piątek, 29 marca 2013

"W stronę Marrakeszu" (Hideous Kinky) reż.reżyseria: Gillies MacKinnon, F,GB, Maroko, 1998, dvd

"W stronę Marrakeszu" (Hideous Kinky) reż.: Gillies MacKinnon,  F,GB, Maroko, 1998, dvd

Wzialem z polki, gdyz na okladce jest Kate Winslet. Podoba mi sie jako kobieta i aktorka, wiec nie zadalem sobie trudu, zeby sprawdzic film. Wierzylem, ze obecnosc w filmie K.W. wynagrodzi mi ewentualna slabosc filmu. I tak wlasnie bylo.

Film cienki, Kate Winslet wielgachna.

Przez 3/4 filmu mialem wrazenie, ze jest on o niczym. Po jakims czasie okazalo sie, ze ma byc o zagubienu, szukaniu wartosci, celu dla ktorego warto byc i zyc. O szukaniu wiary, istoty bytu.
Akcja filmu dzieje sie w latach 70-tych. Wtedy wlasnie stalo sie modne wyjezdzanie do Maroka, Indii. Hippisi zakladli "wyjazdowe" komuny, kapele (Stonsi, Beatlesi) znajdowali swoich guru. Sadzili, ze wystarczy pomedytowac, odmowic sobie miesa, pomodlic sie, a objawiona przez wschodnich medrcow "prawda przyjdzie, zwinie sie na ich kolanach i zamruczy jak kot" [cytat z filmu] Nic takiego sie nie dzialo. Dlatego ujarani czarnym marokanskim haszem, wyglodzeni, wychudzeni wracali do Europy, zeby sciac wlosy, zalozyc garnitur, znalezc real job.
Taka "poszukujaca" gra Kate Winslet. Jej obecnosc wynagradza powolnosc akcji i pustke przyjemnych dla oka, ale meczacych przez nadmiar, zdjec krajobrazow Maroka.
Dopiero z napisow koncowych dowiedzialem sie, ze wspolproducentem bylo Maroko. Musialo sie niezle dorzucic do budzetu filmu, ktory w zasadzie jest dosc przyjemna, acz ciut przydluga turystyczna reklamowka Maroka. (oczywiscie moim zdaniem)
A Kate Winslet? Boska!
To dla niej wytrzymalem prawie 100 min. na trenazerze.
To dla niej wylewalem wiadrami pot.
Dla niej takze znosilem bol barku, ktory mnie tam wlazl i od dluzszego czasu nie chce opuscic.
I do tego za wlasne pieniadze (6 zl).
Zaszalalem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz