Wszedłem do sali kinowej w trakcie wyświetlania reklam i zwiastunów. Sprawnie znalazłem swoje miejsce ulokowane w ostatnich rzędach widowni. Już w trakcie trwania filmu wiedziałem, że coś jest nie tak... Nieliczna (seans 18:00, piątek 2023.10.13, czyli w dniu światowej premiery filmu) publiczność reagowała nad wyraz żywiołowo śpiewając razem z Taylor, machając rękoma, wykonując serduszka kierowane w stronę ekranu. Kiedy po blisko trzygodzinnym seansie na widowni zapaliły się światła okazało się, że nie dość, że byłem prawdopodobnie jedynym widzem-mężczyzną to zawyżałem przeciętną wieku o współczynnik x4-x5. Wokół mnie były nastoletnie dziewczyny w przedziale wiekowym 13-15 lat... Niektóre przyszły do kina w towarzystwie mam... Poczułem się troszkę nieswojo, jak intruz na zamkniętej imprezie i zdecydowanym krokiem udałem się do wyjścia :)
piątek, 27 października 2023
"Taylor Swift: The Eras Tour", reż. Sam Wrench, USA, 2023.10.13, film
Wszedłem do sali kinowej w trakcie wyświetlania reklam i zwiastunów. Sprawnie znalazłem swoje miejsce ulokowane w ostatnich rzędach widowni. Już w trakcie trwania filmu wiedziałem, że coś jest nie tak... Nieliczna (seans 18:00, piątek 2023.10.13, czyli w dniu światowej premiery filmu) publiczność reagowała nad wyraz żywiołowo śpiewając razem z Taylor, machając rękoma, wykonując serduszka kierowane w stronę ekranu. Kiedy po blisko trzygodzinnym seansie na widowni zapaliły się światła okazało się, że nie dość, że byłem prawdopodobnie jedynym widzem-mężczyzną to zawyżałem przeciętną wieku o współczynnik x4-x5. Wokół mnie były nastoletnie dziewczyny w przedziale wiekowym 13-15 lat... Niektóre przyszły do kina w towarzystwie mam... Poczułem się troszkę nieswojo, jak intruz na zamkniętej imprezie i zdecydowanym krokiem udałem się do wyjścia :)
czwartek, 26 października 2023
Noah Wotherspoon Band, 2023.10.25, Prom Kultury, koncert
Noah Wotherspoon Band, 2023.10.25, Warszawa, Prom Kultury, koncert
To był jeden z najlepszych bluesowych koncertów na jakich byłem. 100% US made blues za jedne 40.00 zł, w kameralnej sali (około 200 miejsc) w wykonaniu znakomitej kapeli dowodzonej przez świetnego gitarzystę Noaha Wotherspoona (więcej o nim/kapeli TU). Uczta! Blisko dwie godziny bluesa podanego na żywo przez muzyka o którym nigdy wcześniej nie słyszałem. W moim odbiorze Noah obsługuje swoje gitary (dwa Fendery Stratocaster) nie gorzej od Joe Bonamassa, a podziwianie jego kunsztu z odległości niecałych 10 m to także uczta dla oczu. Biegłość z jaką wydobywa dźwięki z instrumentu, pewność i jakość wykonywanych partii muzycznych są najwyższej próby. Nie jest z pewnością wybitnym wokalistą. Jego muzyczne, kompozytorskie dokonania są nadal skromne (2 płyty), ale gra fantastycznie! Jest w trakcie trasy w PL. Będzie grał jeszcze w: Świebodzinie 26.10, Gorzowie Wlkp. 27.10, Lesznie 28.10. Jeśli ktoś z Was mieszka lub jest z okolic tych miejscowości i ceni dobre, gitarowe granie - nie wahajcie się ani chwili.Byłem na koncercie z kolegą. Wgniotło nas w fotele. Takie koncerty, taka jakość to rzadkość w PL. Nie bez znaczenia było kameralne wnętrze niewielkiej sali i nasze miejsca w bodaj 5-tym może 7-dmym rzędzie, czyli na tyle blisko, że było widać wibrujące struny gitary Noaha. Zagrał głównie swoje kawałki, ale dorzucił co najmniej 3 covery. Jeden Johnny Casha (nie znam tytułu) i dwa Jimi Hendrixa: Little Wing i Voodoo Child. Znakomite, pełne polotu interpretacje. Ilość jego słuchaczy na Spotify nie jest imponująca (346 w tym miesiącu; J. Bonamassa 892 tys.) ale warto jest posłuchać muzyki i kierując się jej jakością pójść na koncert. Wiadomo! Nic nie smakuje lepiej niż blues podany live przez fenomenalnego gitarzystę, wspartego bdb sekcją rytmiczną. Gra Noaha Wotherspoona urzeka. Warto jest tego doświadczyć osobiście :)
niedziela, 22 października 2023
Jesienny, deszczowy klimacik, niedziela 2023.10.22
Jesienny, deszczowy klimacik, niedziela 2023.10.22
Wcześniej lało, potem padało, teraz kropi. Można się ruszyć, zobaczyć jak się w lesie mają sprawy. Nieźle. Przyroda chociaż zmoknięta, to jednak zadowolona. Dawno nie było tak obfitej kąpieli. Ciszę przerywają uderzające o ziemię ponadwymiarowe krople deszczówki, które żmudnie kumulując się w igłach i liściach drzew czyhają na sposobność wtargnięcia za kołnierz jesiennego wędrowca. Jesień przyszła, nie ma to rady (TU) |
wtorek, 17 października 2023
Röyksopp, Torwar, poniedziałek 2023.10.16, koncert
Röyksopp, Torwar, poniedziałek 2023.10.16, koncert
Jakiś czas temu uległem brzmieniom kapeli Kosheen i kiedy w jednym z warszawskich sklepów szukałem czegoś podobnego w kategorii drum and bass, sprzedawca zarekomendował mi najnowszą płytę Röyksopp - "The Inevitable End" (2014). Kupiłem, odsłuchałem, zgrałem w plik mp3, wrzuciłem do telefonu i czasami, rzadko, wracałem do ich muzyki. Röyksopp okazał się być kapelą, właściwie duetem grającym muzykę elektroniczną w jej "czystym" wydaniu przesuniętym w kierunku muzyki klubowej. Jednym słowem głośno, z mocnym bitem, całość wygenerowana elektronicznie, a na koncercie wsparta mnóstwem świateł, laserów, dymu oraz trójką tancerzy. Cała dyskografia dostępna jest na Spotify i widzę, że ich nagrania cieszą się sporym zainteresowaniem (2,4 mln odsłuchań w tym miesiącu; dla porównania Taco Hemingway 2,7 mln). Był czas kiedy muzyka elektroniczna była innowacją, objawieniem. W 1977 roku świat usłyszał "Oxygene" Jeana-Michela Jarre'a. Okazało się, że jeden muzyk używając elektroniki może stworzyć dzieło, które zachwyciło cały świat. Od tamtego momentu ówczesna monumentalna technologia łącznie ze studiem nagrań mieści się w jednym skromnym notebooku, a to co było dostępne dla majętnych, utalentowanych wybrańców jest w zasięgu ręki praktycznie dla każdego. Oczywiście wypada mieć trochę muzycznych umiejętności. Te najwyraźniej były i są udziałem dwóch Norwegów, którzy z końcem lat 90-tych stworzyli Röyksopp i z powodzeniem kontynuują swoją karierę. Warszawski koncert był w moim odbiorze ok. Publiczność dopisała. Tłumów wprawdzie nie było, bilety były dostępne w necie nieomal do ostatniej chwili, ale fani norweskiego duetu dość szczelnie zapełnili płytę Torwaru. O 20:00 rozpoczęła zagrzewanie publiczności warszawska kapela Rysy. To także duet, także grający muzykę elektroniczną. Czyli duży stół, na nim elektronika i dwóch skaczących facetów, którzy zamaszystymi ruchami od czasu do czasu kręcili jakąś gałką, dotykali klawisza(y) klawiatury. Statyczne punktowe oświetlenie, czarne tło, czarne sylwetki muzyków; bez odlotu. Po około 30 min. wyszło na estradę 6-ciu ludzi z obsługi. Wyłączyli tym dwóm pierwszym różne wtyczki i kable, na 1-2-3 podnieśli i wynieśli stół z elektroniką na zaplecze, po czym zdjęli czarne sukna i zasłony ze stojącego w głębi większego, bardziej rozbudowanego stołu z dwoma komputerami i masą innej elektroniki. Około 21:00 wyszło z zaplecza dwóch facetów, którzy zaczęli odprawiać nad sprzętem różne rytuały. Reakcja publiczności wskazywała, że to panowie z duetu Röyksopp, ale... Panowie wystąpili w przebraniu. Na głowach kapelusze z dużymi rondami, ubrani w luźne, obszerne stroje, w których przypominali gnębionych przez bandziorów rolników z filmu "Siedmiu wspaniałych". Jednym słowem mogli to być równie dobrze panowie z kapeli Rysy, z tym, że obsługujący większe biurko... Nie wiem czemu miało służyć to przebranie, zwłaszcza, że po jakimś czasie stopniowo zaczęli je zrzucać, a nawet pozdrawiać publiczność w języku polskim, z tym, że ciut łamanym. Od tego momentu pozbyłem się obaw, że to Rysy, a muzyka zdawał się to potwierdzać. Muszę przyznać, że brzmiała fantastycznie, a możliwości robienia hałasu przez dwóch ludzi plus elektronika były imponujące. Oczywiście nie mam pojęcia, czy Röyksopp odtwarzał to wszystko z komputera(ów), czy i jaka część muzyki powstawała na żywo. W każdym razie w towarzystwie licznych świateł, laserów, dymu i tancerzy był to świetny show. Yulowi Brynnerowi i jego kompanom też by się (chyba) podobało, ale z pewnością oprotestowaliby cenę (160 zł) koncertowych koszulek, (bo bilet 170 zł miał przyzwoitą cenę) i mogłoby się skończyć strzelaniną.wtorek, 10 października 2023
Marek Stokowski, autor m.in. "Samo-lotów", "Stroiciela Lasu", "Kina krótkich filmów", wywiad w Tygodniku Powszechnym 4-10 października 2023
Więcej o Marku Stokowskim w wiki (TU).
niedziela, 8 października 2023
"Zielona granica", reż. Agnieszka Holland, PL, 2023, film
"Zielona granica", reż. Agnieszka Holland, PL, 2023, film
Widziałem ten film w ostatnią sobotę. Lubię mieć własne zdanie, wynikające z własnego kontaktu z filmem/spektaklem/koncertem. Nie zawsze jest to możliwe, ale w tym przypadku każdy może pójść do kina i zobaczyć film, o którym głośno w mediach. Skorzystałem z tej okazji. Postaram się zwięźle wyrazić swoją opinię. Polityki wszyscy mają po kokardę. Ja też. Dlatego "prosto z jeziora" omija tematy polityczne czyniąc dla filmu "Zielona granica" wyjątek.Agnieszka Holland miała szansę zrobić film uniwersalny traktujący o kondycji współczesnej cywilizacji. Moim zdaniem zaprzepaściła tę możliwość stając po jednej stronie sporu polaryzującego nasze społeczeństwo. Nakręciła dobry w kategoriach sztuki filmowej film, ale politycznie zaangażowany, który nie dość, że pogłębia istniejące podziały, to poprzez lokalne, polskie odniesienia staje w pełni zrozumiały tylko dla nas Polaków.
Agnieszka Holland kręciła film w czasie kiedy media przedyskutowały w każdą możliwą stronę różnicę pomiędzy uchodźcami a emigrantami. Ta różnica jest skrzętnie w filmie omijana i pomijana. Na końcu filmu jest wzmianka o przyjęciu przez Polskę/Polaków około 2 mln uchodźców wojennych z Ukrainy, ale informacja ta nie służy wytłumaczeniu różnic w jakże odmiennym podejściu/reakcji polskiego rządu i społeczeństwa do uchodźców i emigrantów.
Agnieszka Holland nawet nie usiłuje zarysować przyczyn dla których niespodziewanie na granicy polsko-białoruskiej znalazły się tysiące głównie młodych mężczyzn atakujących z furią granice naszego państwa. A przecież robiąc "Zieloną granicę" doskonale wiedziała, że ów atak wywołany i finansowany przez Rosję i Białoruś miał służyć destabilizacji sytuacji w Polsce, a w konsekwencji zniechęcić Polaków do niesienia pomocy uchodźcom ukraińskim, czyli kobietom i dzieciom uciekającym przed wojną. (więcej TU)
Agnieszka Holland wkłada w usta Macieja Stuhra (ten zaś się nie broni; on, jego ojciec są stroną bieżącego sporu politycznego) skandaliczną wypowiedź holenderskiego europosła-polakożercy - Guya Vershofstada, który nazwał polski Marsz Niepodległości, marszem faszystów. Ta straszna i kuriozalna wypowiedź wykrzyczana jest w filmie przez polskiego aktora, a połowa tekstu to inwektywy(!), w którym krytykowany jest także brak umiejętności polityków PiS w posługiwaniu się poprawną(!) polszczyzną. Przy okazji muszę przypomnieć, że zadymy, które towarzyszyły Marszowi Niepodległości w okresie rządów PO ustały w magiczny sposób, gdy władzę przejął PiS. Skończyły się prowokacje "nieznanych sprawców" wobec uczestników Marszu i o dziwo, przestała pojawiać się na Marszu NIEMIECKA antifa otwarcie atakująca polskich patriotów biorących udział w Marszu.
Agnieszka Holland w czołówce/końcu filmu NIE umieszcza informacji o nakręceniu filmu "na podstawie faktów", ale film udaje paradokument. To sprytny zabieg ukrywający przed przeciętnym widzem fakt, że praktycznie wszystko co w filmie pokazano jest fantazją twórców scenariusza i reżyserki. Brak wzmianki: "film oparty na faktach" powoduje, że robienie zarzutu twórcom o nierzetelność, mijanie się z prawdą nie ma sensu, wszak to tylko "artystyczna wizja", "projekcja wyobraźni", czyli równie dobrze czysta konfabulacja.
Agnieszka Holland umieszcza na końcu filmu informację mówiącą, że w czasie prób forsowania granic, w tym granicy polsko-białoruskiej zginęło około 30 tys. emigrantów. Jestem przekonany, że za rok może pięć film "Zielona Granica" zostanie wykorzystany jako dowód na mordercze skłonności polskiej Straży Granicznej, a jakiś, być może polski europarlamentarzysta będzie się domagał od Parlamentu UE wszczęcia poszukiwań 30 tys. ciał emigrantów w bagnach Bugu, a do czasu ich znalezienia dalszego wstrzymania wypłat z KPO. (Tak było z filmem "Pokłosie" (2012) wykorzystanym przez niemieckie media i siły stojące za słynną ustawą "447". Reżyser W. Pasikowski deklarował, że zrobił "Pokłosie" wstrząśnięty wydarzeniami w Jedwabnem. Tam Prezydent RP A. Kwaśniewski wraz z kościelnymi hierarchami przeprosił za mord, który jak się później okazało prawdopodobnie nie miał miejsca. "Pokłosie" trafiło (2013) przy dyplomatycznym wsparciu ambasady RP w Berlinie, na cykl pokazów w kilku miastach w Niemczech. "Pokłosie" stało się paliwem dla niemieckiego relatywizmu historycznego, który wskazywał na znaczące współuczestnictwo Polaków w eksterminacji Żydów. Bo przecież jak wiadomo oni - Niemcy, naród, który wydał H. Heinego, W. Goethego traktowali Żydów humanitarnie. Najpierw Cyklon B, a potem cud niemieckiej techniki firmy Topf&Sohne - wysokowydajne krematoria, w odróżnieniu od polskich barbarzyńców z "Pokłosia", którzy palili Żydów nie dość, że w stodole, to jeszcze żywcem). [Więcej o Jedwabnem+ TU, TU i TU]
I już na koniec. Agnieszka Holland znając doskonale problemy zwłaszcza Niemiec, które wbrew wszelkim unijnym regulacjom otworzyły granice Schengen dla kilkuset tysięcy emigrantów i wygenerowały potężny problem nie tylko dla swoich obywateli, nie chce pamiętać, że podstawową funkcją Państwa jest zapewnienie swoim obywatelom BEZPIECZEŃSTWA. Zatrzymanie uderzenia sterowanych przez Kreml i Mińsk emigrantów było i jest obowiązkiem naszego Państwa także wobec UE.
Uważałem jednak i nadal uważam, że w zamkniętych strefach przygranicznych powinny powstać punkty medyczne obsługiwane przez niezależne organizacje takie jak Caritas, czy PAH (Polska Akcja Humanitarna), a Służba Graniczna powinna odstawiać do tych punktów rannych, wycieńczonych emigrantów, zwłaszcza kobiety i dzieci (o ile tam rzeczywiście były). Punkty powinny funkcjonować nie po to by być listkiem figowym zamykającym usta totalnej opozycji (ta i tak krytykowałaby w myśl swojej "totalności" każdy ruch rządu), lecz dlatego, że taki wymóg nakłada na nas humanitaryzm. Myślę wręcz, że niebywała otwartość z jaką przyjęliśmy ukraińskich uchodźców była w jakimś stopniu powodowana rodzajem wyrzutów sumienia, być może wstydu, że taka humanitarna pomoc nie została wówczas zapewniona.
"Zielona granica" w moim przekonaniu nie zasługuje na więcej niż 1 w skali filmweb, czyli "nieporozumienie", a 1 tylko dlatego, że ocena zerowa nie jest przewidziana. Jednak nie chcę nikogo zniechęcać do obejrzenia filmu. Zawsze warto jest mieć WŁASNĄ, niezależną opinię, chociaż nie zawsze warto jest doświadczać wszystkiego samemu
2023.11.25 "Po dwóch latach pisania o migracji i kryzysie na granicy nie mam wątpliwości, że wytwarzamy fałszywą wiedzę— to kluczowe zdanie artykułu zatytułowanego „Rodziny z dziećmi, wykształcona Afganka, ciężarna kobieta - osoby takie, jak w filmie Holland, są na granicy wyjątkami”. Więcej o artykule Małgorzaty Tomczak z "Gazety Wyborczej" TU lub/i TU i TU
2023.12.09 "Forum Dobroczynności Caritas" - czy Caritas był obecny na granicy (TU)
środa, 4 października 2023
Mazury - żagle, 2023.09.22-28, żeglarskie
Mazury - żagle, 2023.09.22-28, żeglarskie
Jezioro Nidzkie. Tam zawsze jest tak. Noo, prawie zawsze..:) |
Sztynort. W moim rankingu mazurska marina nr. 2 (po Korektywie). Foto z tarasu restauracji "Baba Pruska" - (więcej o babach pruskich TU) jeden z fajniejszych widoczków na Mazurach. Słońce, parasol, łagodny zefirek, siekany śledziorek na przystawkę wraz korespondującym napitkiem... Leniwe, beztroskie popołudnie, ale to pozór, cisza przed burzą! Za chwilę będzie się działo... |
Jaz walcowy Leśniewo. Od przystani w Mamerkach do jazu jest około 4,5 km. Miałem nadzieję zobaczyć potężną śluzę, a tu ni pies ni wydra; trochę betonu, trochę złomu, nic spektakularnego. Ale nie byłem rozczarowany do momentu który nastąpił znacznie później, kiedy okazało się, że od właściwej, potężnej śluzy Leśniewo Górne dzieliło mnie niewiele ponad 1,2 km... A przecież wystarczyło wyjąć telefon, uruchomić mapę... Cóż nie mam nawyku sprawdzania wszystkiego w telefonie... W każdym razie jest powód, żeby zawinąć do Mamerek raz jeszcze i zobaczyć śluzę w Leśniewie, która uchodzi za jeden z najciekawszych zabytków techniki na Kanale Mazurskim (TU) |