. Za ludowa wladza nadciagaja szabrownicy-bandyci. To rzeczywistosc Ziem Odzyskanych. Nie ma tego w podrecznikach. Jest w filmie W. Smarzowskiego. Realistycznym, brutalnym, przejmujacym, bolesnym. Smarzowski jest bezwzgledny w swojej doslownosci. Nie oszczedza widza. Wszystko co pokazuje jest realne do bolu. Na tym padole lez jest jednak nadzieja. Smarzowski kaze nam wierzyc, ze nawet tam jest miejsce na czlowieczenstwo, wspolczucie. Milosc? Nie wiem, czy mozna o takim filmnie napisac, ze jest "dobry". Z pewnoscia jest przejmujacy.
Nie wiem, czy mozna taki film polecac. Ogladanie boli. Zanim pojdziecie - zastanowcie sie. Ten film powinno sie zobaczyc, ale ladunek cierpienia jaki niesie ze soba jego ogladanie moze byc trudny do zniesienia...
Odchodzi pokolenie, ktore uczestniczylo, bylo swiadkiem tych i podobnych wydarzen. Nikt, kto mial troche rozsadku nie chwalil sie tym co widzial, w czym uczestniczyl. Najpierw byl to strach, potem pewnie wstyd, wreszcie niechec do cofania sie w przeszlosc. Na koncu, nawet jesli chcieli
o tym opowiadac, nikt nie chcial ich sluchac. Kto chce sluchac starych ludzi? Smarzowski wraz z autorm scenariusza (Michal Szczerbic) chcieli.

Smarzowski zrobil slynne juz "Wesele", doceniony i nagradzany "Dom Zly". Jest facetem, ktory publicznie (osobiscie widzialem/slyszalem) odbierajac kolejna nagrode za "Dom Zly", powiedzial, ze nie istnialby jako rezyser, gdyby nie osoba Anki Iwaszkiewicz. To ona poprzez swoja firme sfinansowala w duzym stopniu "Wesele". "Wesele", jego sukces otworzylo mu kolejne mozliwosci. W naszej rzeczywistosci dzielnie sie sukcesem nie jest norma. Tym bardziej cenie Smarzowskiego. Tym bardziej, ze Anka Iwaszkiewicz zmarla, a Smarzowski nie musial, ale chcial oddac jej czesc sukcesu. Anka byla moja kolezanka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz