sobota, 25 maja 2019

"Słodki koniec dnia", reż. Jacek Borcuch, PL, 2019, film, w kinach

"Słodki koniec dnia", reż. Jacek Borcuch, PL, 2019, film, w kinach

Bombastyczne zapowiedzi, Krystyna Janda w glownej roli i oczywiście fakt, ze to polski film, były powodami dla których poswiecilem czas i pieniądze na jego obejrzenie.
Mialo być duże kino, wyszlo moim zdaniem na 4 w 10-cio punktowej skali filmweb, czyli "ujdzie".

Janda, która cenie jako aktorke i bizneswoman gra w pewnym stopniu siebie, a jej aktorska kreacja jest jednym z niewielu mocnych punktów filmu. Cala reszta poczynając od rzeczy moim zdaniem najważniejszej, czyli opowiadanej przez film historii jest zwyczajnie slaba.
Zdjecia Toskanii, bo tam toczy się akcja filmu, które jak slysze sa dodatkowa wartoscia filmu, sluza moim zdaniem jako wypełniacz pustki scenariusza, a przy okazji nie sa ani tak dobre i tak klimatyczne jak się o nich mowi i pisze.

Odbieram ten film jako rzecz o ewolucji pogladow, zmiany podejścia do zycia, w zestawieniu z wyzwaniami współczesnego swiata. Kreowana przez Jande bohaterka zrzuca z siebie plaszcz poprawności swiadomie niszcząc powszechnie akceptowalny wizerunek ten publiczny - poetki-noblistki oraz prywatny - zony, matki i babci.
Jak to wygląda na filmie? Każdy może ocenic.

W dość naturalny sposób film był przyczyna do zastanowienia się nad karierą Krystyny Jandy, Wisławy Szymborskiej (bo film jest o polskiej poetce-noblistce), tudzież innych artystow, których kariery zaczely się w czasach słusznie minionych. Naszły mnie gorzkie, ponure wręcz refleksje.

Ale, ale...
Film jest w kinach i każdy może mieć na jego temat wlasne zdanie.

piątek, 17 maja 2019

"Roma", reż. Alfonso Cuarón, USA, Meksyk, 2018, film, Netflix

"Roma", reż. Alfonso Cuarón, USA, Meksyk, 2018, film, Netflix

Bardzo chciałem, żeby ten film był lepszy, najlepiej dużo lepszy od "Zimnej wojny".
Dlugo odkladalem moment jego objerzenia, az wreszcie, kiedy niskie temperatury początku maja skutecznie zniechecily mnie do porannego rowerowania, usiadłem do wiosel i w dwóch podejściach obejrzałem "Rome".
Film do mnie nie przemowil, nie "zabral" mnie ze sobą. To przykre, ze "Zimna wojna" polegla w wyścigu do Oscara z produkcja, która nie budzi (moich) emocji, nijakim obrazem zycia mieszczańskiej rodziny w rzeczywistości Meksyku lat 70-tych.
Nie można odmowic "Romie" dobrych, czarno-bialych zdjęć i konsekwentnej, reżyserskiej roboty.
Jednak to duuuuzo za mało, ze uczynic ten film godnym Oscara, zwłaszcza, ze taki film, w dużym uogólnieniu,  calkiem niedawno, w rumuńskim wydaniu już widziałem. Miał tytul "Sieranevada". Był podobnie nijaki.

"Roma", pomimo, ze nakrecona przez mężczyznę, który jest także autorem scenariusza, jest filmem o mocnym, feministycznym przechyle. Film pokazuje swiat kobiet do którego mężczyźni wpadają tylko na chwile, glownie po to zebyc siac zamet i destrukcje.

Jednak zasadniczym pytaniem po obejrzeniu filmu jest pytanie o psie kupy. Należy przypuszczać, ze ich uporczywe, detaliczne eksponowanie miało czemus sluzyc. Niestety, nie udało mi się rozwiklac tej zagadki i nie wiem jaka metafora, przeslanie krylo się pod zdjęciami licznych psich odchodow, rozjezdzanych oponami samochodu, zbieranych do szufelki, szorowanych i uciążliwie spłukiwanych. Może chodzilo o to, ze zdaniem tworcy zycie jest jak kulka gnoju, która każdy z nas jest zmuszony toczyc wbrew swojej woli. Może to metafora losu kobiet-bohaterek filmu, w których zycie - kulke gnoju, wdeptują faceci po to, żeby majac poczucie dyskomfortu szybko wycofać się, wręcz zrejterować. A może reżyser wyniosl z mlodosci traume zwiazna z koniecznoscia sprzątania po swoim psie. A być może psie kupy nie maja zadnego znaczenia i na tym polega ich znaczące znaczenie dla filmu.
I tylko mi żal  "Zimnej wojny".
I żal, ze po Moskwie nie suną już sanie.
 

sobota, 4 maja 2019

"Milczenie" (Silence), reż. M. Scorsese, USA, Japonia, GB+, 2016, dvd

"Milczenie" (Silence), reż. M. Scorsese, USA, Japonia, GB+, 2016, dvd

Kupilem dvd kierując się osoba reżysera. Jakis czas temu wrzucilem dvd do odtwarzacza i wioslujac poplynalem z portugalskimi jezuitami do Japonii w poszukiwaniu ich brata-mentora, który udal się do Japonii wlasnie, i tam wyrzekl się (ponoc) wiary.

To film o wierze, rozterkach, wyborach, zwątpieniu, zaniechaniu.
Odbior filmu zależy w dużej mierze od tego czy ogladajacym jest osoba wierzaca, czy ateista. Jednak film nie zostawia nikogo obojętnym.
To dobre kino.
Jest w nim sporo historycznej prawdy o relacjach owczesnej, siedemnastowiecznej Japonii z kultura europejska. O probach zaszczepienia wiary w obcej, wrogo usposobionej kulturze. O kontrowersjach związanych z rozumieniem nauk niesionych przez jezuitow ludziom pochodzących praktycznie z zupełnie innej planety.
Ale przede wszystkim to film o sile jaka daje wiara.
Wiara to łaska.
Nie każdy jej dostapil, nie każdy na nia zasluguje.
Wiara to pojecie uniwersalne.
Może się odnosić do wiary w idee, wiary w innego człowieka, nie musi nieść ze sobą pierwiastka mistycznego, boskiego.
Ten rodzaj wiary, wiary w czystej postaci zawsze mnie fascynowal, był przyczyna mojej zazdrości, chociaż nigdy nie był moim udzialem.
Może dlatego podobalo mi się "Milczenie"?