"Wybawiciel" (Frelseren), aut. Jo Nesbø, ksiązka, kryminał
..."Jej długie, pomalowane na czerwono paznokcie biegały po klawiaturze jak wystraszone karaluchy."...
To nie jest początek książki. To cytat z 56-stej strony. Z jakiś wzgledow podzialal na moja wyobraznie, został w glowie na dluzsza chwile. Może to moja podswiadoma sklonnosc do wizualizacji takich barwnych tekstow, może doświadczenie z przeszlosci, kiedy widziałem rzeke karaluchów przenoszących się przez londynska ulice z hotelu do hotelu, gdy w jednym z nich rozpoczęto intensywna dezynsekcje. A przecież wcale nie były czerwone, tylko praktycznie czarne, duże, obrzydliwe.
"Wbawiciel" to kolejna książka Jo Nesbo z pakietu, który dostałem w prezencie od koleżanki z jej rekomendacja. Kolejna, która przeczytałem i zarazem kolejna, trzecia, która mi się podoba.
Wszystkie laczy postac Harrego Hole dość ekscentrycznego komisarza policji z Oslo. Wszystkie sa ciekawe, pogmatwane, a rozwiązanie jest niemozliwe do przewidzenia. Lektura tych kryminalow pomimo pewnej komplikacj wynikającej z obco brzmiących skandynawskich nazw i nazwisk jest przyjemna i szybka. Także dzięki takim "kwiatkom" jak początkowy cytat. Grzebiac w googlach zorientowałem się, ze jest strona poswiecona cytatom z Nesbo. Wiadc autor ma dar do zaskakiwania czytelnikow niebanalnymi lub/i celnymi stwierdzeniami/pointami.
"Wybawiciel" to fajna, rozrywkowa, chociaż wcale niewesola pozycja na listopadowy weekned.
No i te karaluchy...
A szczypawy do zabawy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz