wtorek, 4 stycznia 2022

"Nie patrz w górę" (Don't look up), reż. Adam McKay, USA 2021, film, Netflix

 "Nie patrz w górę" (Don't look up), reż. Adam McKay, USA 2021, film, Netflix

Zdecydowanie poniżej (moich) oczekiwań i hałasu medialnego. W moim przekonaniu zasługuje na ocenę pomiędzy 5/6, czyli średni/niezły w skali filmweb. Jednak nie chcę nikogo zniechęcać do obejrzenia tego filmu. Momentami jest naprawdę zabawny, ale...                                                                                                        Reżyser i scenarzysta w jednym - Adam McKay jest m.in. twórcą filmu "Big Short"(TU), który jak należy sądzić nie tylko mnie się podobał, gdyż w 2016 zdobył Oscara za najlepszy scenariusz adaptowany :) Ta nagroda jest obietnicą jakości podobnie jak biorąca w filmie udział doborowa stawka pierwszoplanowych aktorów: Meryl Streep, Cate Blanchett, Jennifer Lawrence i Leonardo DiCaprio. Jednak w moim odczuciu jest to obietnica niespełniona. Film pomyślany jako satyra, komedia, karykatura (niepotrzebne skreślić) stanu naszej cywilizacji, a zwłaszcza beznadziejności klasy politycznej, bezwzględności biznesu, zupełnego ogłupienia szarych ludzi, nie odkrywa żadnych prawd. Wytyka palcem i stara się wykpić to co większość z nas wie, co jest zarazem śmieszne i straszne. Realne zagrożenie zestawione z absurdalnymi zachowaniami tzw. decydentów jest zabawne i przerażające. Film to melanż scen, reakcji różnych środowisk w odpowiedzi na nadlatującą z kosmosu kometę, która nieuchronnie uderzy w Ziemię niszcząc naszą cywilizację. Film "Nie patrz w górę" pomimo potężnego potencjału satyrycznego nie jest AŻ tak śmieszny i dotkliwie ironiczny, jak można byłoby sądzić na podstawie przekazów medialnych. Wydaje mi się, że role nie są wystarczająco "soczyste", a kreujący je aktorzy nie mają odpowiedniego empoli komediowego. To oni właśnie są tą "wartością dodaną" do dość przewidywalnego scenariusza i to oni właśnie odpowiadają za blady efekt końcowy. Najbardziej podobała mi się Cate Blanchett. Umiała wydobyć z granej przez siebie postaci prezenterki TV stosowny ładunek komizmu zachowując przy tym właściwe proporcje umiejętnie balansując pomiędzy pastiszem a parodią. Reszta aktorów jakby słabiej radzi sobie z tym zadaniem powodując u mnie niedosyt, rozczarowanie. Wychodzi na to, że nawet mając dobry pomysł, niezły scenariusz nie wystarczy zatrudnić topowych aktorów, aby mieć sukces. Aktorzy powinni być odpowiedni, w tym przypadku obdarzeni stosownym zmysłem komediowym. Wówczas być może tworzyliby także team, który bawiłby się swoimi rolami, wzajemnie inspirował w czasie kręcenia zdjęć. A tak mamy poprawną satyrę w wykonaniu gwiazd. Tylko tyle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz