niedziela, 28 lutego 2021

"Czarny łabędź. Jak nieprzewidywalne zdarzenia rządzą naszym życiem" (The black swan. The impact of the highly improbable), aut. Nassim Nicholas Taleb, USA 2007, książka

"Czarny łabędź. Jak nieprzewidywalne zdarzenia rządzą naszym życiem" (The black swan. The impact of the highly improbable), aut. Nassim Nicholas Taleb, USA 2007, książka 

"Czarny łabędź" jest pierwsza ksiazka Taleba, ktora przeczytalem, drugą (TU) o ktorej pisze na blogu. Ksiazka byla bestsellerem przed kryzysem 2008/2009. Pandemia koronavirusa z pewnoscia poprawi wyniki jej sprzedazy zwlaszcza, ze tworcą wspolczesnego pojecia "czarny łabędź", terminu opisujacego niespodziewane, nieprzywidawlne zdarzenie majace globalny wplyw na cywilizacje jest wlasnie autor ksiazki - Nassim Nicholas Taleb. Ksiazke przeczytalem po pierwszym uderzeniu virusa w maju 2020. Czekala na moje trzy grosze lezac na "ksiazkowym" stoliku, az sie doczekala. Doczekala sie takze 3-ciej fali pandemii. Za chwile minie rok od kiedy Europa bierze sie za bary z problemem virusa. Ciekawe czy rok temu ktokolwiek przewidywal, ze bedzie trwalo to tak dlugo i bedzie mialo taki wymiar. Pewnie nikt lub niewielu. Poza, jak mozna oczekiwac N. N. Talebem, ktory takim zjawiskom poswiecil cala grubaśną ksiazke.

"Czarny łabędź" nie jest wbrew pozorom proroctwem w stylu przepowiedni Nostradamusa:) Autor nie przepowiada, lecz raczej kpi sobie ze wszelkich prognoz tworzonych w oparciu o rozklad Gaussa, gdyz jest to "rozklad normalny", ktory z natury odrzuca wszelkie ekstrema i nie zajmuje sie ich badaniem. Zadaniem N. N. Taleba zjawiskom czarnych labedzi nie przypisuje sie wlasciwej wagi, ignoruje sie je we wszelkich prognozach. Czarnymi łabędziami ostatnich lat byly np.: gwaltowny rozwoj interenetu polaczony z peknieciem bańki internetowej w 2001, atak terrorystyczny 2009.09.11 i oczywiscie globalny kryzys ekonomiczny 2008/2009. Autor "Czarnego łabędzia" wskazuje, ze zjawiska niespodziewane beda zdarzac sie czesciej (np. bańki spekulacyjne) i bolesniej uderzac w wiele dziedzin gospodarki. Zdaniem Taleba na uderzenie czarnego labędzia mozna sie przygtowac i zakladajac najbardziej nieprawdopodobne scenriusze modelowac przebieg interesujacych nas zjawisk. Jednak warto przy tym pamietac jak traktowane sa szokujace progonozy Saxo Bank, ktorych nikt nie traktuje powaznie, a wielu uwaza je za rodzaj dzialan z kategorii "pure PR". Podobnie jak wczesniejsza ksiazka "Zawiedzeni przez przypadek", takze "Czarny łabędź" jest pozycja cross-dyscyplinarna czerpiaca z socjologii, ekonomii i statystyki. Jest w niej takze spora doza filozoficznej zadumy podlana sosem sarkazmu, wrecz zlośliwości. Ksiazka jest interesujaca. Czyta sie ja dosc latwo pod warunkiem sporej koncentracji jakiej wymaga nadazanie za tokiem myslenia autora. Zdaniem Daniela Kahnemana, laureta Nagrody Nobla 2002 w dziedzinie ekonomii jest to pozycja czytelnicza ktora ...."zmienila mój poglad na to jak dziala świat". Byc moze tak jest, ale w moim przypadku nie do konca. Otoz z liczacej ponad 600-set stron ksiazki nie wynika, zeby Taleb przewidzial czy i kiedy nastapi uderzenie koronavirusa... Moze jednak lepiej wrocic do Nostradamusa? :) 

czwartek, 25 lutego 2021

"Stulecie Winnych", reż. Piotr Trzaskalski, sezon 1, 2019, serial TVP, vod.tvp.pl

"Stulecie Winnych", reż. Piotr Trzaskalski, sezon 1, 2019, serial TVP,  vod.tvp.pl


Programowo nie ogladam seriali. Od reguly byly wyjatki. Ciekawe kto z Was pamieta "Belfegor - upiór z Luwru" (1965), czy "Święty" z Rogerem Moorem (1962-1969). Te seriale i pewnie pare innych ogladalem, ale byly to jak widac czasy, kiedy w TVP nie bylo nawet II-giego programu... Wowczas czekalo sie na czwartkowe "sensacje" przez caly tydzien, a w TVP poza nielicznymi rodzynkami tego typu nie bylo co ogladac. Przyczyna mojej serialowej awersji bylo to co dzialo sie pozniej, czyli wysyp, poczawszy bodaj od "Niewolnicy Isaury" (1976) glownie poludniowoamerykanskich telenowel. I chociaż telenowela nie rowna sie serial, uprzedzenie mi zostalo. Oczywiscie mam swiadomosc istnienia mnostwa serialowych produkcji platform typu Netflix. Tytuly typu "House of Cards", "Dom z papieru", czy "Gambit królowej" sa szeroko komentowane, maja mnostwo pozytywnych recenzji. Nie wplynelo to na moja niechec do seriali. Tkwilem w moim uprzedzeniu az do momentu emisji w TVP serialu "Osiecka". Kierowany afektem do tworczosci Osieckiej obejrzalem calosc utwierdzajac sie w mojej serialowej antypatii. "Osiecka", jak juz przy innej okazji pisalem jest w moim odbiorze co najwyzej "poprawna", a i tak jest to ocena zawyzona, wykrzywiona moim sentymtem do osoby poetki, tamtych czasow, ludzi. I wowczas, kierowany informacja o 3-cim sezonie "Stulecia Winnych" przypomnialem sobie, ze widzialem 2-4 odcinki 1-szego sezonu tego serialu. Podobaly mi sie. 

"Stulecie Winnych" ogladam na vod.tvp. Wczoraj widzialem odcinek nr. 9. To co widzialem do tej pory podoba mi sie na tyle, ze tkwie w postanowieniu obejrzenia calosci. Co w moim przekonaniu decyduje o atrakcyjnosci tego serialu? Nie ma tutaj zadnych tajemnic. "Stulecie Winnych" ma wszystko to co powinien miec dobry film, czyli to co serial "Osiecka" mial tylko w namiastce. Przede wszystkim jest to scenariusz, ktorego podstawą jest opatrzona tym samym tytulem powiesc Ałbeny Grabowskiej (nie czytalem). Synteza losu rodu Winnych i historii Polski zrobiona jest zgrabnie, nienachalnie. Kolejnym mocnym punktem jest bardzo dobra obsada. Bezwzglednie rzadzi Kinga Preis. Reszta aktorow lacznie z tymi z drugiego i dalszych planow trzyma wysoki poziom. Wysoko oceniam robote rezysera P. Trzaskalskiego. Widac jest, ze panuje nad caloscia, dba o dobre tempo akcji, spojnosc scen, prawde psychologiczna filmowych postaci. A potem juz cala, filmowa reszta: dobre zdjecia, dbalosc o scenografie, muzyka, czyli odrobine splycajac dosc wysoki jak na serialowa produkcje budżet. Nie bez znaczenia dla mojego odbioru jest czas trwania odcinkow (okolo 45 min). Ogladam wioslujac, a 45-60 min jest idealnym formatem czasowym dla tej aktywnosci:) I chociaz "Stulecie Winnych" nie wstrzasa mna tak, jak "Belfegor - upior Luwru" to ogladam "Stulecie..." z duza przyjemnoscia majac nadzieje, ze kolejne  tzw. "sezony" nie beda ustepowaly jakoscia pierwszym odcinkom. 

poniedziałek, 22 lutego 2021

"Sound of Metal", reż. Darius Marder, USA, 2019, film, właśnie w kinach

 "Sound of Metal", reż. Darius Marder, USA, 2019, film, właśnie w kinach

Kina czynne od ponad tygodnia. Pora zmienic pandemiczne nawyki ogladania filmow w serwisach vod, wrocic do starych przyzwyczajen - weekend teatr/kino. Restauracje, kawiarnie nadal zamkniete, wiec przedwirusowa rutyna: po kinie kawiarnia, tam niewymuszona, leniwa dyskusja wokol tematu obejrzanego filmu, nie ma zastosowania. Ale... Kina dzialaja, isc trzeba! 

Wybor padl na amerykanski tytul: "Sound of Metal". Wczesniejszy, szybki wypad na filmweb z ktorego wynikalo, ze film zdobyl juz kilka nagrod i nominacji dawal pewnosc, ze warto. Do tego jeszcze tytulowa obietnica sporej dawki metalowej muzyki. W konsekwencji kupno biletow via net (zapelnienie sali 50%, lepiej kupic bilety z wyprzedzeniem) i juz za chwile mocno sfatygowane fotele kina "Luna".

Muzyki w tym filmie praktycznie nie ma :( Jest za to para muzykow: ona - wokalistka, on - tracacy sluch perkusista. Akcja filmu toczy sie wokol problemu utraty sluchu. W prespektywnie, jako sposob ucieczki od problemu gluchoty, czyha na bohatera zagrozenie powrotem do narkotykow. Jednym slowem - koniec świata, gdyz rozpada sie takze zwiazek z Lou - wokalistka. Wbrew pozorom niedosluch jest udzialem wielu ludzi. Do pewnego stopnia mozna to uznac za przypadlosc cywilizacyjna. Sam (jak sadze) jestem jedna z wielu ofiar walkmana. Mialem okazje byc wielokrotnie w Instytucie Fizjologii i Patlogii Słuchu w Kajetanach pod Warszawa. Tam dopiero jest widac jak wiele osob ma problem z utratata sluchu. Tam takze wykonuje sie operacje wszczepienia implantów ślimakowych dzieciom i osobom dorosłym, zabiegu jaki jest udzialem bohatera "Sound of Metal". Widzowie maja mozliwosc doswiadczania problemow perkusisty dzieki znakomitemu zabiegowi formalnemu powodujacemu, ze slyszymy/odbieramy filmowa rzeczywistosc uszami muzyka. Ten ciekawy chwyt pozwala na utożsamienie sie z bohaterem, lepsze rozumienie problemu, ktory musi pokonac, ktory pokonujemy razem z nim. Suspens nie jest oczywisty, koncowa scena filmu pozostawia wiele miejsca do zadumy, do dyskusji przy kawiarnianym stoliku po seansie:) 

Ocenilem ten film na 7/10 - dobry w skali filmweb. Podobal mi sie grajacy glowna role Riz Ahmed. Mysle, ze widzialem go pierwszy raz. Bardzo autentyczny. Troszke drazniace sa idylliczne wrecz sceny z osrodkow terapeutycznych. "Bieda" po amerykansku nie przekonuje. Moim zdaniem zbyt malo wiemy o psyche bohatera. Ale film nadal "dobry".

środa, 17 lutego 2021

"Rotten", serial dokumentalny, USA, 2018-2019, Netflix

 "Rotten", serial dokumentalny, USA, 2018-2019, Netflix

Zaczalem ogladac ten serial od 2-giego sezonu, od odcinka "Wojna o awokado".  Przyczyna mojego zainteresowania byla prosta. Otoz z przekazu medialnego inspirowanego prawdopodobnie tym filmem wlasnie dolecialo do mnie, ze wyprodukowanie 1 kg awokado pochlania 600 litrow wody, co w konsekwencji jest przyczyna wojny o wode na terenach, gdzie powstaja przemyslowe plantacje awokado. Jednak tlem mojego zainteresowania awokado byla znakomita salatka robiona na bazie tego owocu, ktorą serwowal jeden z moich kolegow w czasie narciarskich, meskich wyjazdow do Szwajcarii/Francji. Pychota! Kierowany dodatkowo istotnymi dla mnie cechami filmu: polski lektor (nie napisy) i czas trwania okolo 1h, jakis czas temu dosiadlem trenazera wioslarskiego i obejrzalem "Wojne o awokado". Potem, stopniowo obejrzalem wszystkie 6 filmow sezonu 2, a calkiem niedawno zakonczylem ogladanie sezonu 1-szego, ktory takze sklada sie z sześciu odcinkow. Sila rzeczy serial nie jest rowny. Nie wszystkie odcinki sa jednakowo interesujace. Jednak calosc oceniam na 7 w skali filmweb - czyli dobry.

Netflix kategoryzuje "Rotten" jako dokument spoleczno-kulturowy. Z pewnoscia ma racje. Jednak dla mnie jest to glownie serial traktujacy o ekonomii, a idac dalej o zmianach jakie zachodza w kazdej dziedzinie zycia, czyli o tym, ze bogaci staja sie bogatsi, a ci, ktorzy do niedawna byli wolnymi producentami traca niezaleznosc na rzecz korporacji. Kilka lat temu przeczytalem ksiazke argentynskiego dziennikarza p.t. "Głód" (TU). Uderzylo mnie to, ze wnioski dot. zrodel glodu plynace z niektorych odcinkow "Rotten" sa zgodne z tym do czego doszedl Martin Caparros, autor "Głodu". Otoz jedna z przyczyn jest traktowanie rynku zywnosci jak rynkow finansowych i zawiadywanie nim przez organizacje takie jak Goldman Sachs. "Rotten" opisuje m.in. sile lobbingu korporacyjnego na decyzje tzw. rządowych regulatorow, co w konsekwencji prowadzi do eliminacji z rynku malych firm rybackich ("Sezon na dorsza"). Z kolei prawo kaduka, czyli sila pieniadza powoduje, ze korporacje kupuja prawa do wody jednoczesnie pozbawiajac jej chilijskie wioski ("Wojna o awokado"). Kazdy z 12-stu odcinkow jest opisem patologii gnebiacych nasz swiat majacych wspolny mianownik - chciwość.

Serial "Rotten", chociaż ciekawy nie pozwala na optymizm.  

poniedziałek, 8 lutego 2021

Mazury. Wioska narciarska Wiartel, sobota 2021.02.06, narciarskie

 Mazury. Wioska narciarska Wiartel, sobota 2021.02.06, narciarskie


Po czwartkowym opadzie śniegu zadzwoniliśmy do Wiartla, żeby upewnić się, ze ślad jest
odnowiony i warto przyjechać. 2,5h jazdy samochodem, 4h biegówek i ponownie 2,5h na powrót
do Warszawy. Było warto! Świetne warunki, minus 9 st., pełne słońce, ponad 30 km w nogach.
Puszcza Piska, zwłaszcza trasa w kierunku Zamordeje/Ruciane Nida - wspaniała. 

poniedziałek, 1 lutego 2021

Ryszard Szurkowski nie żyje.

Ryszard Szurkowski nie żyje.


(foto - net)
Informacyjny serwis radiowy dzisiaj o 9:00 podal informacje o śmierci Ryszarda Szurkowskiego. Przypadek sprawil, ze wczoraj szukajac informacji o relacji z Mistrzostw Świata w przelajach, na antenie TVP Sport natknalem sie na film o Ryszardzie Szurkowskim. Zaczalem ogladac film bez zamiaru ogladania go w calosci. Jednak obejrzalem do konca. Historia Ryszarda Szurkowskiego, ktora przeciez znam, jest imponujaca. Dotyczy to R. Szurkowskiego jako sportowca i czlowieka. Jeszcze dlugo po obejrzeniu filmu myslalem o wypadku, ktory sprawil, ze znalazl sie na wozku tracac wladze w nogach i rękach. Myslalem o paradoksie, zlośliwości losu, ktory spowodowal, ze facet, ktory byl herosem, dominatorem, zdobywcą, wielkim sportowcem, ktory nigdy wedlug mojej wiedzy nie ulegl zadnemu powazniejszemu wypadkowi, na amatorskiem wyscigu weteranów (2018) doznał kontuzji w rezultacie ktorej zmarl. A przecież byla nadzieja. Rehabilitacja, komórki macierzyste... Myslalem o Ryszardzie Szurkowskim takze dzisiaj rano zanim radio podalo informacje o jego smierci. Patrzylem na wpietą w trenażer szosówke mojego syna, a w glowie krążyly mi mysli zwiazane z kolarstwem, zagrozeniami zwiazanymi z uprawianiem tego sportu. Myslaem o szczesliwych zbiegach okolicznosci powodujacych, ze groznie wygladajace wypadki mialy pozytywny final. Wracalem mysla do niegroznego na pozor zdarzenia, ktore bylo przyczyna upadku, a w konsekwencji powaznego urazu kregoslupa Ryszarda Szurkowskiego. Wyszedlem z piwnicy, usiadlem do sniadania, a radio podalo te tragiczna informacje...                                                                                                                                                                                                                                                                  W mojej pamieci, w pamieci wielu pozostanie wzorem sportowca. Niezlomnym, walecznym, twardym kolarzem, usmiechmietym, cieplym facetem z baczkami.