Valle d'Aosta, Hotel Miramonti, marzec 2025, narciarskie
Byłem tam na nartach jakiś czas temu (TU) na początku sezonu narciarskiego. Przyszedł więc czas, aby zobaczyć jak wygląda Dolina Aosty z końcem sezonu, w drugiej połowie marca. W moim odbiorze wyglądała znakomicie! Na tyle dobrze i nęcąco, że już teraz, praktycznie tuż po powrocie myślimy o wyjeździe w to samo miejsce w przyszłym roku.
 |
Taras widokowy na Arp (2755) w kierunku na spowite chmurami Monte Bianco (4810), które po długich namowach pokazało nam swój czubek. Gest przyjaźni, czy lekceważące popatrzcie i spadajcie? Nie wiem. Dotarcie do punktu widokowego kolejką górska z 1963 roku, plus 3 piętra po schodach, ale widoczek warty lekkiej zadyszki. Potem zjazd czarna i czerwoną trasą. Czad!
|
Organizator zawiózł nas do kilku nowych dla nas stacji narciarskich. Świetne wrażenie zrobiła na mnie stacja La Thuile. Dosłownie parę dni przed naszym przyjazdem odbyły się tutaj zawody z cyklu Puchar Świata w narciarstwie alpejskim.
 |
3332 m npm. Na prawo Włochy - Cervinia, na lewo Szwajcaria - Zermatt.
|
Na czarnych trasach rozegrano supergigant i bieg zjazdowy pań. W czasie naszego pobytu obsługa demontowała siatki ochronne, oraz infrastrukturę techniczną zawodów. Trasy po których jeździły panie były dostępne dla śmiertelników. Nie mogłem sobie odmówić przyjemności jazdy po tych trasach. Przyznam, że zwłaszcza jedna ścianka zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Nie wiem jakie było jej nachylenie, ale na moje oko musiało to być około 70%... Jasne, że da się zjechać, ale warto mieć w głowie, że zawodniczki wykonują w czasie konkurencji szybkościowych jakimi są superG i bieg zajazdowy raptem kilka skrętów starając się utrzymać możliwie najwyższą prędkość, która często oscyluje pomiędzy 120-130 km/h. Ja tak szybko nie zjeżdżałem. Wiadomo! Zdjęte zabezpieczenia, trasa otwarta dla innych narciarzy, nie tak gładka jak w czasie zawodów i oczywiście inne, bo krótsze slalomowe narty (nie zjazdowe). Bo z pewnością, gdyby nie te drobne szczegóły poleciałbym tak jak one :)) Te konkretne zawody (superG) wygrała włoska gwiazda szybkich nart Federica Brignone, która na początku kwietnia uległa poważnemu wypadkowi w czasie zawodów we Włoszech. Bieg zjazdowy w La Thuile był odwołany. |
Tłoku nie było :)
|
 |
a sztruks, owszem, wszechobecny :)
|
 |
Góry, góry... Jak chmury. |
Sześć dni jazdy na nartach. Jeden, pierwszy dzień bez słońca, w słabych warunkach, w dobrym miejscu - Cervino. Pozostała jazda w słońcu, bieli śniegu i takim błękicie nieba jaki widzi się tylko w Alpach, tylko w zimie. Jeździ się wysoko. Górne stacje w Cervino ulokowane są na wysokości 3300 m npm. Dolne na około 2000 m npm.  |
Matternhorn (4478) z włoskiej strony wygląda całkiem przjaźnie. |
Dla przypomnienia słynne i popularne austriackie Schladming to góry o wysokości np. Planai - 1906 m, Hauser Kaibling 2015 m, gdzie dolne stacje znajdują się na wysokości około 700 m. To ROBI RÓŻNICĘ. Większość wyżej położonych tras w stacjach Aosty to naturalny śnieg i ujemne temperatury nawet w II poł. marca, co z kolei gwarantuje znakomite, zimowe warunki, podczas kiedy w dolinie wiosna na całego! Oczywiście warunki w ciągu dnia się zmieniają. Im bliżej dolnych stacji wyciągów tym pod koniec dnia bardziej miękko. W najniżej położonych partiach nartostrad, tam gdzie śnieg uzupełniany jest armatkami warunki robią się trudne zwłaszcza dla tych, słabiej jeżdżących. Jednak zamiast cierpieć i ryzykować kontuzję, do parkingu można zjechać gondolą, lub krzesłem. |
Stacji tankowania dużo. Średnia cena grzanego wina w całym rejonie około 4,50 EUR. Bombardino 6,50 EUR, kawa 2,0 EUR z groszami
|
Znakomitą stacją okazała się być Pila. W czasie poprzedniego wyjazdu byliśmy tam w dniu kiedy padał deszcz, była słaba widoczność. Teraz, w pełnym słońcu objechaliśmy praktycznie większość tras. To znakomite miejsce. Na wszystkich stokach bardzo mało narciarzy. Najwięcej ludzi było w Cervinii, w weekend. Normalne. To miejsce uchodzi z perłę regionu, a do tego można pojeździć także u Szwajcarów kupując suplement do standardowego ski-passa. Skończyła się jednak promocja na szwajcarskie scyzoryki, więc nie skorzystaliśmy z tej możliwości. Za to będąc w La Thuile przejechaliśmy na francuska stronę w kierunku na La Rosiere. Zupełnie inne doznania. Grzane wino zdecydowanie mniej słodkie niż we Włoszech :)
Sześć dni na nartach w takich warunkach to zdecydowanie za krótko. Do pełni szczęścia konieczne są dodatkowe 3-4 dni. Chociażby po to, żeby rzucić się na leżak i siorbiąc grzańca kontemplować majestat gór, urodę przyrody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz