piątek, 27 listopada 2020

"Human nature", reż. Adam Bolt, USA, 2019, film dokumentalny, Netflix

"Human nature", reż. Adam Bolt, USA, 2019, film dokumentalny, Netflix


W ostatnim wpisie przywolalem postać Tamary Łempickiej. Ona, a wlasciwie ksiazka-biografia miala byc tematem tego posta. Stalo sie inaczej. Otoz gdzies w okolicach poczatku listopada doleciala do mnie informacja o przyznaniu nagrody Nobla w dziedzinie chemii paniom: Emmanuelle Charpnetier i Jennifer Doudna za opracowanie i opublikowanie w roku 2012 metodologii CRISPR/Cas9, ktora sluzy niczemu innemu jak precyzyjnemu "grzebaniu" w genach. Natknąłem sie na zwiastun filmu "Human Nature". Musialem go zobaczyć i napisac klika zdań zachecajacych do jego obejrzenia.

Wydaje mi sie, ze pierwszy raz przeczytalem o tej metodzie (CRISPR/Cas9) w National Geographic w 2017. Artykul byl na tyle fascynujacy, ze zrobilem zdjecie (obok) fragmentu tekstu. To brzmialo jak czysta fantastyka. Dzieki tej metodzie naukowcy mogli dostarczyc zsynetyzowany fragment DNA w dowolne miejsce genomu, trafić idealnie usuwajac niepożadane geny, a w to miejsce wstawiac do istniejacego kodu inne, "chciane" geny. Do tego ta metoda jest (ponoć) szalenie prosta, precyzyjna, tania i skuteczna. (Natychmiast przypomniala mi sie przeczytana na poczatku lat 80-tych ksiazka Davida Rorvika "Na obraz i podobieństwo swoje", futurystyczna wówczas wizja klonowania ludzi; myślę, ze pomimo wieku [wydana 1983] nadal moze byc ciekawą lektura). Jakis czas potem na jednym z kanalow Discovery zobaczylem film dotyczacy proby zwalczania komarow przed olimpiada w Brazylii. Chodzilo o wirusa Zika przenoszonego przez jeden typ komarów.  Wirus jest szczegolnie grozny dla kobiet w ciazy, gdyz moze powodowac u noworodkow małogłowie. Zatrudniono brytyjska firme, ktora zajela sie genetyczna modyfikacja komarow przenoszacych Zike i denge. Potomstwo zmodyfikowanych komarow ginęło nie osiagnawszy dojrzalosci i zdolnosci do dalszego rozmnazania. W konsekwencji wyeliminowano komary-nosniki wirusa co w efekcie zredukowalo ilosc zakazen. Modyfikacja genomu komarow odbyla sie przy pomocy narzedzia CRISPR/Cas9...

Film opowiada historie spotkania Pań Emmanuelle Charpnetier i Jennifer Doudna wówczas jeszcze nie noblistek. Obrazowo, w prosty sposob opisuje metode usuwania/wstawiania genow. Pokazuje jakie mozliwosci niesie to okrycie dla leczenia wielu chorob, ktore do tej pory uznawano za nieuleczlne. Zajmuje sie takze zagrozeniami jakie daje latwosc grzebania w genach... Narzedzie CRISPR/Cas9, jego znaczenie dla nauki, ludzkosci porownywane jest z odkryciem potegi drzemiacej w atomie. Z jednej strony potencjalna, ale nawet totalna destrukcja, z drugiej wszelkie, trudne wrecz do wyobrazenia dobrodziejstwa. Podobnie jak atom, nagrodzona Noblem metoda nie jest samoistnie zła lub dobra. Ludzkość dostala do reki "boskie" narzedzie. Tylko od nas zalezy w jaki sposob bedzie wykorzystane. Moim zdaiem wszystko wskazuje na to, ze bedziemy sie zachowywac jak malpa z brzytwa. Przeciez nie istnieja zadne normy moralne, przeslanki etyczne, ktore powstrzymaja ludzi przed eksperymenatmi. W filmie, na jego koncu podana jest informacja upubliczniona przez jedno z chińskich laboratoriow o ingerencji w genotyp urodzonych w Chinach blizniaczek w celu eliminacj genu przenoszacego HIV. 

Film jest bardzo "na czasie". Interesujacy, fascynujacy i intrygujacy. Z jednej strony inzynieria genetyczna nie jest niczym nowym. Jestesmy otoczeni produktami-efektami inzynierii gentycznej. Rozne gatunki kwiatow, wielosc rodzajow owocow, ich smak, kolor itp. to efekt swiadomego dzialania czlowieka (krzyżówki). Sama przyroda tez przyklada do tego "reki". Czymze innym jak nie swoista inzynieria genetyczna jest ewolucja w czasie ktorej przenoszone sa i preferowane cechy=geny dajace organizmowi wieksza szanse na przetrwanie, na trwalosc gatunku w warunkach zmieniajacego sie srodowiska. Z drugiej zas strony bronimy sie przed zywnoscia modyfikowana genetycznie (GMO). Nie wiemy jaki wplyw na nasze organizmy, organizmy zwierzat, na srodowisko beda mialy w dlugim dystansie produkty "usprawnione" przez czlowieka... a przeciez, bez radykalnego zwiekszenia plennosci zbóż byc moze  nie bedziemy w stanie wyzywic rosnacej w zastraszajacym tempie ludzkiej populacji (podwajanie co kazde 30-40 lat).

Do momentu powstania narzedzia CRISPR/Cas9 swiat nauki byl dosc ostrozny w eksperymenatch przeprowadzanych na ludzkich zarodkach. Nie chwalono sie tym zbytnio. Brak dokladnosci w manipulowaniu w kodzie genetycznym dawal przypadkowe, zbyt czesto fatalne wyniki. Teraz dzieki precyzji i niezawodnosci metody jest inaczej. Oznacza to, ze dazenie do powszechnej szczesliwosci, dlugowiecznosci, moze nawet do niesmiertelnosci nie jest juz utopia. Zero ograniczeń.

piątek, 20 listopada 2020

"Walka: Życie i zaginiona twórczość Stanisława Szukalskiego" (Struggle: The Life and Lost Art of Szukalski), reż Ireneusz Dobrowolski, USA, 2018, film dokumentalny, Netflix

 "Walka: Życie i zaginiona twórczość Stanisława Szukalskiego" (Struggle: The Life and Lost Art of Szukalski), reż Ireneusz Dobrowolski, USA, 2018, film dokumentalny, Netflix


Czwartek wieczór. Deszcz, zamiast roweru - łódeczka. Tym razem, dla odmiany, w miejsce filmu o banksterach (na nich jeszcze przyjdzie czas) cos o sztuce, artyscie, do tego polskim - Stanisławie Szukalskim.

Wreszcie artysta - mężczyna! Ostatnio przeczytalem kilka biografii: Olga Boznańska, Mela Muter, Tamara Łempicka (nie dzielilem sie jeszcze na blogu swoja opinia o tych ksiażkach), a wczesniej Zofia Stryjeńska (TU). Nietrudno zauwazyc, ze byly to artystki-kobiety, malarki, a tu prosze! Nie dosc ze artysta-facet, to jeszcze rzeźbiarz, i to jaki! Wypowiadajacy sie w filmie artysci pozycjonuja Stanisława Szuklaskiego pomiedzy Michałem Aniołem a Rodinem, w wiekszosci uwazajac go za geniusza, byc moze najwiekszego rzezbiarza naszych czasow (1893-1987). Z przykroscia przyznaje, ze nigdy wczesnej nie slyszalem o Stanisławie Szukalskim. Z radoscia stwierdzam, ze dzieki objerzeniu filmu obszar mojej ignorancji jest mniejszy, a ja bogatszy o wiedze na temat artysty kontrowersyjnego, ktorego sztuka i poglady budzily i nadal budza mnostwo emocji. Stanisław Szukalski byl glownie rzeźbiarzem, ale parał sie takze scenografia, architektura i malarstwem. Byl takze filozofem kreujacym sie na guru nowej sztuki wyrazajacej nowa rzeczywistosc, krytykujacym dokonania i wartosc owczesnych kierunkow i konwencji toworzenia. Negował potrzebe istnienia Akademii Sztuki, gdzie proces edukacji niszczyl jego zdaniem indywidulalizm i geniusz tworcow. Jednym slowem nieźle zakręcony artysta, który dostał (1937?)  zlecnie na wykonanie posągow Hitlera i Goringa. Zainkasowal zaliczke, wyslal wstepne szkice, gdzie postac Hitlera uosabiala stojaca na palcach, w krotkiej sukience, baletnica z hitlerowska grzywka i wąsem... Kancelaria III Rzeszy odeslala projekt z uprzejma informacja, ze raczej z niego nie skorzysta... 

Film jest bardzo ciekawy. Dobra, solidna robota (8/10). Z jednej strony intrygujaca postac i zycie Stanisława Szukalskiego, z drugiej zas strony pasjonujacy proces ponownego "odkrywania" osoby i dokonan S. Szukalskiego przez nowofalowych, amerykanskich tworcow komiksow. Film zgrabnie laczy watek biograficzny z dokumentalnymi wypowiedziami artysty uwiecznionymi na tasmie filmowej. Zawiera opinie, wypowiedzi wielu ludzi, ktorzy mieli konatkt ze Stanisławem Szukalskim. Nie zawsze sa to opinie pozytywne. Sa tacy, ktorzy uwazali go za niebezpiecznego dewianta, a George DiCaprio mowi o glebokim rozczarowaniu osoba Artysty, co nie zmienia faktu, ze producentem filmu jest jego syn, niejaki Leonardo DiCaprio. Dobrze wydane pieniadze! Tak trzymaj Leo! Może teraz film o Tamarze Łempickiej? Ona miała autentyczny, rozbuchany apetyt na życie! Jej biografia to gotowy, pikantny scenariusz na oskarowy film:)

poniedziałek, 16 listopada 2020

"Medyczne nadużycia" (The bleeding edge), reż. Dick Kirby, USA, 2018, film dokumentalny, Netflix

"Medyczne nadużycia" (The bleeding edge), reż. Dick Kirby, USA, 2018, film dokumentalny, Netflix

Jest dobrze!  Pfizer oglosil, ze juz ma szczepionke na Covida i to nie byle jaką! 90% skutecznosci! Robi wrazenie. Zupelnie jak info o zadowoleniu Polek/Polakow z reklamowanego w TV kosmetyku, czy detergentu... Tam tez satysfakcja/skutecznosc jest na poziomie 90-ciu procent. Podbnie jak wynik wyborow np. na Bialorusi. Nie dosc, ze glosuje blisko 100% uprawnionych to 89% z chce rządow Baćki... Ponadto Pfizer nie jest jedyny! Od pewnego czasu dostepna jest rosyjska szczepionka Sputnik V, ktora reklamuje sam Wladimir Putin... Za chwile wejda na rynek kolejne szczepionki. Jest dobrze!

Zanim jednak podejmiecie decyzje ktora ze szczepionek przyjmiecie warto jest zobaczyc film "Medyczne naduzycia", ktory co prawda nie traktuje o farmaceutykach, ale szczegółowo zajmuje sie system dopuszczania do rynku urzadzen/akcesoriow medycznych przez slynne ze swej surowosci, drobiazgowego przestrzegania procedur, amerykanskie FDA. Ten film, podobnie jak "Big Short" jest filmem o CHCIWOŚCI.

Formalnie film nie jest ciekawy - glownie gadajace glowy. Pod tym wzgledem jest zdecydowanie slabszy od "Big Short". Jednak jego zawartosc jest nie mniej szokujaca, bo przecież chciwość nie jest przypadloscia zarezerwowana tylko dla sektora finansowego. Film szczegółowo opisuje funkcjonowanie branzy urzadzen/akcesoriow medyczynych, ktora w USA jest warta okolo 400 mld USD, (znacznie przekracza zdaniem tworcow filmu wartosc rynku farmaceutykow) w odniesieniu do systemu dopuszczania do rynku nowych urzadzen, ktore w zalozeniu maja za zadanie ratowanie zycia, lub/i poprawianie jego komfortu. "Medyczne nadużycia" to solidne śledztwo podążające za zgloszonymi przez uzytkownikow/pacjentow nieprawidlowosciami w dzialniu endoprotez, systemu sterylizacji oraz wdrażaniu medycznego robota-chirurga. Za każdą z tych nowinek stoja poteżne firmy medyczne (kolejno: Johnson&Johnson, Bayer, Intuitive Surgical), ktorych obroty liczone sa w setkach miliardów USD. O ich interesy dbaja setki lobbystow wiszacych na klamkach i telefonach senatorow/kongresmenow oraz cale rzesze "konsultatntow medycznych", ktorzy "przekonuja" lekarzy do stosowania "wlasciwych i jedynie slusznych" rozwiazan i terapii. Ich biznesu pilnuja takze ludzie z nadzoru FDA, ktorzy w zalozeniu powinni dbac o NASZE bezpieczenstwo, NASZ dobrostan.

W trakcie ogladania filmu przypomniala mi sie znana i kiedys bardzo glosna afera dotyczaca leku Talidomid stosowanego jako srodek przciwbolowy i przeciwymiotny sprzedawany/zalecany kobietom u ktorych ciąża przebiegala z powiklaniami. Skutki w postaci foto "talidomidowych dzieci" mozna zobaczyc w necie (nie umieszczam ich na blogu, sa przerażające).  ...."Preparat został zarejestrowany w ponad 50 krajach, pod różnymi nazwami handlowymi (Talimol, Kevadon, Nibrol, Sedimide, Quietoplex, Contergan, Neurosedyn, Distaval i innymi). Pod koniec roku 1960 udowodniono, że talidomid ma silne działanie teratogenne (czyli powoduje uszkodzenia płodu). Było ono szczególnie duże podczas pierwszych 50 dni ciąży[6]. Zanim wykryto ten aspekt jego działania, ofiarami tego specyfiku zostało około 15 tysięcy ludzkich płodów, z czego 12 tysięcy zostało donoszone i urodzone jako dzieci z głębokimi wadami rozwojowymi. Spośród owych 12 tysięcy dzieci około 4 tysięcy zmarło przed ukończeniem pierwszego roku życia. Większość z ocalałych osób żyje do dzisiaj, chociaż prawie wszyscy cierpią z powodu ciężkich deformacji ciała, między innymi braku kończyn (fokomelia lub amelia) i nienaturalnych proporcji ciała[7]. "....[cytat z Wiki; przeczytajcie calosc w Wiki, b. ciekawy, budujacy jest watek o nieudanej probie (ale to bylo ponad 1/2 wieku temu) wprowadzenia T. na rynek USA (TU)]

Takich afer bylo z pewnoscia wiecej. Ta jest/byla powszechnie znana, gdyz dotyczyla dzieci, a te nadal zyja i maja swoje, zdrowe dzieci. Niedawno widzialem film o talidomidowej kobiecie (Niemka?), ktora nie majac rąk zdecydowala sie na urodzenie dziecka, bodaj corki, ktora samotnie wychowuje.

Mysle wiec sobie, ze nie warto jest byc "wyrywnym". Slysze, ze szef Pfizera sprzedal wiekszosc (ponoc 60%) posiadanych akcji firmy, ktora kieruje. Mowia, ze sprzedaż byla zgodna z procedurami, bo ponoc zglosil wole sprzedazy do Nadzoru Gieldowego odpowiednio wczesnie, uprzedzil, ze bedzie sprzedawal, gdy tylko Pfizer oglosi, ze MA szczepionke (wartosc akcji gwaltownie wzrosla, co przeciez bylo do przewidzenia). Byc moze jest to zgodne z przepisami, ale w moim przekonaniu wizerunkowo baaaardzo slabe. Urzadzenia/akcesoria z "Medycznych nadużyć", Talidomid - wszystkie spelnialy kryteria, przechodzily procedury, dostawaly odpowiednie certyfikaty. Po latach, czasami tylko kilku, okazywalo sie, ze chciwość byla silniejsza od procedur, przepisow, czcigodnych gremiów i komisji. Cierpieli, cierpią i beda cierpieć ludzie. Koncerny ewentualnie wyplaca odszkodowania (precyzyjnie, zrobia to najpewniej firmy ubezpieczoniowe/asekuracyjne w ktorych te koncerny sie ubezpieczaja). I? Jest dobrze!

"Medyczne nadużycia" - koniecznie zobaczcie ZANIM odlecicie na pokladzie Sputnika lub Pfizera!

czwartek, 12 listopada 2020

"Big Short", reż. Adam McKay, USA, 2015, Netflix

 "Big Short", reż. Adam McKay, USA, 2015, Netflix


Film nalezy do tej kategorii, ktora bardzo lubie, czyli jest to fabularyzowany dokument dotyczacy aktualnych zdarzen z obszaru spoleczno-ekonomicznego. Zaleta filmu jest dobra obsada (wsrod wielu znakomitych aktorow Ryan Gosling i Brad Pitt), wartka akcja i oczywiscie temat - kulisy kryzysu finansowego 2007-2008.

Mysle, ze jestem jedna z ostatnich osob, ktora do tej pory nie widziala tego filmu :) Jednak moze sie zdarzyc, ze ktos poza mna nie mial okazji go widziec. Zapewniam - WARTO. Widzialem kilka filmow paradokumentalnych traktujacych o kryzysie 2007-2008. "Big Short" jest zdecydowanie najlepszy. Jest w nim troche z cwaniackiej zadziornosci "Żądła", ale w konsekwencji to bardzo sprawnie zrobiony dramat opisujacy mechanizm zapasci rynkow finansowych w wyniku pekniecia bańki rynku nieruchomosci w USA. Mnostwo ludzi stracilo na wowczas ogromne pieniadze. Problem rozlal sie na caly swiat, dotknal takze Polski. Polegl raptem jeden bank - Lehman Brothers. Reszta tlustych kotow dofinansowana przez rzady krajow w ktorych operowaly wyszla z tego "zamieszania" obronna reka, bogatsza i mocniejsza niz kiedykolwiek wczesniej. Dobrze jest o tym pamietac. Mysle, ze od dawna nikt nie ma zludzen i nie traktuje banku(ów) jako instytucji zaufania publicznego. Afery ostatnich lat (tylko Polska): Amber Gold, WGI, polisolokaty, Getback, kredyty frankowe i mnoooooostwo innych, mniejszych, sa dowodem na to, ze sentencja Gordona Gekko z "Wall Street": ..."chciwosc jest dobra"... jest leitmotivem dzialan wszelkich tzw. instytucji finansowych. Dobrze jest zatem, obejrzec "Big Short", zeby sobie odswiezyc motywy jakimi kieruja sie "doradcy finansowi" przekonujacy nas do kupienia fantastycznych obligacji, wziecia wiekszego, "bezpiecznego" kredytu itp.

("Big Short" nie nadaje sie do ogladania na ergometrze wioślarskim. Akcja jest wartka, dialogi szybkie, pelne zawodowego żargonu. Ogladanie wymaga 100% koncentracji. Po 10 min. wioslowania/ogladania przenioslem sie na kanape).
    

środa, 4 listopada 2020

"Cała prawda o alkoholu" (The truth about alcohol), reż. David Briggs, GB, 2016, film dokumentalny, Netflix

"Cała prawda o alkoholu" (The truth about alcohol), reż. David Briggs, GB, 2016, film dokumentalny, Netflix


Sa co najmniej trzy przyczyny dla ktorych obejrzalem ten film: nie jestem abstynentem, mam swiadomosc zagrozen, zwlaszcza uzaleznienia, film trwa 58 min. czyli tyle, ile bez wiekszego poswiecenia wytrzymuje na ergometrze.

Punktem wyjsciowym jest wprowadzony w Wielkiej Brytanii w styczniu 2016 nowy, zalecany jako bezpieczny, tygodniowy limit spożycia alkoholu. Teraz wynosi on 14 jednostek/tydzień, gdzie 1-dna jednostka oznacza 1 gill mocnego alkoholu, czyli 0,14l whisky, wodki itp., Bezpieczna norma jest bardzo niska, do tego jest bezpieczna, gdy 14 jednostek spozytych jest rownomiernie przez caly tydzien.

Lekarz, ktory jest przewodnikiem i narrtorem aranzuje rozne doswiadczenia majace na celu dowiedzenie slusznosci (lub jej braku) obiegowych przekonan o rozgrzewajacych wlasciwosciach alkoholu, pozytywnym wplywie na uklad krwionosny, ulatwianiu zasypiania itp. Z drugiej zas strony zajmuje sie pustymi, alkoholowymi kaloriami, wzmożonym zapotrzebowaniem na jedzenie, kacem itp. Jednym slowem nic odkrywczego, nic, zadnych wnioskow, ktore zawalalby z nog. Zreszta czego sie spodziewać po Angolach? Gdyby badanie bylo prowadzone przez Szkotów, jego wartosc moglaby stanowic jakas realna dla nas Polaków wskazówkę. A Anglicy? Wychowani na odgazowanym, slabym piwie, na temat mocnych alkoholi nie wiedza prawie nic. Bo jak potraktowac efekt filmowego eksperymentu majacego dac odpowiedz jaki alkohol jest najmniej kacogenny? Dla obszaru w ktorym my funkcjonujemy oczywiste jest, i jest to wiedza powszechna, ze najbradziej bezpieczne pod tym wzgledem sa biale alkohole. Anglicy nie stanowia dobrego punktu odniesienia dla alkoholowych eksperymentow. Jeden z moich angielskich znajomych wywodzil slynna zla slawa agresje angielskich kiboli, brakiem obycia z mocniejszymi niz typowe angielskie beer trunkami. (Angielscy kibice prawie do konca lat 80-tych terroryzowali całą Europe, a apogeum terroru mialo miejsce na brukselskim stadione Heysel, gdzie w trakcie meczu o Puchar Europy pomiedzy Juventusem a Liverpoolem w 1985 roku, w wyniku starc pomiedzy kibicami zginelo 39 osob). Otoz wg. mojego znajomego jesli mecz odbywal sie powiedzmy o 17:00, to przecietny angileski kibic "wchodzil" w jego atmosfere od rana, zagladajc do swojego lokalnego pubu. Tutaj spotykal reszte kumpli i juz z calą ekipa, na piechote, od pubu, do pubu rozpoczynali droge na stadion. Pubow w kazdym angielskim miescie jest bezliku. W kazdym (no, prawie) kazdy czlonek ekipy przechylal po pincie (0,568 l) piwa, szli dalej. Po trzeciej pincie  konieczna byla wizyta w WC. Pozniej kazda wypita szklanica piwa skutkowala wydaleniem tej samej lub wiekszej objetosci, ale ze wzgledu na mala zwartosc alkoholu stan upojenia osiagal poziom constans. Kibic przybywal na stadion na lekkim rauszu z przeplukanym piwem organizmem. Natomiast na kontynencie... Tutaj piwo jest srednio 2x mocniejsze i chociaz objetsc mniejsza, skutki kumulacji alkoholu oczywiste. Powtorzony w kontynetalnej Europie obrzadek wyprawy na mecz, konczyl sie mocnym upojeniem, w efekcie wieksza agresja ze skutkami jak na Heysel.

Ale mialo byc o filmie... No wiec moim zdaniem nie mozna filmu traktowac smiertelnie powaznie. Trzeba poczekac na badania rosyjskie, polskie, moze szewdzkie. I chociaz film nie wnosi nic istotnego na temat wiedzy o alkoholu, to jest tam jedna, ciekawa, dla mnie nowa informacja o zaleznosci pomiedzy iloscia spozytego alkoholu, a rakiem. Daje do myślenia. Ale chodzi glownie o raka piersi. 

Panowie! Na  zdrowie!

poniedziałek, 2 listopada 2020

"Sołdat. Od Leningradu do Berlina. Frontowa prawda w opowieści szeregowego żołnierza Armii Czerwonej", aut. Nikołaj Nikulin, 2017, książka

 "Sołdat. Od Leningradu do Berlina. Frontowa prawda w opowieści szeregowego żołnierza Armii Czerwonej", aut. Nikołaj Nikulin, 2017, książka



Nie siegnalbym po te ksiazke z wlasnej woli. Przyczyna jest prozaiczna - wojenne ksiazki przestaly mnie interesowac (przeczytana niedawno "Na nieludzkiej ziemi" J. Czapskiego, nie zalicza sie moim zdaniem do tej kategorii); o wojnie czytalem duzo wiele lat temu. To byl czas kiedy ksiazki o wojnie wydawano jak harlequiny: czesto, w ogromnych nakladach, w kieszonkowym rozmiarze. Rzadzila dostepna w kioskach Ruchu seria z logo "tygrys", ktora w duzej czesci sławiła dokonania partyzantki AL, GL i BCh. Zdarzaly sie takze wydania poswiecone innym wojennym epizodom, zagadnieniom, ale byly trudniej dostepne, widac w tym przypadku naklad byl mniejszy. Ponadto jak juz sie wie, ze wojne wygrali: "Rudy", czterej pancerni i Szarik, to dalsze zaprzatanie sobie glowy wojna nie mialo sensu...

"Sołdata" polecił mi i co wiecej także pożyczył kolega, z komentarzem, ze jest to kawalek prawdy o wojnie widzianej i przezytej przez radzieckiego zolnierza. Przeczytalem. 

Ksiazka, o czym autor sam informuje czytelnika nie powstala w mysla o publikacji. To raczej rodzaj luznego pamietnika, ktory spisany w 1975 roku mial sluzyc ocaleniu od zapomnienia: zdarzen, ludzi, sytuacji w ktorych autor bral udzial, ktorych byl naocznym swiadkiem. Ksiazka w postaci rekopisu krazyla wsrod znajomych autora, ktorzy zachecali go do jej wydania ze wzgledu na zawarta w niej tytułową, frontową prawde. I wlasnie prawda byla przyczyna dla ktorej ksiazka musiala czekac na publikacje ponad 30 lat. To co autor pisze o wojnie jest dalekie od oficjalngo mitu o Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej, o nieomylnosci dowodztwa, niezlomniej woli walki, bezinteresowym bohaterstwie, szlachetnym, żołnierskim braterstwie. Autor przyznajacy sie do towarzyszacego mu ustawicznie zwierzecego strachu, przeżył piekło na szlaku Leniono-Berlin. Doswiadczyl skrajnego glodu, wszelkich okrucienstw, arktycznych temperatur. Śmierć zawsze byla obok. Przezyl 4 lata wojny. Gdy zaczynal, mial niespelna 20 lat.

Zasadnicza wartoscia ksiazki jest relacja naocznego swiadka-uczestnika II Wojny. Rzecz bardzo mocna, przejmujaca, realistyczna pomimo tego, ze kiedy powstawala w 1975 autor byl bardzo powsciagliwy w przenoszeniu na papier swoich wspomnien i emocji. Ówczesny system karał za prawde szybko i bolesnie.

 Ksiażka dla szukajacych prawdy o II Wojnie.