poniedziałek, 25 lipca 2022

Iron Maiden, Stadion Narodowy, niedziela 2022.07.24, koncert

 Iron Maiden, Stadion Narodowy, niedziela 2022.07.24, koncert

Bilety na ten koncert kupiłem 2,5 roku temu... Potem, wiadomo. Pandemia. Cierpliwie czekałem. Całkien niedawno (TU) byłem na koncercie  Iron Maiden w Krakowie i widziałem czego się spodziewać. Solidne, metalowe granie, ale melodyjne, przyjemne w odbiorze. Głośno, ale bez przesady. Do tego oprawa wizualna i świadomość, że panowie grający pod szyldem Żelaznej Dziewicy robią to od 1975 roku, czyli za chwile stuknie im 50 lat na scenie. Nieźle! 

25-krotny optyczny zoom i trochę widać.
1h przed. Wielkość stadionu
+ ilość ludzi - imponujące.


Zagrali zgodnie z oczekiwaniami, czyli na początek z taśmy poleciało "Doctor, doctor", a potem wszystko czego oczekiwali fani plus spora dawka nowych kawałków z ostatniej płyty "Sejutsu". Zafundowałem sobie pakiet VIP, który gwarantował przyzwoite miejsca nisko i stosunkowo blisko sceny. Narodowy ma złą sławę jeśli chodzi o jakość dźwięku, która najlepsza jest na płycie, lub pierwszych rzędach niskich trybun. Im wyżej, tym gorzej. Dźwięk odbija się od ścian, "studni" stadionu i wraca w postaci echa... Jak ktoś ma "szczęście" słyszy to samo nawet 3x :)  Koncert w Krakowie w Tauron Arenie był moim zdaniem lepszy. Być może zaważyło bardziej kameralne wnętrze krakowskiej hali, być może bardziej podobała mi się "krakowska" scenografia z wiszącą nad sceną makietą myśliwca Spitfire. Obecnie koncerty to ogromne LED-owe ekrany i siłą rzeczy na nich skupia się uwaga widowni. Scena jest jakby niedoświetlona i z racji wielkości stadionu praktycznie nikt na nią nie patrzy, a tam niewiele się dzieje... Równie dobrze panowie ironmaidenowie mogliby hasać w zamkniętym, niewidocznym studio na zapleczu, lub wręcz na innym kontynencie, a robotę robiłyby kamery i LEDy... Na ekranach mamy oczywiście muzyków pastwiących się nad gitarami, ale to moim zdaniem zbyt mało, żeby absorbować uwagę publiczności w 100% . Oczywiście na scenie pojawia się ponadnaturalnych rozmiarów maskotka - Eddie machająca mieczem mając w tle wyświetlone widoczki z pagodami (w czasie wykonywania kawałków z "Senjutsu"), ale to ciągle mało. W moim przekonaniu na ekranach powinno dziać się więcej, dynamiczniej, zwłaszcza, że sceny i muzyków na niej praktycznie nie widać. Troszkę się czepiam, ale dobrze przygotowane grafiki i filmiki stanowiące tło koncertów np. Nightwish, czy Dawida Podsiadły[sic!] były fajnym uzupełnieniem całego show. Gdzieś, daleko wietrzę pułapkę rutyny. Powinni powierzyć zrobienie całego show jakiejś młodej, kreatywnej ekipie, co być może dałoby dodatkowej energii, kopa koncertom zwłaszcza od strony wizualnej. Bo muzycznie było bez zarzutu. Ostatecznie robią to blisko 50 lat, więc można się naumieć grać i robić to perfekcyjnie.
Gdzie oni są? Nie widać? Dobrze, że było słychać :)

Sporym, niemiłym zaskoczeniem dla mnie były problemy z dotarciem na Narodowy. Chciałem pojechać/wrócić Uberem, bo pakiet VIP to także bufet i bar. Appka Ubera odmawiała zaakceptowania adresów w okolicy Narodowego, za powód podając wyłączenie tego obszaru z ruchu, co nie było prawdą. Problem z dotarciem niby błahy, ale coś sobie wymyśliłem i nagle musiałem wdrożyć plan awaryjny, którego nie miałem... 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz