poniedziałek, 8 kwietnia 2013

"Droga do Saliny" (Sur la route de Salina), reż. Georges Lautner, Francja+, 1970, YouTube

"Droga do Saliny" (Sur la route de Salina), reż. Georges Lautner, Francja+, 1970, YouTube



Ten film nosiłem  w pamięci jako klimatyczny, lynchowaty thriller pelen przestrzennych zdjęć sfalowanych wzgórz, morza, widacej donikad drogi, pustych plaz pokrytych ciemnym, powulkanicznym piaskiem.
Widzialm go prawdopodobnie jeden raz w polowie latch 70-tych. Usilowalem znaleźć go na dvd, odszukac w programie kin studyjnych posilkujac się filmwebem. Okazalo się, ze jest bliżej niż się spodziewałem - na YouTube, z polskimi napisami >>>http://www.youtube.com/watch?v=fILxUkoe0ZQ
Pokazala mi go palcem kolezanka (Margareta dziekuje!), której kobiecy instynkt kazal pogrzebac w zasobach YouTube. (Niby oczywiste, mnie nie przyszlo do glowy.)

Usiadlem, odpaliłem, obejrzałem i się rozczarowałem. Jest nudnawy, ale jako wykopalisko do przyjęcia, zwłaszcza za sprawa Mimsy Farmer kreującej glowna role zenska.
Otoz wyszlo na to, ze moja pamięć splatala mi figla. W ciągu 40 lat, które minely od obejrzenia "Drogi..." obrazy ponętnej blond-pieknosci zostały wyparte wspomnieniem zdjęć krajobrazow... Zadziwiajace. A to wlasnie ona, Mimsy jest zasadnicza wartoscia tego filmu. I nie jest to jej gleboka osobowość, lecz zmyslowa kobieca fizycznosc, zamknieta w jakze atrakcyjnym ciele.
Niestety. YouTubowa jakość obrazu pozostawia wiele do zyczenia. Zdjecia widziane na dużym telewizorze wskutek niskiej rozdzielczości (kopii?) traca szczegoly i wspaniale sfotografowane krajobrazy nie sa tak urzekające, jak te z mojej pamięci. Co gorsza zdjecia Mimsy także traca detale...
Może lepiej jest ogladac na mniejszym ekranie?
Nie zaluje, ze poswiecilem czas na obejrzenie "Drogi..." Jest w tym filmie cos z atmosfery filmow D. Lyncha, a naganna, grzeszna, frapujaca milosc rodzeństwa, nadal dziala na wyobraznie  (nawet jesli nie sa rodzenstwem). W latach 70-tych ruszenie takiego tematu musiało powalać, zwłaszcza w PL, gdzie ilosc zachodnich filmow w kinach była mocno ograniczona, a kazda premiera była swietem.
Film uświadamia widzowi skad bierze się cale zlo tego swiata (trochę presadzam, ale wiecie, licentia poetica). Przypominam zapominalskim, ze wszystko zaczelo się od Ewy i nadal wokół niej kreci. Biedni faceci, niczym bezwolne chocholy tancza, podskakują, pelzaja jak im Ewki kaza...

Piszac o "Drodze.." przypomniałem sobie o kolejnym filmie, który podobnie jak "Droga.." został w mojej pamięci jako wazny, ciekawy. Widzialem go w kinie studyjmym "Wiedza". Byłem na nim, ze swoim niezyjacym już kumplem z licealnej lawy Witkiem A.
To "Ostia" (1970) (wspolscenarzysta był P.P. Pasolini)
Widze, ze jest na YouTube, ale c
hyba bez PL napisow. Może trzeba glebiej pogrzebac.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz