W zasadzie nie biore udziału w imprezach rowerowych, w których pula nagrod jest mniejsza niż 1 mln EUR.
Start z odległego miejsca, potem żmudne przesuwanie się do przodu. |
Kobieta mi ucieka, to ją gonie, goni mnie Jacek - uciekam. Dawno się tak nie ujechałem. Niecała godzina ścigania, a czułem się totalnie wyjechany. (dłonie w zimowych rękawiczkach, temp, około 5 st.) |
Bolalo. Zawsze boli. Zawsze pytam na kiego mi to? Poprowadzona po wydmach trasa zmuszala do maksymalnego wysiłku, a wąskie single nie dawaly zbyt wiele miejsca do wyprzedzania. Cala impreza bardzo dobrze zorganizowana. Wysokie wypisowe (60 zl w dniu zawodow, 50 zl via net) kupowalo punktualny start, elektroniczny pomiar czasu, darmowy posiłek, fajna, dobrze oznakowa trase, bufet z naprawdę goraca herbta i kielbasa z grilla (za dodatkowa kase) no i oczywiście losowanie samochodu terenowego!
1-sze miejsce w kategorii wiekowej Masters IV. Jacek drugi, czyli podim dla Starej Milosnej! Jak na początek sezonu nie było żle! |
Dziecko (które przyjechalo pierwsze w kat. elita) i Jacek chcieli do domu.
(pelne wyniki sa tutaj)
Byłem twardy. I.... stało się!
Wylosowalem klucze!
Nie do samochodu, do roweru, ale zawsze!
Klucze!
Nie sa może zbyt wiele warte, ale...
Mała Liga XC jest fajna, kameralna impreza. Zasadnicza jej wartoscia jest to, ze lokalizacje kolejnych wyscigow sa w odleglosci 10-20 minut jazdy samochodem od mojego domu.
Moim zdaniem warto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz