poniedziałek, 22 lutego 2021

"Sound of Metal", reż. Darius Marder, USA, 2019, film, właśnie w kinach

 "Sound of Metal", reż. Darius Marder, USA, 2019, film, właśnie w kinach

Kina czynne od ponad tygodnia. Pora zmienic pandemiczne nawyki ogladania filmow w serwisach vod, wrocic do starych przyzwyczajen - weekend teatr/kino. Restauracje, kawiarnie nadal zamkniete, wiec przedwirusowa rutyna: po kinie kawiarnia, tam niewymuszona, leniwa dyskusja wokol tematu obejrzanego filmu, nie ma zastosowania. Ale... Kina dzialaja, isc trzeba! 

Wybor padl na amerykanski tytul: "Sound of Metal". Wczesniejszy, szybki wypad na filmweb z ktorego wynikalo, ze film zdobyl juz kilka nagrod i nominacji dawal pewnosc, ze warto. Do tego jeszcze tytulowa obietnica sporej dawki metalowej muzyki. W konsekwencji kupno biletow via net (zapelnienie sali 50%, lepiej kupic bilety z wyprzedzeniem) i juz za chwile mocno sfatygowane fotele kina "Luna".

Muzyki w tym filmie praktycznie nie ma :( Jest za to para muzykow: ona - wokalistka, on - tracacy sluch perkusista. Akcja filmu toczy sie wokol problemu utraty sluchu. W prespektywnie, jako sposob ucieczki od problemu gluchoty, czyha na bohatera zagrozenie powrotem do narkotykow. Jednym slowem - koniec świata, gdyz rozpada sie takze zwiazek z Lou - wokalistka. Wbrew pozorom niedosluch jest udzialem wielu ludzi. Do pewnego stopnia mozna to uznac za przypadlosc cywilizacyjna. Sam (jak sadze) jestem jedna z wielu ofiar walkmana. Mialem okazje byc wielokrotnie w Instytucie Fizjologii i Patlogii Słuchu w Kajetanach pod Warszawa. Tam dopiero jest widac jak wiele osob ma problem z utratata sluchu. Tam takze wykonuje sie operacje wszczepienia implantów ślimakowych dzieciom i osobom dorosłym, zabiegu jaki jest udzialem bohatera "Sound of Metal". Widzowie maja mozliwosc doswiadczania problemow perkusisty dzieki znakomitemu zabiegowi formalnemu powodujacemu, ze slyszymy/odbieramy filmowa rzeczywistosc uszami muzyka. Ten ciekawy chwyt pozwala na utożsamienie sie z bohaterem, lepsze rozumienie problemu, ktory musi pokonac, ktory pokonujemy razem z nim. Suspens nie jest oczywisty, koncowa scena filmu pozostawia wiele miejsca do zadumy, do dyskusji przy kawiarnianym stoliku po seansie:) 

Ocenilem ten film na 7/10 - dobry w skali filmweb. Podobal mi sie grajacy glowna role Riz Ahmed. Mysle, ze widzialem go pierwszy raz. Bardzo autentyczny. Troszke drazniace sa idylliczne wrecz sceny z osrodkow terapeutycznych. "Bieda" po amerykansku nie przekonuje. Moim zdaniem zbyt malo wiemy o psyche bohatera. Ale film nadal "dobry".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz