"Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej", reż. M. Sadowska, PL, 2017, film biograficzny, na ekranach
"Fajny film wczoraj widziałem...."...
Cytuje klasykow, bo słynny tekst z radiowej Trojki ma się bardzo a propos "Sztuki kochania".
To moim zdaniem dobry film.
Zreszta podobne zdanie ma więcej osob. Ponad tydzien temu, po obejrzeniu filmu, chwili dyskusji z osoba towarzyszaca sprawdziłem w necie frekwencje i wyszlo na to, ze film widziało już ponad 1 mln. widzow.
To bardzo dobry wynik!
Tkwi mi w glowie informacja, ze przy około 600-tysiecznej widowni film (chodzi o polska produkcje) bilnasuje się, żeby potem na siebie zarabiać.
Niech zarabia na siebie i kolejne polskie fimy.
Niech osmiela potencjalnych inwestorów.
Niech się dzieje!
..."...momenty były?"...
"Czy daltonista powinien pisać o kolorach" - mowi w filmie Michalina Wisłocka. "Bylby niewiarygodny" - dodaje.
Momenty sa i dowodzą, ze autorka "Sztuki kochania" miała kochania wystarczająco dużo, żeby o nim pisać. Wszystko w granicach dobrego smaku, ale odważnie i bezpruderyjnie, przekonywująco.
Wartoscia filmu jest nie tylko opowieść o kobiecie, która miała potężny wpływ na istotna sfere zycia naszego zycia, a jej ksiazka rzeczywiście była absolutnym bestsellerem. Tworcom filmu udało się zatrudnić czub znakomitych polskich aktorow, zaprosić do napisania piosenki-pilota Anie Rusowicz (glos 1:1 z glosem jej Mamy, znakomicie pasujący do czasów PRL-u), spowodac, żeby kamera zajal się Michal Sobocinski. W sumie dostajemy bdb popowy produkt, z szeregiem smaczków, perełek (np. rola Karloliny Gruszki), znakomita sciezka dzwiekowa, sprawnym montażem, dobra scenografia i fantastycznym rytmem, czyli z szeregiem cech, które wyroznialy swietnie przyjęty i nagradzany film "Bogowie" o Zbigniewie Relidze.
Nic dziwnego. Autorm scenariusza w obu przypadkach był ten sam człowiek - Krzysztof Rak, a producentem - Piotr Woźniak-Starak.
"Sztuka kochania" koniecznie do obejrzenia, przeczytania (o ile ktoś JESZCZE nie czytal).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz