czwartek, 4 kwietnia 2024

"DNA. Tajemnica zycia" (DNA: The secret of life), aut. James D. Watson i Andrew Berry, 2003, PL 2005, książka

 "DNA. Tajemnica zycia" (DNA: The secret of life), aut. James D. Watson i Andrew Berry, 2003, PL 2005, książka 

Autor książki - James D. Watson jest współodkrywcą helisy DNA (1953) uhonorowanym obok 2 innych naukowców: Francisa Cricka i Maurica Wilkinsa Nagrodą Nobla w roku 1962. Rosalind Franklin - członkinię zespołu odkrywców w niezbyt jasnych okolicznościach Komitet Noblowski pominął. Warto jest obejrzeć na YT film "The race to the double helix" (TU) traktując film jako rodzaj uzupełnienia wiedzy zawartej w książce z uwzględnieniem przyczyn pominięcia Rosalind Franklin w nominacji do nagrody. Jej wypowiedzi na ten temat nie znajdziemy. Zmarła na raka w roku 1958. Panowie Nobliści po otrzymaniu nagrody zgodnie twierdzili, że bez jej badań, a zwłaszcza precyzyjnego rentgenogramu soli sodowej DNA okrycie struktury DNA nastąpiłoby znacznie później. Pomimo, że regulamin Nagrody Nobla jednoznacznie definiuje, że nagroda przyznawana jest tylko osobom żyjącym i najwyżej trzy w każdej dziedzinie mogą otrzymać wyróżnienie to spekulacje dotyczące udziału/znaczenia dokonań Rosalind Franklin trwają do dzisiaj.

Książka jest moim zdaniem znakomita. Pomimo tego, że zawarta w niej wiedza liczy JUŻ około ćwierć wieku to nadal stanowi solidną podstawę do zrozumienia tytułowej "tajemnicy życia". "DNA. Tajemnica życia" jest książka popularnonaukową, czyli w założeniu skierowaną do takich odbiorców jak ja: niewiele wiedzy, ale za to duża ciekawość i upór w dążeniu zrozumienia o co w tym wszystkim chodzi :)  Ostrzegam, że na czytelnika-ignoranta czekają takie miny jak np.: ..."Formą markera DNA, która zwróciła ich uwagę był polimorfizm długości fragmentów restrykcyjnych (RFLP) , wynikający z osobniczych różnic w położeniu sekwencji rozpoznawczych i przecinanych przez enzymy restrykcyjne"...  Sugeruję, żeby takie pole minowe oznakować i przemknąć nad nim lekko i zgrabnie zamiast łkać i drzeć włosy z głowy rozpaczając nad głębią swojej niewiedzy. Dalej nadal jest ciekawie i bardziej zrozumiale :) Książka mówi bowiem nie tylko o historii okrycia helisy DNA, ale zajmuje się także praktycznymi aspektami tej wiedzy opisywanymi tytułami poszczególnych rozdziałów. Np.: "Zabawa w Stwórcę" DNA projektowany na miarę", "DNA, dolary i leki: biotechnologia", czy rozdział ostatni - "Kim jesteśmy" geny czy wychowanie?". Zapewniam, że pomimo "pól minowych" dobrze i szybko czyta się tę książkę, zwłaszcza, że autor - James D. Watson jest jest osobą o sprecyzowanych poglądach, które wyraża jasno, kategorycznie, a nawet dosadnie. 

Autor wierzy, że istnieje realna szansa na leczenie chorób genetycznych przy pomocy komórek macierzystych (dzieje się od 20-stu lat) i przewiduje to co stało się faktem, praktycznie codziennością - możliwość "grzebania" w genach modyfikując nie tylko żywność, ale także nas, ludzi... Nie mniej ciekawe jest to, że autor uważa, że nie jesteśmy bezwolnymi marionetkami sterowanymi przez geny, a wartość i sens istnienia nie polega wyłącznie na wiedzy... 

Od momentu okrycia helisy DNA genetyka stała się jedną z najważniejszych dziedzin nauki. Tam tkwi "tajemnica życia", a my, ludzie chcemy być równi bogom, żyć wiecznie i szczęśliwie. Ogromne pieniądze inwestowane w rozwój genetyki już teraz skutkują bezproblemową możliwością "produkcji" klonów zwierząt, usuwania na poziomie zarodkowym "niechcianych" genów w zarodkach ludzkich i możliwością przedłużania życia... Według ostatnich badań być może JUŻ jesteśmy na drodze do nieśmiertelności, gdyż sposobem na zatrzymanie starzenia jest zatrzymanie starzenia się DNA. W dużym uproszeniu chodzi o transkrypcję (przekształcanie DNA w RNA), czyli pobranie informacji genetycznej z DNA i przeniesieniu jej poza komórkę przy pomocy nośnika jakim jest RNA. Im starszy jest organizm tym słabiej produkuje RNA co w konsekwencji prowadzi do wstrzymania produkcji nowych białek, czyli starzenia się organizmu. Na własny użytek (przelot nad "polem miniowym") wymyśliłem sobie, że jest to trochę tak jak w przypadku kopiowania analogowych nagrań dźwiękowych na tę samą, wielokrotnie zapisywaną taśmę magnetofonową. Im taśma jest starsza, im więcej cykli zapisu wykonano, tym jakość nagrania jest słabsza... Ale przecież, jeszcze chwila, moment, kiedy nauce uda się rozwiązać problem produkcji RNA/uszkadzania DNA/odnawiania białek i będziemy cieszyć się wiecznym życiem. No, nie wszyscy. Taka terapia z pewnością będzie (może już jest) dostępna ludziom ultrabogatym, lub wybrańcom... Co warte jest życie bez śmierci? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz