środa, 10 kwietnia 2013

"Madame" Teatr Na Woli, w aktualnym repertuarze

"Madame" Teatr Na Woli, w aktualnym repertuarze

Tutaj jest o tym jak to miało wygladac>>>
http://teatrnawoli.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=1531:qmadameq-antoniego-libery-w-teatrze-na-woli&catid=81:aktualnosci&Itemid=335

A moja opnia?
Nie czytałem powieści Libery. Mysle, ze przeczytam. Powodem jest oczywiście to co widziałem w teatrze.
Transformacje literatury na teatr sa trudne. Potwierdza to (chyba, nie czytałem powieści!)  wystawienie "Madame" w Tetarze na Woli. Odnioslem wrazenie, ze autorka adaptacji przegadala sceniczna wersje książki. Spektakl formalnie ciekawy nie pozwalal skupic się na jednym, zasadniczym watku, którym jak sadze było mlodziencze uczucie ucznia do nauczycielki. A wszystko to w czasach siermieznego, polskiego socjalizmu, gdzie smiesznosc gonila groteske, by za chwile stać się groza. I ta rzeczywistość, która autorka adaptacji chciała pokazac możliwie szeroko zabija dramaturgie spektaklu (moim zdaniem oczywiście!). To co w książce może być akceptowalne, razi i uwiera (mnie) w jej teatralnej wersji. Dosc smieszne sytuacje, smieszno-straszne dialogi w scenicznej wersji książki niezbyt do mnie przemawialy, gdyż ich nie slyszalem...
Powod? Mój przytępiony sluch i kiepskie naglosnienie.
W dodatku nowe technologie wystawiennicze, w jakie zaopatrują się teatry powodują, ze rezyserujacy spektakle czuja się w obowiązku spaść na widza z całym dobrodziejstwem roznych rzutnikow, dodatkowych ekranow. W efekcie mamy opowieść dziejaca się w kilku, w porywach do trzech, planach. Na polprzezroczystym ekranie rzutnik kreuje jakas rzeczywistość na tle której toczy się opowieść. W glebi, za ekranem, w zaleznosci od oświetlenia widzimy/nie widzimy inna warstwę fabuly, a zupełnie w glebi przygrywa jazzowy ansambl.
Się dzieje!
Szkoda, ze mało slychac, zwłaszcza kwestie tych aktorow, którzy mowia je tylem do widowni...
A gdyby tak zalozyc im mikrofony? Ostatecznie to nie pokaz slajdow, a teatr, gdzie mówione slowo jest ważne. Co więcej caly humor opary jest o tekst, a jeśli tekstu nie slychac, z czego się smiac?
I tak publiczność lacznie ze mna podsmiewala się czasami, ale jakos bez przekonania. Wygladalo, ze wszyscy maja podobny do mojego problem. Koncowe oklaski były skromne.
Ledwo je było slychac...

Ale nie mam co narzekac. Do teatru zaostalem zaproszony, zafundowano mi bilet (i tutaj koniec, a liczylem na jakas kolacyjke), było milo, a efektem może być przeczytanie książki Libery. Odniosła sukces, była tlumaczona na 20 jezykow. Może warto? Powiesc nie jest od jakiegoś czasu moim ulubionym gatunkiem literackim, ale ta Madame to mi się nawet podobala (aktorka).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz