Venice Baroque Orchestra, Filharmonia Narodowa, niedziela 2025.05.25 godz. 18:00, koncert
W wizytówce koncertu, która nadal wisi na stronie Filharmonii Narodowej napisano:Chociaż Wenecja szczyci się słynnym historycznym (choć kilkukrotnie strawionym przez pożar) teatrem La Fenice, tęskni do utraconych budynków, w których wystawiano wczesne drammi per musica. Jakiś czas temu zrodziła się inicjatywa, by odbudować w mieście pierwszy na świecie publiczny teatr operowy San Cassiano, który uczynił tę muzyczną rozrywkę – znaną wcześniej jedynie szlachcie – dostępną każdemu, kogo stać było na bilet. San Cassiano ma na powrót przyciągać mieszkańców i przejezdnych, stając się centrum barokowej opery wystawianej nurcie tzw. wykonawstwa historycznie poinformowanego. Orkiestrą, która rezydować będzie w zrekonstruowanym teatrze, zostanie słynna Venice Baroque Orchestra, kierowana przez swojego założyciela, wybitnego znawcę dawnych instrumentów klawiszowych, Andreę Marcona. W czasie warszawskiego koncertu artyści z udziałem wybitnych wirtuozów głosu (Nurii Rial) oraz mandoliny (Aviego Avitala) przedstawią impresje na temat weneckiego pejzażu dźwiękowego, doświadczanego w czasie wyimaginowanej przechadzki po włoskim mieście. Wykonają m.in koncerty instrumentalne Antonia Vivaldiego, których dźwięki dobiegały przechodniów z wnętrz weneckich pałaców, kościołów i teatrów oraz popularne pieśni gondolierów, tzw. canzoni da battello, którymi zachwycali się od wieków podróżnicy, nierzadko spisując je i przywożąc do domów w formie pamiątki z wyprawy do „najbardziej rozśpiewanego miasta świata”.
Pewnie nie jestem jedynym fanem barokowych strun. Koneserzy, znawcy muzyki są dość zgodni w opinii, że najlepsza muzyka JUŻ powstała, a miało to miejsce w XVIII wieku. Być może jest w tym stwierdzeniu pewna przesada, ale gdy rzuci się okiem na listę osiemnastowiecznych kompozytorów uważanych za wybitnych: Mozart, Beethoven, Haydn, Bach, Vivaldi, Handel trudno jest z tą tezą dyskutować. Oczywiście odbiór muzyki, muzyczne preferencje są sprawą mocno indywidualną, ale kto nie zna i nie lubi strun Vivaldiego, niech rzuci kamieniem :).

W programie koncertu Weneckiej Orkiestry było dużo Vivaldiego właśnie, ale także sporo kompozycji anonimowych, barokowych twórców. Skład orkiestry był w zasadzie typowy dla orkiestr kameralnych poza frontową mandoliną, którą wielce sprawnie obsługiwał izraelski mandolinowy wirtuoz niejaki Avia Avita (TU). Nigdy wcześniej nie słyszałem kompozycji Vivaldiego w mandolinowej aranżacji. Zapewniam Was, że znane powszechnie Cztery Pory Roku zabrzmiały inaczej, świeżo i znakomicie. Orkiestrze towarzyszyła także hiszpańska śpiewaczka operowa Nuria Rial (TU) - sopran. Sądząc po reakcjach publiczności wykonywała swój fach bardzo dobrze, ale ja niezbyt dobrze znoszę sopranowe zawodzenie. Nuria, poza pieśniami, w których jak sądzę dominującym wątkiem były rozterki i dramaty damsko-męskie, wykonała także beztekstową wokalizę, i ta trafiła w mój gust.
To był bardzo dobry koncert. Mandolina w dłoniach Avi Avitala zmieniła zupełnie moje postrzeganie tego instrumentu, który do tej pory klasyfikowałem jako instrument niszowy, zarezerwowany dla kameralnych wykonań ludowej muzyki włoskiej, a wersji współczesnej jako element składów kapel muzyki country, bluegrass. Mandolina w tej konkretnej aranżacji i sposobowi gry dodała muzyce Vivaldiego szczególnej ostrości, jasności, charakteru. Jeśli będą w Waszym mieście warto wysupłać 180 zł i ich posłuchać.