wtorek, 3 października 2017

The Rolling Stones, STONES - NO FILTER, European Tour 2017, Amsterdam Arena, sobota 2017.09.30

The Rolling Stones, STONES - NO FILTER, European Tour 2017, Amsterdam Arena, sobota 2017.09.30, koncert

Cztery ogromne ekrany o jakości
monitora LED dawały nadzieję,
ze nawet z daleka będziemy coś
widzieć.
Nie jestem specjalnym fanem Stonsow. Jednak kiedy w okolicach maja kolega zadzwonil z informacja o sprzedaży biletow na ich europejska trase proponując kupno biletow na koncert w Amsterdamie powiedziałem: wchodzę.
Wypełniona płyta, wszystkie miejsca
zajęte. Publiczność w liczbie 60 tys+
wypełniła Arene po brzegi.
Jakis czas temu widziałem znakomity dokument z poludniowoamerykanskiej trasy "The Rolling Stones OLE, OLE" zakończonej spektakularnym koncertem w Hawanie dla ponad miliona widzow. Teraz kapela ruszyla w trase po Europie. Wyglada to trochę jak pożegnanie z publicznoscia. Zaliczaja kolejne kontynenty, a ze graja już ponad 50 lat, tym bardziej obecna trasa wygląda na ostatnia...
Nie trzeba być wielkim fanem Stonsow, żeby nie doceniać ich znaczania dla muzyki, nie podziwiać umiejetnosci przetrwania, nie slyszec inspiracji czarnym bluesem, nie znac przynajmniej 20-30 kawalkow ich autorstwa.

Ogromne ekrany robiły swoje. (foto skopiowane z netu)
W piątek 29.10 około 10:30 ruszyliśmy samochodem w droge do Amsterdamu, żeby około 23:00 znaleźć się w przyjaznym domu corki jednego z kolegow. W sobote rano przenieslismy się na camping w Amsterdamie polozony około 6 km od hali Amsterdam Arena. Zostawilismy samochod, ruszyliśmy w miasto. Bramy hali otwierano o 18:30, mieslismy sporo czasu, na wycieczke tramwajem wodnym po amsterdamskich kanalach, posiłek w chińskiej knajpie na skraju Red Light District.
Potem kurs na Amsterdam Arena.
Nie obylo się bez problemów. Miałem ze sobą niewielki plecak. Zdawalem sobie sprawę, ze od czasu mojego ostatniego dużego koncertu, na który bez problemu wszedłem z plecakiem wlasnie, minelo sporo czasu, ze ostatnie zamachy terrorystyczne wymuszają bardziej restrykcyjne kontrole, surowsze procedury w czasie wpuszczania na koncert. Dlatego dokładnie przeczytałem info na bilecie, w którym nie było ani słowa o ograniczeniach związanych z wnoszeniem plecków. Dowiedzialem się o tym już po przejściu bramki... Pokazywanie neutralnej zawartości plecaka na nic się nie zdalo. Rozmowa z supervisorem bramkarzy także była na nic. Plecak był zbyt duzy, mialem go zostawić w depozycie, który oczywiście był po przeciwnej stronie hali, w odleglosci 20 min. marszu...
Nie sposób było nie patrzec na
ekrany. Z miejsca w którym
siedzieliśmy muzycy na estradzie
byli wielkości paznokcia...
Tlum gestnial, a ja miałem w planie kupienie koszulki koncertowej... Bez pamiątkowej koszulki koncert się nie liczy. Jedna miałem na sobie. Oczywsicie z koncertu Stonsow z trasy w 1994/5 roku... Robilo się pozno. Do jednego, zewnetrznego stoiska z gadgetami stala taka ilość fanow, ze dalem sobie spokój majac nadzieje, ze w hali stoisk będzie więcej, kolejki krótsze. Wejscie betonowymi schodami na korone hali było dla wielu wyzwaniem. Strome schody i wejście na wysokość 5-tego (w moejej ocenie) pietra, powodowalo, ze wiele osob było zmuszonych robic przerwy na polpietrach. Łapali oddech, nabierali sil na dalsza wspinaczke. Obsluga wskazala mi stoisko z koszulkami. Na pierwszy rzut oka wygladalo, ze kolejka jest mniejsza. W rezultacie stalem w niej około 40 min... Cale szczęście, ze miałem gotowke. Dzieki temu zostałem szybciej obsluzony. T-shirty - 35.00 EUR, czapeczka z jęzorem - 30.00 EUR (dla wnusia na 1-sze urodziny, koszulek w rozmiarze XXXXS nie było), jeszcze 4 piwa do tacki i już byłem na widowni...

Światełka też były. Robiły wrażenie.
Stonsi wyszli na estradę tuz przed 21:00. Wraz z nimi kapela wspomagaczy i chórek. STONES - NO FILTER - tak nazywa się trasa. Można to zrozumieć jako Stonsi bez filtra, na żywca, tacy jakimi są, tacy jak ich widać i slychac. Nazwa trasy jest rodzajem zachęty, obietnica, ze dostajemy kapele bez pudru, a może także usprawiedliwieniem pewnych koncertowych niedoskonalosci.
Zagrali wszystko czego oczekiwali fani, pare bluesow z ostatniej plyty i dwie kompozycje Richardsa, gdzies w 2/3 koncertu brawurowe wykonanie "Gimme Shelter". Na koniec oczywiście "Satisfaction".

Sikanie w Amsterdamie. Te sikalnie
były dla mnie zaskoczeniem. Stały
wzdłuż szerokiej alejki, tuż
obok Areny. Budziły zainteresowanie
i chichot przechodzących obok pań.
 
Koncert to inny rodzaj doznan niż słuchanie tej samej muzyki w domu. Tutaj liczy się show, emocje Każdy szczegol ma wpływ na odbior calosci widowiska, którego jednym z elementow jest
Stacja metra około 1h po koncercie.
Wyglądało groźnie, ale dostaliśmy się
do pociągu bez większego problemu.
muzyka. Stonsi w towarzystwie wspomagających ich muzykow dawali rade. Nikt nie oczekiwal po nich muzycznej wiruozerii, brania wysokich nut przez Mika. Ronnie, Keith i Mike doskonale wiedza czego od nich oczekuje publiczność, maja pelna swiadomosc, ze technika powieksza ich sylwetki do monstrualnych rozmiarow, ekrany LED pozwalają sledzic ich gesty, mimike. Sa wiec nie tylko muzykami, ale także aktorami, starają się, żeby było i glosno i fajnie. A ze czasami Jagger wezmie falszywa nute, a Wood lub Richards niezbyt precyzjnie docisną struny do progow... Kogo to obchodzi, jakie to ma znaczenie? Z tylu, w cieniu, gra reszta kapeli trzymajaca linie melodyczna, a chorek dba o to, żeby dociagnac to co Mikowi ucieklo. Ostatecznie panowie Stonsi maja 70+ lat, a wiek, coz, robi swoje.
Pada. To norma w Holandii, ale mamy
daszek, Pliske, w perspektywie
koncert, więc sobie z Mietkiem
zawzięcie o czymś dyskutujemy
nie przejmując się aurą.
Nie mam pojęcia jaka była przecietna wieku widowni w Amsterdam Arena. Widzialem kilkuletnie dzieci w towarzystwie swoich dziadkow, rodzicow. Koncert był międzypokoleniowym swietem, fiesta, rockowym festynem. Gdzies tam po glowie krazyly mi teksty z książki Richardsa o początkach kapeli, o prześladowaniu przez angielska policje, o niecheci owczesnego establishmentu do czworki muzykow, którzy byli niegrzecznymi chłopcami, których chciano się za wszelka cene pozbyć z Anglii. Potem, czyz to nie chichot historii, Jagger otrzymal tytul
szlachecki z rak krolowej, a żeby było smieszniejszej nawet go przyjal...
Niezaleznie od tego jaki się ma do tego stosunek, jedno jest pewne. Rock&roll staje się klasyka. Kolejne pokolenia sluchaja tej muzyki, bawia się przy Satisfaction często nie zdajac sobie sprawy, ze ten kawalek został napisany w 1965 roku, a początki The Rolling Stones to rok 1961.
Long Live Rock 'n' Roll!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz