środa, 29 kwietnia 2015

"Wiza do Iranu", aut. Artur Orzech, książka, 2014

"Wiza do Iranu", aut. Artur Orzech, książka, 2014

Przypadek sprawil, ze po książce Wojciecha Manna przeczytałem kolejna ksiazka napisana przez trojkowego redaktora muzycznego. Ta także została przyniesiona przez Mikolaja i także ta nie jest o muzyce... Jest reportażem z podrozy do Iranu bogato ilustrowanym zdjęciami zony autora - Karoliny.
Wielkim pisarzem Artur Orzech nie jest (moim zdaniem oczywiście). Jednak wartoscia książki nie sa zdolności literackie autora, ani szczególna wrazliwosc obserwatora-reportażysty, lecz fakt, ze autor mowi po persku...
Tak, tak... Artur Orzech skonczyl iranistykę na UW i gada po ichniemu jak po naszemu. Na tyle dobrze, ze ma w swoim c.v. dobrze zapowiadajaca się karierę tlumacza. Był w Iranie jakiś czas temu jako oficjalny tłumacz naszej delegacji handlowej sprzedającej Iranowi cukrownie, czy inna mleczarnie. Malo tego! Dalbym sobie glowe uciac, ze slyszalem na antenie Trojki jak A. Orzech prowadzil wywiad ze spiewajaca artystka w jezyku szwedzkim! Spiewajaco! I więcej! Facet gada także po angielsku! Slyszalem go live, gdy prowadzil konkurs Eurowizji. Imponuja mi ludzie mowiacy kilkoma jezykami. Jakis czas temu usilowalem posiasc umiejetnosc wladania jezykiem Cervantesa i poległem sromotnie ograniczając swoje zdolności lingwistyczne do rosyjskiego i angielskiego. A mam w szerokim kręgu znajomych faceta, który francuski, wloski, hiszpański, swietny angielski przetyka znakomitym niemieckim i okrasza bardzo dobrym rosyjskim. Przyjemnie się go slucha kiedy miesza trzy jezyki, a jemu się nie miesza... Slyszam na własne uszy.
Ale, ale... Wracam do Artura Orzecha.
Wielkim pisarzem nie jest, ale ze mowi po persku potrafi wniknąć znacznie glebiej w codziennosc Iranu, wejść do perskiego domu, posiasc wiedze dostepna dla "swoich". Jest w tej ksiazce wiele smaczków wynikających wlasnie z jego iranistycznej wiedzy (nie tylko jezyka), latwosci nawiązywania kontaktow oraz, co wielokrotnie podkresla, milosci jaka darzy Iran, Iranczykow i ich kulture.
Przeczytalem "Wize do Iranu" tuz przed zniesieniem embarga na iranska rope i zgoda Iranu na scisla kontrole jego programu atomowego. To szczególny kraj. To dumni ze swojej wielowiekowej historii Persowie tkwiący w okowach państwa wyznaniowego, do którego wrócili na własne zyczenie po pozbyciu się Rezy Pahlawiego, powrocie z emigracji Chomeiniego. Kraj, który za cene uporu w kontynuowaniu swojego programu atomowego dobrowolnie skazal się na ubóstwo, gdyż embargo pozbawilo Iran dochodow z ropy naftowej. Kraj ludzi, dla których znajmosc klasycznych, rodzimych poetow to oczywistość, gdzie ich wiersze i poematy sa powszechnie znane, cytowane i sa odtwarzane z kaset nawet przez taksówkarzy... Kraj, którego meska reprezenacja siatkówki zloila niedawno skore naszym siatkarzom, a ludzie kultury regularnie zdobywają nagrody na wielu festiwalach filmowych. Kraj w którym sieje postrach policja wyznaniowa, w którym jednak młodzi ludzie imprezują w rytmie hip-hopu. Iran także okazal się być kolejnym po Polsce krajem, gdzie kaseta magnetofonowa zrobila szczegolna karierę. Bez kasety nie byłoby w PL disco polo, a w Iranie Chomeiniego, który wlasnie dzięki temu nośnikowi stal się powszechnie znany i popularny w swojej ojczyźnie. (wysylal swoje kazania/przeslania z emigracji we Francji na kasetach wlasnie, a w Iranie masowo je kopiowano i rozpowszechniano; z dwojga wybieram disco polo)
To i więcej,  w "Wizie do Iranu", bardzo osobistej, bez jezykowych posrednikow, książce-reportazu, autorstwa Artura Orzecha.
Bez zachwytu, ale ciekawe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz