piątek, 31 marca 2017

"Mr. Gaga", reż. T. Heymann, NL, D, S, Izrael, film dokumentalny, 2015, właśnie w kinach

"Mr. Gaga", reż. T. Heymann, NL, D, S, Izrael, film dokumentalny, 2015, właśnie w kinach

Uwaga! Film nie ma nic wspólnego z Lady Gaga!

Dokumentalny, wlasciwie biograficzny film o człowieku, o którym nigdy wcześniej nie slyszalem - izraelskim tancerzu, tanecznym guru - Ohadzie Naharinie.
Podobalo mi się, nawet bardzo, na 7 w skali 10-cio punktowej, czyli "dobry".

Do tej pory film-taniec znaczylo dla mnie Carlos Saura. Nadal mam pod powiekami widziane dawno temu filmy "Tango" i "Flamenco" oraz calkiem niedawono wspaniala "Salome".
Nizej na blogu pisze o dobrym arentynskim "Ostatnim tangu", a w glowie mam bardzo stary (1979) "All that jazz" (Cały ten zgiełk), film z czasów kiedy tzw. zachodnie filmy ogladalo się na Konfrontacjach, albo nigdy.
"Mr. Gaga" najbliższy jest "Ostatniemu tangu". To film o pasji, wierze w sprawcza moc sztuki, zmieniajacej nas, swiat. W filmie zbudowanym na kształt puzzla mamy mnóstwo scen ze spektakli tanecznych, prob, wypowiedzi bohatera filmu oraz ludzi, którzy z nim, lub dla niego pracowali. Wszystko nasycone emocjami, glebokim przekonaniem o slusznosci obranego kierunku w tworzeniu własnej wizji teatru tanecznego. Tytulowe "Mr. Gaga" to nazwa szkoły, własnego jezyka tanecznej wypowiedzi, scenicznego ruchu - gaga.
Fascynujace!

Atutem filmu jest jego wyważenie, odpowiednie proporcje gadających glow, do dynamicznych scen tanca i wypowiedzi Ohada. Mnostwo bardzo ciekawych zdjęć dokumentalnych, w tym znakomita sekwencja o masowej obronie spektaklu przed religijna cenzura. Naprawde mocne.
No i znakomity, końcowy kawlek o nielatywm godzeniu rol: ojca, meza, tanecznego guru.
Daje do myslenia. Dobry temat do dyskusji z osoba towarzyszaca.
Zobaczcie koniecznie!
Moim zdaniem warto.

piątek, 24 marca 2017

"Maria Skłodowska-Curie", reż. Marie Noelle, B, F, PL, D, 2016, film biograficzny, na ekranach

"Maria Skłodowska-Curie", reż. Marie Noelle, B, F, PL, D, 2016, film biograficzny, na ekranach

Nadal apetyczna, dojrzala Gruszka, w mdlej zalewie, czyli dobra rola aktorki która lubie, w nudnym filmie.
A moglo być tak fajnie!
Temu filmowi brakuje tego co ma np. niedawno przeze mnie widziana "Sztuka Kochania. Historia...": rytmu, akcji, energii, dramaturgii.
I to wlasnie filmowi, bo Maria Skłodowska-Curie, którą na foto z epoki zawsze widzimy jako szarą mysz laboratoryjną, to wszystko miala, może nawet w nadmiarze.. Szkoda, ze film, który w zalozeniu zajmuje się wlasnie emocjami, wyemancypowana kobieta-naukowcem, nie potrafi dostraczyc emocji widzom.
Emocji które z pewnoscia towarzyszyly karierze dwukrotnej noblistki, kobiecie która wtargnela w zarezerwowany dla mezczyn swiat w atmosferze skandalu obyczajowego.
Film nudny, ale spelnil role edukacyjna.
Poszerzylem swoja wiedze o Marii Skłodowskiej-Curie.
I Karolina!
Ponownie w burzy rudych wlosow!

czwartek, 23 marca 2017

Mała Liga MTB XC, Góra Lotnika, Józefów, niedziela 2017.03.19, rowerowe

Mała Liga MTB XC, Góra Lotnika, Józefów, niedziela 2017.03.19, rowerowe

W zasadzie nie biore udziału w imprezach rowerowych, w których pula nagrod jest mniejsza niż 1 mln EUR.

Start z odległego miejsca, potem
żmudne przesuwanie się do przodu.
 
Wiec kiedy moje młodsze dziecko podrzucilo mi informacje o wyścigu na Górze Lotnika i wyrazilo chec startu tamze, byłem mocno sceptyczny i raczej na NIE. Jednak kiedy dowiedziałem się, ze glowna nagroda/atrakcja ma być losowanie samochodu terenowego pomyslalem, ze taka maszyna może się w domu przydac.


Kobieta mi ucieka, to ją gonie, goni mnie Jacek - uciekam.
Dawno się tak nie ujechałem. Niecała godzina ścigania,
a czułem się totalnie wyjechany. (dłonie w zimowych
rękawiczkach, temp, około 5 st.)


 
Po ustaleniu godzin startu poszczególnych grup wiekowych, telefonie do Jacka zachecajacym go do wzięcia udziału w sciganiu, ruszyliśmy do "naszego" lasu.

Bolalo. Zawsze boli. Zawsze pytam na kiego mi to? Poprowadzona po wydmach trasa zmuszala do maksymalnego wysiłku, a wąskie single nie dawaly zbyt wiele miejsca do wyprzedzania. Cala impreza bardzo dobrze zorganizowana. Wysokie wypisowe (60 zl w dniu zawodow, 50 zl via net) kupowalo punktualny start, elektroniczny pomiar czasu, darmowy posiłek, fajna, dobrze oznakowa trase, bufet z naprawdę goraca herbta i kielbasa z grilla (za dodatkowa kase) no i oczywiście losowanie samochodu terenowego!

1-sze miejsce w kategorii wiekowej Masters IV. Jacek drugi,
czyli podim dla Starej Milosnej! Jak na początek sezonu
nie było żle!
Kiedy przyszlo do losowania okazało się, ze losujemy nie samochod, a klucze, ktore mogą być do samochodu. Wobec faktu, ze uczestnikow we wszystkich kategoriach wiekowych było około 150 prawdopodobieństwo wygranej było duże. Do tego wielu zawodnikow z powodu nieskiej temperatury, wiatru zrezygnowalo z uczestnictwa w losowaniu. Szanse rosly, atmosfera tężała.
Dziecko (które przyjechalo pierwsze w kat. elita) i Jacek chcieli do domu.
(pelne wyniki sa tutaj)
 Byłem twardy. I.... stało się!
Wylosowalem klucze!
Nie do samochodu, do roweru, ale zawsze!
Klucze!
Nie sa może zbyt wiele warte, ale...
Mała Liga XC jest fajna, kameralna impreza. Zasadnicza jej wartoscia jest to, ze lokalizacje kolejnych wyscigow sa w odleglosci 10-20 minut jazdy samochodem od mojego domu.
Moim zdaniem warto.


piątek, 17 marca 2017

Krzysztof Zalewski, koncert, studio A. Osieckiej, Trójka, niedziela 2017.03.12

Krzysztof Zalewski, koncert, studio A. Osieckiej, Trójka, niedziela 2017.03.12

Moja obecność na tym koncercie to czysty przypadek. Byłem pewien, ze ide na koncert kapeli Kroke o której wiele slyszlalem, której nigdy swiadomie nie slyszalem. Widac cos przeinaczylem, lub blednie
Na froncie, z gitara Krzysztof Zalewski.
zinterpretowałem radiowe info.
W każdym razie zapakowałem się do samochodu, pojechałem do Trojki ze swiadomoscia, ze ide na Kroke, ze dotarcie/zaparkowanie w okolicach Trojki będzie trudne, gdyż Legia grala u siebie z Wisłą Krakow. Wypracowalem jednak sposób na dojazd na Mysliwiecka w meczowe dni. Otoz jade "na gore", parkuje samochod na Kruczej, wzywam Ubera, zjezdzam na dol i  po robocie. Calosc kosztuje 8-10 zl, plus dodatkowe 10 min. Po koncercie, albo Uber, albo na nogach do samochodu (15 min. spaceru Agrykola; tak, pod gore).
Teraz tez zadzialalo.
Kiedy Pani Zosia Sylwin probujac działanie mikrofonu zaczela wspominać o Krzysiu zaczalem mieć wątpliwości o co, jaka kapele chodzi. Ale byłem już na widowni, samochod względnie bezpieczny, poza zasięgiem Szanownych Panów Kibiców Stołecznego Klubu Legia, którzy w przypadku przegranej w różny sposób daja uspsut swojemu niezadowoleniu (Legia wygrala 1:0; chyba), wiec siedialem i czekałem na to co przyniesie los, kto się wyloni z drzwi prowadzących do kulis.
Wylonil się młody człowiek z gitara, zapowiedziany przez Piotra Stelmacha. Pozostawal dla mnie nierozponawalny do momentu wykonania tego kawalka. (moim zdaniem warto zobaczyć ten clip także dla obrazu)
"Miłość, miłość"..... gdzies, pewnie w Trojce już slyszalem. Fajny kawalek. Popowy, ale tutaj "popowy" nie jest synonimem "błachy", "słaby" itp., bo w moim odbiorze to pop ambitny, z mocna gitara, bębnami.. ("Luka" to inny, rozpoznawalny dla mnie kawalek z tej plyty)
Były bisy i popisy. Te cztery blond gwiazdy na froncie, który wtargnęły na
scenę żeby dać uspust swojej radości z obcowania z muzyka, to córki
muzyków i zaprzyjaźnionych gości. Fajny final wieczoru, nadający
całości kameralny charakter, dodatkowe ciepełko. 
Z konferansjerki prowadzonej przez Krzysztofa Zalewskiego dowiedziałem się, ze był już na trójkowej scenie studia A. Osieckiej, ale jako muzyk w skladach Hey i  Moniki Brodki. W trakcie niedzielnego wieczoru prezentowal zawartość swojego CD "Zalewski - Złoto" (wlasnie wrzuciłem sobie na słuchawki)
Było naprawdę fajnie. Krzysztof odnajdowal się w scenicznej rzeczywistości nad wyraz dobrze. Widac było, ze wie i umie, chociaż dawalo się wyczuć napiecie, treme towarzyszące zaproszenim do zabawy, zapowiedziom kolejnych numerow.
Krzysztof (podoba mi się to imie, Krzyśki to fajne chłopaki! no, w większości) jest nie tylko dobrym wokalistą. Jest także uzdolnionym multiinstrumetalista.  Już poza antena kapela zeszla ze sceny, Krzysztof podszedł do mikrofonu, zainicjowal onomatopeiczny wokal "od czapy", który zgrabie "zapętlił". Na nim, już z innego  mikrofonu dospiewal "Kiss" Princa (w jezyku language)i  trzymając linie melodyczna, rytm, przenosil się pomiędzy perkusja, klawiszami i gitara. (można to zobaczyć, koncert jest nagarany, dostepny w trojkowym archiwum).
Krzysiek potrafi!
Poza strona czysta muzyczna zrobil na mnie dobre wrazenie jako bezpretnesjonalny, komunikatywny młody człowiek, wykonujący z pasja swój zawod. W trakcie koncertu wyraźnie się rozkrecil, nabral luzu i było swietnie.

Po koncercie kupiłem plyte. Krzysztof w skupieniu podpisywal swoje krazki wsluchujac się uważnie w zycznia kolejnych fanek, które cierplwie czekaly w dluuuugiej kolejce.
Potem, już w domu, w necie doczytałem, ze Krzysztof Zalewski wygral jedna z edycji Idola (nie oglądam) i generalnie jest postacia rozponawlana, zwłaszcza wśród zenskiej, co było widać,  części publiczności.
Dobry koncert!

poniedziałek, 13 marca 2017

So Flow, koncert, studio A. Osieckiej, Trójka, niedziele 2017.03.05

So Flow, koncert, studio A. Osieckiej, Trójka, niedziele 2017.03.05

So Flow w całej okazałości.
Nigdy nie slyszalem o tej kapeli, nie sadze, zebym kiedykolwiek ja slyszal.
To był dobry powod, żeby w niedzielny wieczor wpaść na ich koncert do Trojki. Chociaz klucz według którego dobierani sa artyści grający niedzielne koncerty nadal pozostaje dla mnie zagadka, to jednak wierze w dobry gust trójkowych prezenterow, w to, ze wieczor będzie udany.
Z zapowiedzi Piotra Metza wynikało, ze zna kapele od 3 lat i od tego czasu zabiegal o ich obecność w Trojce. Po wyjściu na scene, wokalistka - Karolina Teernstra powiedziała, ze sa bliscy nagarania swojego pierwszego CD, a ich jedynym plytowym dokonaniem jest EPka zawierjaca 4 utwory.
Ciekawe zatem jakie mieli osiganiecia trzy lata wstecz i czym wówczas porazili Piotra Metza do tego stopnia, ze już wtedy zasugerowal im wizyte w studio na Mysliwieckiej...
Było w tym jakies pekniecie. Na tyle wyraźnie, ze poczułem się robiony w konia. Ponadto  wokalistka Karola, wcale nie była (moim zdaniem oczywiście) charyzmatyczna, jak zpowiedzial Piotr Metz. Ot, fajna, dziewczyna o milej powierzchowności i tyle.
Może się czepiam, ale obserwuje rodzaj nadmiarowości w używaniu ważnych, znaczących przymiotnikow w przestrzeni medialnej: kultowy, charyzmatyczny, spektakularny itp. w odniesieniu do rzeczy, zjawisk normalnych i zwyczajnych. Wyswiechtanie znaczen prowadzi do powstawania konstrukcji-straszydel z uzyciem przedrostkow "super" i "mega" co z kolei powoduje, ze wszystko co nas otacza jest mega, kultowe lub przynajmniej super. Bo jeśli takie nie jest to widać jest do bani...
Kto jak kto, ale Piotr Metz powinien unikac pułapek nowomowy.

A koncert?
So Flow graja cos co jest mieszanka kilku gatunkow: jest trochę elektroniki, jazzu, mocniejsze rockowe brzmienia. Gdybym miał porownac do kogos znanego, to do pewnego stopnia (może dzięki specyfice wokalu i mocnej parcy sekcji rytmicznej w wielu utworach) przypominalo mi to Kosheen.
Ale to odlegle podobieństwo wynikające być może z tego, ze bardzo lubie Kosheen, które ostatnio jest częściej grane np. w Trojce. (wrzuciłem do odtwarzacza EPke So Flow i podobienstowo do Kosheen ma się bardziej do tego co So Flow gralo na koncercie niż do zwaratosci EPki)
Ale oczywicie każdy może sobie wyrobić opinie na temat muzyki So Flow. Koncert jest nagrany, dostępny w archiwum Trojki.
Było troszke monotonnie, brakowało mi paru mocniejszych kawalkow, ale rezultat końcowy byl OK.

EPka była do kupienia w trojkowym sklepiku. Dzieki temu wracam do ich muzyki, wyczulam ucho na dalsze dokonania.

piątek, 10 marca 2017

"U2 rockowa krucjata", Australia, 2009, film biograficzny, dvd

"U2 rockowa krucjata", Australia, 2009, film biograficzny, dvd

Wczoraj była 30-sta rocznica wydania "Joshua tree" - plyty, która uczynila kapele U2 slawna.
Wczoraj także, zgnila pogoda nie zachecala do rowerowania po lesie, wiec pierwszy raz w tym sezonie zimowym wskoczyłem na trenazer.
Nie bedac specjalnym fanem U2 pomyslalem, ze to jednak dobra okazja, żeby obejrzeć kupiony pare tygodni temu film "U2 rockowa krucjata".
Poza okragla i znaczaca rocznica, do obejrzenia tego wlasnie filmu przekonal mnie czas jego trwania - około 70 min. W sam raz, żeby zakrecic noga w czwartkowy, marcowy, chłodny,  wieczor.
Ten film, to gniot.

Pomimo, ze traktuje o sprawie ważnej jaka jest dzialalnosc charytatywna kapeli, to film jest komercyjnym gniotem.
3-4 dokumentalne zapisy zmontowano w jeden film. Te same sceny, sytuacje przewijają się po kilka razy z komentarzem z offu. Wszystko obliczone na to, ze fani/zainteresowani zwabieni "U2" na okładce kupia ten filmopodobny wytwor.
Tak wlasnie było w moim przypadku.
Jak widać (6 zl) nie zaplacilem zbyt wiele, ale krecac moglbym obejrzeć cos wartościowego.
Ale nawet w tak slabym dokumencie poraza rozmiar hipokryzji, degrengolady naszego swiata.
Głód w morzu obfitości jest hańbą.
Z tym usiluje walczyc U2 ze szczególnym wskazaniem na Bono, ze skutkiem niestety oczywistym.
Jak ktoś musi, może obejrzeć...
Ostrzegalem!

wtorek, 7 marca 2017

"Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej", reż. M. Sadowska, PL, 2017, film biograficzny, na ekranach

"Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej", reż. M. Sadowska, PL, 2017, film biograficzny, na ekranach

"Fajny film wczoraj widziałem...."...
Cytuje klasykow, bo słynny tekst z radiowej Trojki ma się bardzo a propos "Sztuki kochania".
To moim zdaniem dobry film.
Zreszta podobne zdanie ma więcej osob. Ponad tydzien temu, po obejrzeniu filmu, chwili dyskusji z osoba towarzyszaca sprawdziłem w necie frekwencje i wyszlo na to, ze film widziało już ponad 1 mln. widzow.
To bardzo dobry wynik!
Tkwi mi w glowie informacja, ze przy około 600-tysiecznej widowni film (chodzi o polska produkcje) bilnasuje się, żeby potem na siebie zarabiać.
Niech zarabia na siebie i kolejne polskie fimy.
Niech osmiela potencjalnych inwestorów.
Niech się dzieje!

..."...momenty były?"...
"Czy daltonista powinien pisać o kolorach" - mowi w filmie Michalina Wisłocka. "Bylby niewiarygodny" - dodaje.
Momenty sa i dowodzą, ze autorka "Sztuki kochania" miała kochania wystarczająco dużo, żeby o nim pisać. Wszystko w granicach dobrego smaku, ale odważnie i bezpruderyjnie, przekonywująco.

Wartoscia filmu jest nie tylko opowieść o kobiecie, która miała potężny wpływ na istotna sfere zycia naszego zycia, a jej ksiazka rzeczywiście była absolutnym bestsellerem. Tworcom filmu udało się zatrudnić czub znakomitych polskich aktorow, zaprosić do napisania piosenki-pilota  Anie Rusowicz (glos 1:1 z glosem jej Mamy, znakomicie pasujący do czasów PRL-u), spowodac, żeby kamera zajal się Michal Sobocinski. W sumie dostajemy bdb popowy produkt, z szeregiem smaczków, perełek (np. rola Karloliny Gruszki), znakomita sciezka dzwiekowa, sprawnym montażem, dobra scenografia i fantastycznym rytmem, czyli z szeregiem cech, które wyroznialy swietnie przyjęty i nagradzany film "Bogowie" o Zbigniewie Relidze.
Nic dziwnego. Autorm scenariusza w obu przypadkach był ten sam człowiek - Krzysztof Rak, a producentem - Piotr Woźniak-Starak.
"Sztuka kochania" koniecznie do obejrzenia, przeczytania (o ile ktoś JESZCZE nie czytal).

niedziela, 5 marca 2017

Wiosna? Świder 2017.03.05


Wiosna? Świder 2017.03.05


Świder, niedziela 2017.03.05, godz. około 9:00, temp. około +12 st.
Poranny rowerek zawsze jest fajny, poranny rowerek w taki dzień jak ten jest super fajny. Nie wierząc termometrowi,
a może z przyzwyczajenia zbyt cieplo się ubrałem, bo stojąc w sloncu nad wezbranym Świdrem dosłownie było czuć
przyjemne ciepełko, znak nadchodzacej wiosny.
Jacek robi foto przy pomocy "kijka".